Jagiellonia nie odpuszcza play-offów

20.02.23Utworzono
/uploads/assets/4825/332404889_887228362497260_3584576598655450423_n.jpg
Jagiellonia Białystok wygrała 5:1 z Widzewem Łódź w meczu zamykającym 21. kolejkę FOGO Futsal Ekstraklasy. Dla gości było to pierwsze ligowe zwycięstwo w tym roku, dzięki czemu pozostali w realnej walce o fazę play-off po rundzie zasadniczej.

Spotkanie Widzewa Łódź z Jagiellonią Białystok było tym z cyklu być albo nie być w fazie play-off. Przy czym marginesu błędu nie mieli praktycznie tylko goście. Gracze Jagiellonii w razie ewentualnej porażki traciliby już bowiem do pierwszej ósemki siedem punktów, co znacznie zmniejszyłoby ich szanse na późniejszą grę o medale. Faworyta trudno było jednak wskazać, choć biorąc pod uwagę własną halę oraz pełne trybuny z głośnym dopingiem, tego można było doszukiwać się z Widzewem.

Ostatecznie boisko pokazało co innego, a przynajmniej początek spotkania. Jagiellonia objęła prowadzenie już w 5. minucie po golu Mateusza Łabieńca. Piłkę po prawej stronie na rzecz Oleksandra Kolesnykova stracił Daniel Krawczyk. Ukrainiec wypatrzył w polu karnym kolegę z zespołu, a ten z małą dozą szczęścia trafił tak piłkę, że ta przelaciała tuż na interweniującym Dariuszem Słowińskim. Gol na 0:2 to już natomiast stały fragment gry i Denys Sandetskyi, który urwał się kryciu w polu karnym, dzięki czemu z rzutu rożnego drugą asystę zaliczył Kolesnykov.

Widzew próbował odpowiedzieć, ale ani próby Krawczyka, ani Marciniaka nie chciały znaleźć choćby światła bramki. To świetnie punktowali przyjezdni, którzy poszli za ciosem i zdobyli trzecią bramkę. Tym razem jej autorem był Mateusz Lisowski, który pokusił się o uderzenie z dalszej odległości, co wraz z małym rykoszetem kompletnie zmyliło Słowińskiego.

Po zmianie stron zawodnicy obu drużyn niezbyt długo nacieszyli się grą. Po kilkunastu sekundach gry kibice Widzewa rzucili ze swojego sektora setki serpentyn, przez co gra została przerwa na kilka minut. Nie wpłynęło to jednak późniejszy obraz gry, bo też stroną dominującą wciąż była Jagiellonia, czego efektem była kolejna bramka gości, autorstwa Piotra Skiepki.

Reakcja łodzian była w tej sytuacji całkowicie zrozumiała – na ponad piętnaście minut przed końcem Marcin Stanisławski postawił na grę z lotnym bramkarzem, którego rolę pełnił Jan Dudek. To pozwoliło Widzewiakom zyskać przewagę w posiadaniu piłki, ale bramek wciąż brakowało. Swoje okazje mieli Viacheslav Kozhemiaka, Michał Marciniak oraz Fred, ale za każdym razem albo jak z pod ziemi wyskakiwał jeden z obrońców, albo świetnie interweniował Kamil Dobreńko.

Golkiper białostoczan skapitulował dopiero w 33. minucie. Z dystansu po ziemi uderzył Fred, futsalówka odbiła się jeszcze od jednego z zawodników, przez co Dobreńko mógł tylko obserwować jak ta wpada do siatki. I gdy wydawało się, że to może jeszcze jakoś wpłynąć na losy całego spotkania, niepilnowany przez nikogo Mateusz Lisowski uderzył zza pola karnego przy prawym słupku, czym nie dał szans Słowińskiego na skuteczną interwencję.

A taką popisał się w dalszej fazie kolejny raz Dobreńko, gdy z kontrą ruszyli Marlon oraz Fred, gdzie to drugi z wymienionych Brazylijczyków był bliski skompletowania dubletu. Szybka reakcja i wyciągnięta lewa ręka Dobreńki uniemożliwiła mu jednak ponowne zapisanie się w protokole meczowym.


WIDZEW ŁÓDŹ – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 1:5 (0:3)

Bramki: Fred 33 - Mateusz Łabieniec 5, Denys Sandetskyi 8, Mateusz Lisowski 16, 35, Piotr Skiepko 23.