5:6, czyli złe wspomnienia

21.03.18Utworzono
/uploads/assets/897/PiotrWalczak_naMeczuZSYnem.jpg
Rozmowa z Piotrem Walczakiem, prezesem AZS UG Futsal Gdańsk.

- Co słychać w Gdańsku?

- Akurat obecnie jestem w Gdyni. U nas jest słońce i jak na pierwszy dzień wiosny ładna pogoda. Trochę zimno, ale nie ma co narzekać.

 

- A od strony sportowej?

- Trenujemy. Ostatnio pokazaliśmy się z dobrej strony. Gdyby mecz w futsalu trwał 20 minut, to zremisowalibyśmy z Rekordem Bielsko-Biała 3:3, ale niestety w drugiej połowie zostaliśmy sprowadzeni na ziemię, przegrywając 3:7. W najbliższych meczach musimy szukać punktów, bo ostatnio mamy wiele dramatycznych spotkań, ale bez zdobyczy.

 

- Czego zabrakło, by utrzymać ten niespodziewany remis?

- Pewnie trochę zimnej krwi. Rekord ma lepszą ławkę od nas. Każda ich piątka, która pojawia się na parkiecie, byłaby mile widziana w innych zespołach. Jednak w ciągu dwóch minut strzelić Rekordowi trzy bramki, to chyba jeszcze nikomu się nie udało. Jak zobaczyłem bramkę na 4:3 z przewrotki, to sam nie wierzyłem, co się stało.

 

- Jak podoba się Panu tegoroczny sezon?

- Liga jest ciekawa, ale wolałbym znajdować się na wyższym miejscu. Tyle meczów, ile mieliśmy na styku, a które nie zakończyły się po naszej myśli, to chyba jesteśmy jedynym takim zespołem. Dla kibiców musimy być atrakcyjną drużyną, ale nasi kibice z pewnością woleliby kilka punktów więcej.

 

- Czy miejsce AZS UG Futsal Gdańsk oddaje potencjał drużyny?

- Zdecydowanie nie. Patrząc na mecze z Pogonia'04 Szczecin, gdzie prowadziliśmy, czy z AZS UŚ Katowice mając przez moment 5:1 (porażka 5:6, dop. red.), to naszym obowiązkiem było wygrać te mecze. Gdyby dopisać punkty z tych spotkań, gdzie byliśmy na styku, to walczylibyśmy o pierwszą szóstkę, a tak gramy o utrzymanie.

 

- Wynik 5:6 chyba nie kojarzy się Panu zbyt dobrze w tym sezonie?

- No niestety. Ostatnio nawet widziałem taki rezultat w meczu FC Toruń z Rekordem i wspomnienia wróciły. Jak widzę taki wynik, to mam naprawdę złe wspomnienia.

 

- Długo przeżywał pan klęskę 5:6 z Pogonią'04?

- Oczywiście, że tak, ale chyba bardziej przeżyłem jednak porażkę (w identycznym wymiarze dop. red.) z Katowicami. To była takie akademickie derby. Bardzo trudno nam się z nimi gra i przy wyniku 5:1 wierzyłem, że to jest ten dzień. Ale jak się potem okazało, jednak nie.

 

- W takim razie: kiedy te mecze stykowe będziecie kończyli na waszą korzyść, a zwycięstwa dowozili do końca?

- Mam nadzieję, że już w meczu ze Słonecznym Stokiem Białystok. To zespół, który jest w naszym zasięgu, mimo pozycji w tabeli. Wierzę, że tam wrócimy na dobrą drogę.

 

Rozmawiał: Marcin Dworzyński

Fot. Archiwum Prywatne