Gonili, dogonili, przegonili

22.04.23Utworzono
/uploads/assets/4999/R6__1160.jpg
W szeregach Rekordu Bielsko-Biała zabrakło kilku podstawowych zawodników. Do Torunia nie pojechali między innymi Stefan Rakić, Jani Korpela czy Michał Kubik. Miejscowa drużyna traktowała dzisiejszy mecz niczym wyzwanie, chcąc sprawić niespodziankę. Na to przyjdzie im jednak jeszcze poczekać, chociaż co warto zaznaczyć, podopieczni trenera Żebrowskiego dwukrotnie w tym spotkaniu byli na prowadzeniu.

W pierwszych minutach obie drużyny sprawdziły formę bramkarzy rywali. Obaj panowie bardzo dobrze spisali się między słupkami. Po stronie gości zdobyczy bramkowej szukali między innymi Korolyshyn oraz Zastawnik. Po stronie gospodarzy aktywny był Gallego Garcia.

 

Na pierwszą bramkę trzeba było trochę poczekać, ale gdy ta padła to ucieszyła wszystkich miejscowych kibiców. Zawodnicy z Torunia rozegrali ten kontratak dwójkowo. Mrówczyński do Spychalskiego, Spychalski do Mrówczyńskiego i mieliśmy otwierającego gola.

 

Rozkręciło się nam to spotkanie. Nie minęła minuta, a gospodarze cieszyli się z drugiej bramki. Daniel Gallego Garcia ograł Matheusa Ferreirę i oddał strzał. Tam bardzo niefortunnie interweniował Sebastian Leszczak, kierując piłkę do swojej bramki. Trener Lopez natychmiast poprosił o przerwę dla swojego zespołu.  

 

Bohaterem jednej z kolejnych akcji mógł być Jefferson Ortiz. Niestety w jego wykończeniu zabrakło skuteczności. Te sam zawodnik w brzydki sposób sfaulował wychodzących w kontrataku „Rekordzistów”. Artur Popławski długo leżał na ziemi i potrzebował pomocy medycznej. Sędzia ukarał zawodnika gospodarzy żółtą kartką. Co ważne już w 12. minucie meczu miejscowa drużyna miała na swoim koncie pięć fauli.

 

Zawodnicy z „Cygańskiego Lasu” próbowali zdobyć bramkę kontaktową, ale wciąż brakowało skuteczności przy ostatnim dotknięciu piłki. Matheus Ferreira przełamał ten stan, zdobywając pięknego gola. Jego strzał był nie do zatrzymania. Garcia zgubił krycie przy jednym z rzutów rożnych wykonywanych przez gości. Niepilnowany w tej sytuacji Zastawnik wbił piłkę klatką piersiową do bramki i na tablicy był już wynik 2:2.

 

I gdy już wydawało się, że w pierwszej połowie nic więcej się nie wydarzy, Marcin Mrówczyński dopuścił się faulu. Jak to już zostało wspomniane, torunianie mieli na swoim koncie pięć przewinień, a to oznaczało podyktowanie przedłużonego rzutu karnego. Do jego wykonania podszedł Łukasz Biel, który jednak posłał piłkę obok bramki.

 

Po zmianie stron tylko słupek uratował gospodarzy. To tam wylądowała piłka po strzale Mikołaja Zastawnika. Gdy wydawało się, że Rekord przejął inicjatywę, rywale ich zaskoczyli, a dokładniej mówiąc, zrobił to Michał Wojciechowski. Biało-zieloni po raz drugi w tym spotkaniu musieli gonić, ale udało im się doprowadzić do wyrównania. Futsalówka rozgrywana z rzutu wolnego trafiła do Michała Marka, który uderzył z pierwszej piłki.

 

Rywalizacja sprawnie przenosiła się z jednej na drugą stronę. Seria stałych fragmentów gry, w końcu skutecznie zakończyła się dla przyjezdnych. Piłkę wybijaną z rzutu rożnego, przepuścił Taras Korolyshyn, bo też jej adresatem był Matheus Ferreira. Zawodnik na siedem minut przed końcem dał swojej drużynie prowadzenie 4:3.

 

Interwencja Kamila Naparło poza jego polem karnym skutkowała otrzymaniem przez bramkarza żółtej kartki oraz podyktowaniem rzutu wolnego z niebezpiecznego, a zarazem bliskiego miejsca. Takiej sytuacji nie zmarnowali miejscowi. Podczas wykonywania tego rzutu wolnego obrona gospodarzy została wręcz zgubiona, dzięki czemu Matheus Ferreira trafiał do pustej bramki. Zawodnik z numerem 7 skompletował tym samym hat-tricka.


FC REITER TORUŃ – REKORD BIELSKO-BIAŁA 3:5 (2:2)

Bramki: Marcin Mrówczyński 9, Sebastian Leszczak 10 (s), Michał Wojciechowski 23 - Matheus Ferreira 14, 33, 39, Mikołaj Zastawnik 17, Michał Marek 26