Awans do finałów to nie powód, by spocząć na laurach

16.11.17Utworzono
/uploads/assets/570/franzz.jpg
- Dlaczego nie gram już w reprezentacji Polski? To pytanie do trenera Błażeja Korczyńskiego. Myślę, że jeszcze w kadrze zagram – mówi Rafał Franz z Rekordu Bielsko-Biała, jeden z bohaterów barażowego meczu z Węgrami, który dał Polsce awans do finałów mistrzostw Europy.

- W spotkaniu z Węgrami przeżył Pan huśtawkę nastrojów: najpierw dwa gole w bardzo krótkim czasie, potem czerwona kartka i na koniec radość z awansu do finałów. To były największe emocje w Pana futsalowej karierze?

- Nie. To na pewno było wyjątkowe zwycięstwo, ale co roku walczę o najwyższe cele z Rekordem. Emocje z decydującego o złotym medalu meczu z Gattą Zduńska Wola, gdy przegrywaliśmy 0:3 a wygraliśmy 9:4, były podobne. Mam nadzieję, że największe emocje w karierze dopiero przede mną.

 

- Jak Pan ocenia szanse reprezentacji Polski w meczach z Rosją i Kazachstanem w finałach mistrzostw Europy?

- Ciężko powiedzieć. Przede wszystkim chciałbym, aby reprezentacja szła taką drogą, by dawała radość kibicom. Chciałbym, aby ten awans potraktowano jak przetarcie przed kolejnymi świetnymi występami. Teraz jest sukces, ale liczę na to, że w kolejnych latach kadra poczyni kolejne postępy. Z Rosją w mistrzostwach będzie bardzo ciężko, to światowa czołówka. Ale z Kazachstanem nie stoimy na straconej pozycji.

 

- Dlaczego nie jest Pan już w kadrze?

- To pytanie trzeba zadać trenerowi Błażejowi Korczyńskiemu. Mojego nazwiska kibicom futsalu w Polsce nie trzeba przedstawiać. Trener Błażej Korczyński ma jednak prawo powoływać kogo chce i nie powoływać, kogo nie chce.

 

- Wyjaśnił Panu powody decyzji?

- Trener Korczyński nie rozmawiał ze mną. Poczekamy, czy to dobra decyzja. Moim zdaniem to strata nie tylko dla mnie, także dla reprezentacji.

 

- Co w kadrze jest w pierwszej kolejności do poprawienia?

- Każdy trener ma inną koncepcję. Gdybym ja był szkoleniowcem, to pewnie miałbym inną. Myślę, że powinniśmy patrzeć, aby jak w najkrótszym okresie doganiać środek Europy. I grać z jak najlepszymi drużynami, bo to daje dużo doświadczenia. Awans do finałów to nie jest powód, by spocząć na laurach.

 

- Przejdźmy do Futsal Ekstraklasy. Kto będzie najgroźniejszym rywalem Rekordu w walce o mistrzostwo?

(Długie wahanie) - Kto najgroźniejszy... Myślę, że... będzie to... Piast Gliwice. Znam trenera Klaudiusza Hirscha i wiem, jaką pracę wykonuje. Możemy się spodziewać, że w przerwie Piast się wzmocni. Wydaje mi się, że Gatta pod koniec złapie zadyszkę i Piast na ostatniej prostej ją wyprzedzi.

 

- Jak Pan ocenia poziom Futsal Ekstraklasy?

- Rośnie. Ale do zwiększenia zainteresowania potrzebna jest praca: budowanie klubów, a nie zespołów. Trzeba to robić, jak prezes Janusz Szymura w Rekordzie, który buduje klub od ponad 20 lat. Wtedy cała liga stanie się atrakcyjniejsza i będziemy gonić najlepsze ligi w Europie.

 

Tekst: Krzysztof Dziedzic

Zdj. Piast Gliwice