Hala Trapez znów szczęśliwa

25.11.23Utworzono
/uploads/assets/5454/R6__7584.jpg
Przemyślanie udali się po punkty do Leszna. Zadanie to nie łatwe, a sprawy nie ułatwiał fakt, że w ich składzie zabrakło pauzującego za kartki Cristiana Neme. O ile w pierwszej połowie goście zdołali doprowadzić do remisu, o tyle w drugiej gospodarze pokazali swój potencjał.

Gospodarze szybko wyszli na prowadzenie za sprawą Jose Luisa Tangerife, który z bliskiej odległości pokonał Artura Kuźmę. Przez kolejne minuty utrzymywał się jeden obraz gry, zepchnięci do defensywy przyjezdni i spędzający czas na ich połowie leszczynianie. Ci mieli problem ze skutecznym ataku, bo pomimo kreowania sytuacji, nie mogli pokonać bramkarza. Gościom nie można odmówić chęci i woli walki. Wykorzystywali błędy przeciwników i nawet trzykrotnie sprawdzili refleks Yevhenii Kozlova.

 

Gdyby szukać szans przemyślan to te zwiększyły się od 15. minuty, kiedy to rywale zebrali na swoim koncie pięć przewinień. Trener Tomasz Trznadel zmienił między innymi ustawienie schodząc niżej do obrony oraz następnie wystawiając lotnego bramkarza. Błąd przy wyprowadzaniu piłki, sporo ich kosztował. Futbolówka została przejęta, a Eryk Kiełbasa nie miał problemu z skierowaniem jej do pustej bramki.

 

Remis 1:1 powodował, że mecz tak właściwie rozpoczął się na nowo. To mogło zwiastować emocje w drugiej partii tego pojedynku. Warto w tym miejscu jeszcze wspomnieć o zmianie pomiędzy słupkami. Artura Kuźmę zastąpił Roman Koltok.

 

Ważna sytuacje, patrząc również pod kątem późniejszych zdarzeń, miały miejsce w dwudziestej trzeciej dwudziestej czwartej minucie. Sebastian Pawlak dwukrotnie dopuścił się przewinienia, co zauważyli sędziowie i ukarali go żółtymi kartkami. Wiadomym następstwem, było otrzymanie czerwonego kartonika i opuszczenie placu gry. Leszczynianie pomimo gry w przewadze, nie umieli skończyć akcji. Zrobił to Daniel Gallego Garcia, który wziął sprawy swoje ręce. Sam wypracował sobie dogodną sytuację, którą zamienił na bramkę.

 

To samo tyczyło się zagrania Jakuba Kąkola. Futsalista przejął piłkę rozgrywaną przez rywali i technicznym strzałem, a zarazem z odpowiednią mocną, pokonał Koltoka. Rozpędzali się leszczynianie, którzy wykorzystywali fakt dłuższej ławki. Świetną, wręcz stuprocentową okazję miał Kozhemiaka, ale nie zdołał pokonać bramkarza. Od czego ma się kolegów? Od pomocy właśnie. Kacper Konopacki skutecznie dobił piłkę i ku uciesze pełnej kibiców Hali Trapez, zmienił wynik na 4:1.

 

Kwestia potencjału zawodników była w tym artykule już wcześniej wspominana, a kolejne potwierdzenie miało miejsce na siedem minut przed końcowym gwizdkiem. Tym razem Daniel Gallego Garcia wypatrzył Alberta Betowskiego, a ten domknął dalszy słupek. Rotacja zawodnikami trwała, ale co najważniejsze przynosiła skutek. Kapitan Jakub Molicki, dograł do Viacheslavy Kozhemiaka. Pivot skutecznie zamknął akcję, dostawiając tylko nogę.

 

Reakcja nowego trenera Eurobusu była natychmiastowa. Raz po raz do gry wpuszczał lotnego bramkarza, szukając szans przy rozgrywaniu akcji w przewadze. Ponadto, jego podopieczni od dłuższego czasu musieli grać ostrożniej, bo posiadali na swoim koncie pięć przewinień. 


GI MALEPSZY ARTH SOFT LESZNO -EUROBUS PRZEMYŚL 6:1 (1:1)

Bramki: Jose Luis Tangarife 2 , Daniel Gallego Carcia 24, Jakub Kąkol 26, Kacper Konopacki 29, Albert Betowski 33, Viacheslav Kozhemiaka 35 – Eryk Kiełbasa 20