Historyczna wygrana We-Metu

09.09.23Utworzono
/uploads/assets/5257/375484997_1518966968872300_983536886806943357_n.jpg
We-Met Kamienica Królewska po świetnej drugiej połowie wygrał w Białymstoku z Jagiellonią 6:4. Dla graczy z Kaszub było to pierwsze zwycięstwo w historii FOGO Futsal Ekstraklasy.

Po pierwszej, nieudanej pod względem wyników, kolejce zespoły Jagiellonii Białystok i We-metu Kamienica Królewska przystąpiły do bezpośredniego starcia. Faworyta trudno było jednak wskazać. Z jednej strony mieliśmy bowiem gospodarzy, którzy choć byli po dużych zmianach kadrowych, to wciąż z dużym doświadczeniem w składzie. Beniaminkowi z kolei tego doświadczenia brakowało, ale ten też pokazał, że chociażby w spotkaniu z BSF-em ABJ nie było ono kluczowe.

Otworzyć wynik udało się miejscowym po stałym fragmencie gry, a bramkę zdobył Grzegorz Makal, który przy rzucie rożnym urwał się spod krycia Kewinowi Sidorowi, co natychmiast wykorzystał Grzegorz Haraburda, dogrywając celnie do kolegi.

A skoro wychodziło, to drugi gol padł w niemalże ten sam sposób. Z tego samego narażonika piłka została zagrana do Eryka Kajewskiego i choć ten nie zdołał zapisać się na liście strzelców, to korzystając na zamieszaniu, dograł w ostatniej chwili do osamotnionego Jacka Stefanowicza, który skierował piłkę do pustej siatki.

We-Met postanowił zatem wziąć przykład z rywali, więc i trzecie trafienie w tym spotkaniu padło po rzucie rożnym. Tym razem jego autorem był Mateusz Wesserling, który notuje bardzo skuteczny powrót na parkiety FOGO Futsal Ekstraklasy – było to już jego trzecie trafienie w tym sezonie.

Do remisu przyjezdnym doprowadzić udało się niedługo po przerwie, a kandydaturę do gola kolejki zgłosił Mateusz Madziąg. Reprezentant Polski po otrzymaniu piłki przed polem karnym od Milintona Tijerino zamarkował uderzenie czym położył na ziemi Mateusza Łabieńca, aby następnie uderzyć nie do obrony w samo okienko bramki.

Radość nie potrwała jednak długo. 33 sekundy później po niefortunnym przecięciu wbicia futsalówki w pole karne przez Adriana Citkę, trafienie samobójcze zanotował Ihor Dmitriiev i mieliśmy 3:2.

Na szczęście kibiców z Pomorza nie był to koniec strzelania w tym meczu, a na pewno nie koniec po stronie ich zawodników. Blisko trafienie był m.in. Tijerino, ale ostatecznie drogę do siatki odnalazł inny z graczy z Ameryki Łacińskiej, a więc Brayan Mera. Kolumbijczyk w pięknym stylu wykończył akcję prawym skrzydłem Wesserlinga, uderzając piętką, tuż obok Kamila Dobreńki.

Prowadzenie przyjezdnym dał natomiast Madziąg, korzystając na ostrzejszej grze białostoczan, a co za tym poszło przedłużonym rzucie karnym, który swoim przewinieniem sprokurował Makal. Podwyższył je zaś, zdecydowanie zawodnik tego meczu, a więc Mateusz Wesserling, który pokazał, że nie ma dla niego znaczenia czy musi zrobić akcję prawą, czy lewą stroną.

Jagiellonia w tym wypadku postawiła wszystko na jedną kartę, ale to szybko się na niej zemściło. Trafienie do pustej bramki Milintona Tijerino dało nam wynik 6:3 i niewiele zmienił nawet gol Grzegorza Makala.

We-Met po wyjątkowo skutecznej drugiej połowie wygrał z Jagiellonią 6:4, a tym samym sięgnął po swoje historyczne zwycięstwo w FOGO Futsal Ekstraklasie.


JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – WE-MET KAMIENICA KRÓLEWSKA 4:6 (2:1)

Bramki: Grzegorz Makal 9, 40, Jacek Stefanowicz 17, Ihor Dmitriiev 23 (s) – Mateusz Wesserling 17, 37, Mateusz Madziąg 23, 36, Brayan Mera 31, Milinton Tijerino 38.


Fot. Damian Przestrzelski