Nie pozostawili złudzeń

26.03.23Utworzono
/uploads/assets/4929/335307619_568106088614254_8604563205899239400_n.jpg
Piast Gliwice nie pozostawił żadnych złudzeń rywalom i wysoko wygrał z Widzewem Łódź, bo aż 9:1. Hat-tricka w tym spotkaniu skompletował Dominik Śmiałkowski.

Zdecydowanym faworytem spotkania w Gliwicach byli gospodarze. Aktualni Mistrzowie Polski już jakiś czas temu zapewnili sobie udział w fazie play-off, zaś Widzew po przegranej z FC Reiter Toruń i remisie z Clearexem Chorzów znacznie oddalił się od czołowej ósemki.

Przedmeczowe przypuszczenia szybko znalazły swoje potwierdzenie na boisku. Worek z bramkami Piasta otworzył Rafael Cadini, choć trzeba przyznać, że z dużą pomocą swoich rywali. Zbyt lekko do Macieja Nasiłowskiego piłkę wycofał Wiaczesław Kożemjaka, na czym skorzystał Vinicius Teixeira. Brazylijczyk spressował młodego golkipera, który nabił futsalówką przeciwnika, a ta trafiła do Cadiniego, mającego już otwartą drogę do pustej siatki.

Na 2:0 pięknym technicznym uderzeniem w samo okienko podwyższył natomiast Jarosław Łebid, któremu z lewej linii bocznej asystował Dmytro Sorokin. Ukrainiec asystował zresztą także przy bramce Marka Bugańskiego, który również popisał się precyzją przy swoim niskim strzale zza pola karnego, tuż przy prawym słupku.

Widzew nie był w stanie odpowiedzieć w jakikolwiek sposób. Co gorsza, sam sobie wbijał kolejne gole. Tym razem nieszczęśnikiem był sam Maciej Nasiłowski, który po zagraniu od Norberta Dregier przepuścił piłkę pod stopą, a ta wtoczyła się wprost do bramki.

Wynik do przerwy na 5:0 ustalił Dominik Śmiałkowski. Matej Fidersek zagrał górą na skrzydło do Viniciusa Teixeiry, Brazylijczyk oddał piłkę na środek Sebastianowi Szadurskiemu, a ten wystawił ją Śmiałkowskiemu, któremu pozostało jedynie dostawić stopę.

Po zmianie stron długo czekaliśmy na kolejne trafienia, ale się doczekaliśmy. Wysoki pressing zastosowali Bruno Graca, Marek Bugański oraz Dmytro Sorokin, gdzie ostatni z nich skutecznie odzyskał piłkę, a po ofiarnej interwencji Dariusza Słowińskiego pierwszy z wymienionych podwyższył wynik spotkania.

Po siódmej bramce można było się zastanawiać czy zawodnicy nie umówili się wcześniej w szatni, że każdy z nich strzela po maksymalnie jednym golu. Na 7:0 trafił bowiem Miguel Pegacha po rajdzie Rafaela Cadiniego, ale zaraz potem swoje dołożył jeszcze Śmiałkowski i teza ta została szybko obalona.

Widzewiacy w międzyczasie pokusili się o honorowe trafienie, które przyniosła im gra z wycofanym bramkarzem, ale licząc bilans zysków i strat, to wyszli na zero, bowiem zaraz piłkę do pustej siatki z własnej połowy wbił Śmiałkowski, kompletując tym samym hat-tricka.

I choć Piast prowadził już dzięki temu 9:1, to… sam postanowił wycofać bramkarza, próbując tym samym dobić do wyniku dwucyfrowego. To im się jednak nie udało, ale w Gliwicac z pewnością nie będą się tym martwić.

Piast wygrał pewnie i wysoko 9:1, umacniając się tym samym w TOP3. Widzew pozostał zaś na 10. miejscu i jego szanse na awans do fazy play-off są już jedynie matematyczne.


PIAST GLIWICE – WIDZEW ŁÓDŹ 9:1 (5:0)

Bramki: Rafael Cadini 2, Jarosław Łebid 6, Marek Bugański 6, Maciej Nasiłowski 7 (s), Dominik Śmiałkowski 11, 34, 35, Bruno Graca 30, Miguel Pegacha 33 – Norbert Dregier 34.