Raz, dwa, trzy, cztery… mało!

10.10.17Utworzono
/uploads/assets/483/oslowskiiii.jpg
Był niekwestionowanym bohaterem 2. kolejki Futsal Ekstraklasy. Maciej Osłowski z AZS UG Futsal Gdańsk strzelił aż sześć goli w meczu z Solnym Miastem Wieliczka. – Już po czwartej bramce pomyślałem: „Matko Boska – co się dzieje?!” – zdradza Maciek.

Sześć goli i to na wyjeździe – to robi wrażenie. Osłowski został liderem rywalizacji na króla strzelców, ale nie czuje się królem. – Nie, na pewno nie – uśmiecha się. – Oczywiście fajnie jest zdobyć sześć bramek, to coś innego, niż zwykle. Ale najważniejsze, że zrealizowaliśmy cel w Wieliczce, czyli wygraliśmy.

 

Maciek w ligowym meczu nigdy sześciu bramek nie zdobył. – W rozgrywkach środowiskowych to się zdarzało, ale na takim poziomie: nigdy – mówi. - No i kiedyś ta sztuka udała mi się na treningu. Jak graliśmy mecz bez bramkarzy...

 

Osłowski przyznaje, że był zaskoczony, że tak często trafia do siatki rywali. – Po czwartej bramce, gdy odskoczyliśmy na 4:2, pomyślałem: „Matko Boska – co się dzieje?!” – opowiada o swych wrażeniach. – Najważniejszy był jednak gol na 3:2. Straciliśmy bramkę na 2:2, ale bardzo szybko ponownie wyszliśmy na prowadzenie i chyba to był decydujący moment meczu.

 

W dwóch pierwszych spotkaniach AZS UG padło aż 18 bramek. Z czego gdańszczanie stracili aż dziesięć, czyli obrona na razie nie jest ich mocną stroną. – Na pewno tracimy za dużo goli – przyznaje Osłowski. – Jak zespół źle bronimy, nie można mówić o indywidualnych błędach. No nic, trzeba to poprawiać na treningach. Zwłaszcza, że naszym celem jest zakończyć sezon zasadniczy w górnej szóstce.

 

A w ile goli w sezonie zasadniczym celuje bohater kolejki? – Nie mam takich założeń, że zdobędę np. 15 bramek – twierdzi Maciek. -  Trochę już gram, trochę życia spędziłem na boisku i wiem, że takie deklaracje bywają niebezpieczne - kończy Osłowski.

 

Tekst: Krzysztof Dziedzic

Zdj. AZS UG Futsal Gdańsk