Eurobus za sześć punktów

07.01.24Utworzono
/uploads/assets/5530/414527689_1453703255185530_3597420131547824407_n.jpg
Nietypowo, bo o godzinie 12:00 rozpoczęła się runda rewanżowa. W Białymstoku miejscowa Jagiellonia podejmowała Eurobus Przemyśl. Ze względu na sytuację w tabeli, ten mecz określano jako pojedynek za sześć punktów.

Niedzielny mecz miał wiele podobieństw do meczu pierwszej kolejki. Wyrównana gra oraz duże skupienie na obronie. Były również różnice, a te wynikały głównie ze zmian personalnych. Eurobus nie próżnował w przerwie zimowej i dokonał kilku wzmocnień. Nowe twarze mogliśmy zobaczyć już w wyjściowym składzie. Zaskoczeniem mogła być również obecność Romana Koltoka pomiędzy słupkami, ponieważ kibice przyzwyczaili się do świetnych interwencji Artura Kuźmy.

 

Od pewnego czasu zanosiło się na pierwszego gola, ale ten mógł paść zarówno dla jednej jak i drugiej drużyny. No i kibice doczekali się pierwszej bramki, a zdobył ją Bruninho po pięknym podaniu swojego kolegi. Jeszcze w pierwszej połowie mógł być remis za sprawą Grzegorza Haraburdy, który najpierw odzyskał futsalówkę, a następnie uderzył na bramkę.

 

Jakim cudem nie padła bramka? To pytanie chyba zadali sobie wszyscy kibice zgromadzeni na hali. Wszystko zaczęło się od rajdu prawą stroną Skiepki i idealnym wbiciem piłki na środek boiska. Tam jego kolega pomylił się i przemyślanie mogli mówić o sporym szczęściu. Trener Karol Domalewski wziął czas dla swojej drużyny. Rozmowa podziałała, bo gospodarze przeprowadzili zmasowany atak na bramkę rywali. Jedna z takich prób zakończyła sukcesem. Najpierw Grzegorz Makal trafił w słupek, ale skutecznie dobił Jakub Kozłowski. Miejscowi poczuli wiatr w żaglach, bo dwukrotnie mogli wyjść na prowadzenie.

 

Popularni Eurobusiacy mogli w najlepszy możliwy sposób rozpocząć drugą połowę, jednak w strzale zabrakło precyzji. Chwilę później Sebastian Pawlak mógł zostać bohaterem tego spotkania, ale Haraburda zaliczył udany powrót do defensywy. Co nie udało się za pierwszym razem, miało miejsce w 23. minucie. W wyniku zamieszania wydawało się, że Kamil Ulman zdołał zatrzymać piłkę, ale sędziowie byli czujni i zauważyli przekroczenie linii przez futbolówkę.

 

Na niecałe dziesięć minut przed końcem gospodarze uzbierali na swoim koncie pięć przewinień. Kolejny, nowy nabytek gości również zapisał się na liście strzelców. Brazylijczyk z włoskim paszportem - Jonatan Machado przywitał się z FOGO Futsal Ekstraklasą.

 

Bruninho będzie miał mieszane uczucia co do swojego debiutu. Bramkę z pierwszej połowy, przyćmił samobójczy gol z drugiej, kiedy to zawodnik niefortunnie skierował futbolówkę pomiędzy własne słupki. Tymczasem Machado wykorzystał przedłużony rzut karny, który został podyktowany na skutek szóstego przewinienia białostoczan. Machado po raz pierwszy, po raz drugi i po raz trzeci. Futsalista ponownie wykorzystał przedłużony rzut karny. Nie trafił za to swojego gola numer cztery, przenosząc piłkę wysoko nad poprzeczką.

 

Wykorzystany limit przewinień zemścił się na zawodnikach Jagiellonii. Aż czterokrotnie do przedłużonego rzutu karnego podchodzili goście. Jak wyżej pisaliśmy, dwa razy wykorzystali „prezent”, dwukrotnie ta sztuka się nie udała. Tym razem w słupek trafił Pawlak. Wynik niefortunnie ustanowił Haraburda, który trafił do własnej bramki.


JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – EUROBUS PRZEMYŚL 2:6 (1:1)

Bramki: Jakub Kozłowski 19,  Bruninho 32 (s)- Bruninho 12, Sebastian Pawlak 23, Jonatan Machado 31, 33, 35, Grzegorz Haraburda 40 (s)


Fot. Damian Przestrzelski