FC Toruń wygrywa z Gattą, Rekord mistrzem Polski!

13.05.18Utworzono
/uploads/assets/1058/FC_Torun_Marek.jpg
Wiele ciekawego działo się na trzech halach, w których odbywały się niedzielne spotkania, ale to co najważniejsze wydarzyło się tam, gdzie spotkanie zostanie rozegrane jutro. Rekord, na wskutek domowej porażki Gatty z FC Toruń, może już świętować mistrzostwo Polski. Bielszczan nikt w tym sezonie już nie dogoni!

 

Torunianie w poprzedniej serii odebrali punkty Rekordowi, teraz z takim samym zamiarem udali się do Zduńskiej Woli. Tym bardziej, że rywalizacja o medale cały czas trwa, a ekipa Łukasza Żebrowskiego pewna swego nie może jeszcze być. W niedzielny wieczór FC Toruń zdecydowanie jednak przybliżył się do celu. Goście od początku spotkania zaczęli przeważać, a w piątej minucie Michał Wojciechowski otworzył wynik. Gospodarze grali niemrawo, strata bramki niewiele w ich poczynaniach zmieniła. Próbowali co prawda Michał Szymczak i Igor Sobalczyk, ale bez efektu. Goście grali natomiast efektywnie. Jeszcze w pierwszej połowie po dograniu Marcina Mikołajewicza na listę strzelców wpisał się Krzysztof Elsner, a w drugiej połowie wcześniejszy asystent tym razem zamienił się w snajpera. Gospodarze po tej stracie zaczęli grać zdecydowanie odważniej, czego efektem była bramka Daniela Krawczyka, ale ostatnie słowo należało do FC Toruń i Wojciechowskiego.

 

Gatta Active Zduńska Wola – FC Toruń 1:4

Bramki: Krawczyk (36) – Wojciechowski 2 (5, 40), Elsner (17), Mikołajewicz (27)

 

Tak duży ciężar gatunkowy co meczowi w Zduńskiej Woli nie towarzyszył drugiej niedzielnej potyczce w grupie mistrzowskiej. Nie znaczy to jednak, że emocji w Pniewach nie było. Zaczęło się bardzo dobrze dla gości z Gliwic, którzy po niespełna dziesięciu minutach gry prowadzili 2:0. Najpierw do siatki trafił Sebastian Szadurski, a następnie Michał Grecz. Gospodarze próbowali odpowiadać strzałami z dystansu, ale pierwsze ich próby były niecelne. Michała Widucha pokonał dopiero Piotr Błaszyk, a wyrównał stan meczu Szymon Piasek. To był najciekawszy moment spotkania, bo gliwiczanie nie mieli zamiaru schodzić do szatni z remisem. Adam Jonczyk uradował gości, ale tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie wyrównał bardzo dobrze spisujący się w tym sezonie Mateusz Kostecki. Wymiana ciosów z obu stron trwała dalej, ale już nie obfitowała w tyle bramek. Ostatniego gola, na wagę trzech punktów, zdobył Jonczyk wykorzystując niezdecydowanie defensywy Red Dragons. W końcówce mimo kilku dogodnych sytuacji Czerwonym Smokom wyniku nie udało się już zmienić.

 

Red Dragons Pniewy – Piast Gliwice 3:4

Bramki: Błaszyk (13), Piasek (16), Kostecki (21) – Jonczyk 2 (18, 32) Szadurski (5), Grecz (9)

 

W grupie drużyn walczących o utrzymanie spokojniejsze granie w ostatnich dniach zapewniła sobie Pogoń. Szczecinianie na własnym terenie pokonali Akademików z Gdańska, spotkanie rozstrzygając na początku drugiej połowy. Lepiej rozpoczęli mecz goście, bo z gola cieszyli się po rzucie wolnym i uderzeniu Mikołaja Krefta. Wyrównał co prawda po kilku próbach Daniel Maćkiewicz, ale po niespełna 40 kolejnych sekundach raz jeszcze goście wyszli na prowadzenie. Tym razem Tomasz Poźniak wpisał się na listę strzelców. Były to jednak ostatnie powody do radości w tym spotkaniu Akademików. Tuz przed przerwą wyrównał Mateusz Jakubiak, który zadał także pierwszy celny cios po wyjściu z szatni. Poprawił z kolei Artur Jurczak, goście nie byli w stanie już „wrócić” do meczu.

 

Pogoń 04 Szczecin – AZS UG Gdańsk 4:2

Bramki: Jakubiak 2 (20, 22), Maćkiewicz (10), Jurczak (23) – Kreft (4), Poźniak (11)

 

foto: Rekord Bielsko-Biała