Faworyci górą, ale po walce

25.03.18Utworzono
/uploads/assets/913/piastbial.jpg
Nie było sensacji w dwóch niedzielnych spotkaniach Futsal Ekstraklasy. Na własnych terenach wygrywały drużyny wyżej notowane, w tym lider z Bielska-Białej, który jeszcze w tym sezonie punktu nie stracił. Trzeba jednak zaznaczyć, że końcowe wygrane nie oddają całkowitych przebiegów rywalizacji, a przegrani mogą odczuwać lekki niedosyt.

 

W Cygańskim Lesie sensacji nie było, chociaż goście zrobili wiele, by jako pierwsi w tym sezonie radować się po spotkaniu z Rekordem. Po pierwszej połowie mogli być pełni nadziei, zresztą pierwsze sekundy w tym meczu należały właśnie do beniaminka. Próbował Norbert Jendruczek, ale przede wszystkim bohater w ekipie gości, Marcin Firańczyk. Goście próbowali, natomiast bramkę po rzucie wolnym zdobył Rafał Franz. Gospodarze mieli kolejne okazje, ale to Firańczyk pod bramką bielszczan się nie pomylił. Radość jednak z tego trafienia nie trwała długo. Najpierw Oleksandr Bondar po strzale z dystansu, a następnie Michał Marek ostudzili zapędy gości. Przewaga Rekordu nie podlegała dyskusji, ale Firańczyk strzałem z dystansu spowodował, że gospodarze schodząc do szatni wcale pewni swego być nie mogli.

 

Druga połowa dostarczyła równie dużych emocji. Co prawda rozpoczęło się wszystko po myśli bielszczan i od efektownego wykończenia akcji Pawła Budniaka, ale gracze beniaminka ani myśleli rezygnować. Czujność musiał zachować Michał Kałuża, a po jednym z podań z boku i zamieszaniu podbramkowym kolejne trafienie na swoje konto zapisał Firańczyk. W odpowiedzi minimalnie pomylił się Bondar, którego strzał zatrzymał się na słupku, a kontry białostoczan padały łupem bramkarza Rekordu. Do akcji ofensywnych gości podłączał się również Jendruczek, z czego skrzętnie skorzystał vis a vis bramkarza z Białegostoku. Kałuża zdobył bramkę po dalekim wyjściu Jendruczki. Jeszcze efektowniejsze było trafienie Seidlera, który z ostrego kąta przymierzył pod poprzeczkę. Czeski internacjonał wpisał się na listę strzelców raz jeszcze, tym razem po akcji i silnym uderzeniu z prawej strony. Ustalił wynik natomiast Artur Popławski.

 

Rekord Bielsko-Biała – MOKS Słoneczny Stok Białystok 8:3 (3:2)

Bramki: Seidler 2 (30, 36), Franz (6), Bondar (10), Marek (11), Budniak (22), Kałuża (27), Popławski (37) – Firańczyk 3 (9, 18, 25)

 

Arcyciekawe spotkanie oglądali także kibice w Gliwicach. Gospodarze po efektownej wygranej w Szczecinie „siłą rozpędu” już po pięciu minutach gry prowadzili z AZS UŚ Katowice 2:0. Wynik otworzył Adam Jonczyk, podwyższył Lukas Bonifacio. Katowiczanie jednak szybko odpowiedzieli. Po kolejnych niespełna dziewięćdziesięciu sekundach gry pierwszego gola dla katowiczan strzelił pochodzący z Gliwic Jędrzej Jasiński. Katowiczanie po tej bramce grali coraz pewniej, ale na drugie trafienie musieli jeszcze trochę poczekać. Wyrównał stan mecz w 13. minucie Tomasz Szczurek, który również ma przeszłość gliwicką. Wynik remisowy do przerwy bynajmniej się jednak nie utrzymał. Tuż przed przerwą kibiców Piasta uradował Marek Bugański.

 

W drugiej połowie obie strony szukały swoich szans, ale na trafienia trzeba było czekać właściwie do końcowych minut. Wcześniej skutecznymi interwencjami popisywali się bramkarze, bądź też brakowało dokładności w akcjach ofensywnych. Najpierw z bramki cieszył się obóz katowicki, a najbardziej jego frakcja... gliwicka. Bo ponownie do siatki trafił Jasiński. Były to jednak ostatnie momenty radości gości w tym spotkaniu. W niespełna 180 ostatnich sekund do siatki trafił jeszcze Przemysław Dewucki oraz dwukrotnie Coutinho. Gospodarze, którzy przez większą cześć spotkania mogli drżeć o wynik derbowego meczu, ostatecznie pokonali sąsiada zza między 6:3.

 

Piast Gliwice – AZS UŚ Katowice 6:3 (3:2)

Bramki: Coutinho 2 (39, 40), Jonczyk (3), Lukas Bonifacio (5), Bugański (20), Dewucki (38) – Jasiński 2 (6, 37), Szczurek (13)

 

foto: Piast Gliwice