Dawid Grubalski: To było piekło

26.10.23Utworzono
/uploads/assets/5362/395994296_836559875141466_5103487064502488124_n.jpg
Wczorajszy mecz zapisał się w historii Constractu Lubawa jeszcze na długo przed jego rozpoczęciem. To co jednak wydarzyło się w rywalizacji Mistrzów Polski z Futsal Dinamo przerosło najśmielsze oczekiwania absolutnie wszystkich sympatyków lubawian, ale również fanów futsalu w Polsce.

Remis Constractu Lubawa z KMF Titograd 4:4 mógł być odebrany jako przykra niespodzianka. Mistrzowie Polski byli stawiani jako faworyt tego spotkania, a schody miały zacząć się dopiero w meczu z gospodarzami Futsal Dinamo, który jednocześnie miał zadecydować o tym kto ostatecznie awansuje do Elite Round.

Przed rywalizacją z Chorwatami można było mieć zatem obawy o wynik spotkania. Tym bardziej, że poważnej kontuzji nabawił się podstawowy bramkarz Victor Lopez, w jego miejsce z Polski błyskawicznie ściągnięty został Grzegorz Okuniewski, a między słupkami stanął 17-letni Hubert Zadroga, który w teorii sam by nie mógł nawet polecieć do Zagrzebia, a teraz miał być jednym z kluczowych zawodników tego spotkania.

Wszelkie obawy szybko jednak poszły w niepamięć, gdy w zaledwie 84 sekundy na tablicy wyników widniał rezultat 0:4!

- Nie kojarzę, abym brał udział w tak szalonym meczu… Jeszcze ci kibice, którzy robili niesamowitą atmosferę. Na pewno będzie to przeżycie, którego nie zapomnę do końca życia. Do tego w Lidze Mistrzów, udało się strzelić bramkę, po prostu spełnienie marzeń – mówił po meczu Jakub Raszkowski.

Wydawało się, że wynik 8:3 do przerwy załatwia sprawę, ale nic z tych rzeczy. Dinamo zaczęło dochodzić do głosu, a to przekładało się na kolejne bramki. Na siedem minut przed końcem wycofało natomiast bramkarza, aby na nieco ponad trzy minuty przed końcem dojść do stanu 8:7! Przy tak bliskim wyniku i napędzonych zawodnikach Dinamo mogło zdarzyć się wszystko. Na całe szczęście dla Constractu zamiast bramki na 8:8 mieliśmy tą na 9:7 autorstwa Pawła Kaniewskiego. To oznaczało jedno. Koniec! Constract już nie mógł przegrać tego meczu.

- Oczywiście, że nie brałem udziału w takim meczu. Niesamowita atmosfera, która wzniosła nas na takie wyżyny determinacji, ale też przez to trochę narozrabialiśmy na boisku. Popełniliśmy trochę szalonych fauli, ale też wydaje mi się, że na tym turnieju sędziowie mniej pozwalają grać na kontakcie niż w naszej lidze, stąd wyłapaliśmy te pięć fauli i Dinamo mocno spychało nas do defensywy. Z tego co jednak pamiętam, to strzelili nam tylko jedną bramkę z gry, gdy graliśmy czterech na czterech, to pokazuje to samo, co pokazaliśmy w ostatniej fazie play-off – jak silnym zespołem w defensywie jesteśmy – podsumował trener Dawid Grubalski.

Szczególne wrażenie w trakcie meczu robili kibice Dinamo, którzy stworzyli niesamowitą atmosferę wokół meczu, nieustannie głośno dopingując swoją drużynę, pomimo niekorzystnego wyniku.

- Trudno sobie to wyobrazić. W hali tym bardziej. Ten doping nie ma się gdzie wydostać, jest jeden wielki tumult, zapach… nie wiem czy to papierosów, trudno to nawet nazwać – cały czas było widać jakiś dym. To było piekło – mówił szkoleniowiec Constractu.

Teraz przed Konstruktorami spotkanie ze szwedzkim Orebro, które wysoko przegrało dwa pierwsze spotkania. Wysokie zwycięstwo lubawian powinno dać im awans, choć będzie to jeszcze zależne od rezultatu drugiego spotkania.

- Każdy mecz jest trudny na swój sposób. W szczególności te najtrudniejsze są najłatwiejsze, bo nie wiemy czego się spodziewać po zespole. Wiemy tylko, że chcemy wygrać i nic więcej nas nie interesuje – zakończył Jakub Raszkowski.


Fot. Paweł Jakubowski