Emocje do ostatnich sekund w Łodzi! Dreman wygrywa z Widzewem

23.03.24Utworzono
/uploads/assets/5728/423248834_764932345669108_4307030054481575360_n.jpg
Dreman Opole Komprachcice wygrał na wyjeździe 3:2 z Widzewem Łódź, dzięki czemu awansował na 5. miejsce w ligowej tabeli. Aż cztery bramki w tym spotkaniu padły w ostatnich sekundach obu połów.

Rywalizacja Widzewa Łódź z Dremanem Opole Komprachcice była jedną z najbardziej interesujących w 27. kolejce FOGO Futsal Ekstraklasy. Gospodarze cały czas nie mogli czuć się pewni udziału w fazie play-off, do tego grali u siebie w mocno wypełnionej hali, a i awans w tabeli na 6. pozycję wciąż wydawał się realny. Dreman jednak też miał swoją jedną, ale bardzo silną motywację do wygranej, a więc awans na 4. miejsce w tabeli, które dałoby rozstawienie w ćwierćfinale fazy play-off.

I choć stawka była duża, to oglądaliśmy otwarte spotkanie. Już na początku goście stworzyli sobie korzystną okazję do zdobycia bramki, zaraz potem po drugiej stronie dwie próby otwarcia wyniku miał Daniel Krawczyk, ale w obu przypadkach świetnie interweniowali bramkarze. Blisko był również Hugo Freitas po akcji Kamila Kucharskiego, ale uderzenie Portugalczyka również zostało wybronione przez Dawida Lacha.

Zdecydowanie najlepszą sytuację do rozwiązania worka z bramkami miał jednak Krawczyk. Podanie od Januszewskiego wzdłuż linii końcowej otwierało drogę do pustej bramki, ale najlepszy strzelec w historii FOGO Futsal Ekstraklasy fatalnie przestrzelił. I choć była to już 18. minuta, to najciekawsze dopiero nadchodziło.

Na niecałą minutę przed końcem pierwszej połowy wynik spotkania otworzył Waldemar Sobota. Były reprezentant Polski z dużego boiska wygrał pojedynek o piłkę z Kamilem Kucharskim i mając przed sobą już tylko bramkarza pewnie pokonał Kamila Izbiańskiego. Nie minęło jednak wiele czasu, a mieliśmy już 0:2. Szybki kontratak Arkadiusza Szypczyńskiego zakończył się jego bramką, na którą czekał od ponad miesiąca. Mało? W takim razie mieliśmy też bramkę Widzewa dosłownie przed zejściem do szatni. Górną piłkę do Willy’ego Maya zagrał Miłosz Krzempek, Kolumbijczyk przerzucił ją sobie przed polem karnym nad Szypczyńskim, a ta trafiła wprost pod nogi Januszewskiego, który ustalił wynik pierwszej części spotkania na 1:2.

Po zmianie stron tempo gry nie ustało. Zaraz po wznowieniu gry bliski podwyższenia rezultatu był Sobota, ale piłka po interwencji Izbiańskiego obiła słupek. Jak jednak wiemy, co się odwlecze, to nie uciecze. Przechwyt Marka Bugańskiego na połowie rywala, natychmiastowe zagranie do Soboty i oddanie piłki Sebastianowi Szadurskiemu dało nam wynik 1:3 w 30. minucie.

Brak szybkiej odpowiedzi sprawił, że Widzew zaczął w końcu grać z przewagą jednego zawodnika w polu, ale i to nie przynosiło skutku. Nadzieja przyszła na nieco ponad dwie minuty przed końcem, gdy bezpośrednią czerwoną kartkę za faul na Danielu Krawczyku w środkowej strefie otrzymał Marek Bugański.

W tym wypadku Widzew już całkowicie postawił wszystko na jedną kartę i grał pięciu na trzech w polu. Doskonałą sytuację miał Kucharski – ale słupek. Dwie świetnie okazje miał Krawczyk – za każdym razem świetnie Lach. Ostatecznie do siatki udało trafić się pierwszemu z wymienionych, ale zaraz potem mieliśmy syrenę końcową i spotkanie zakończyło się wynikiem 2:3.

Emocji nie brakowało także po meczu, ale to nie zmieniło faktu, że Dreman wciąż czynnie walczy o 4. miejsce, do którego obecnie traci jeden punkt. Widzew natomiast nie tylko nie przybliżył się do play-offów, ale musi też zacząć rozglądać się za siebie, gdzie rywale zaczynają coraz mocniej naciskać.


WIDZEW ŁÓDŹ – DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE 2:3 (1:2)

Bramki: Waldemar Sobota 20, Arkadiusz Szypczyński 20, Sebastian Szadurski 30 – Bartosz Januszewski 20, Kamil Kucharski 40.