Nie pozostawili złudzeń

10.09.23Utworzono
/uploads/assets/5259/375068824_797763002354487_4815087875268031499_n.jpg
Zawodników BSF ABJ Bochnia czekał ciekawy początek sezonu. Najpierw w pierwszej kolejce rozgrywali pojedynek telewizyjny z beniaminkiem i to na ich własnym terenie. Teraz, u siebie w domu, podejmowali Mistrzów Polski.

Trener Dawid Grubalski postawił w wyjściowym składzie na młodego bramkarza. Hubert Zagroda stanął przed niełatwym zadaniem, ale w początkowych minutach świetnie sobie z nim poradził. Jego parady pomiędzy słupkami pozwoliły zachować czyste konto. Po drugiej stronie Kevin Kollar nie pozostawał dłużny i obronił strzały między innymi Pedrinho.

 

Goście kreowali coraz więcej sytuacji, jednak kolokwialnie mówiąc mieli rozregulowany celownik. Ich strzały lądowały wysoko nad bramką lub tuż obok niej. W 11. minucie trener gospodarzy zdecydował się na grę z lotnym bramkarzem, próbując zwiększyć szanse w ataku. Zmiany taktyczne mogły w pewien sposób wybić zawodników, ponieważ to lubawianie wyszli na prowadzenie. Główna w tym zasługa Pawła Kaniewskiego, który otworzył wynik spotkania.

 

Od pierwszych minut dobrze pokazywał się Lisowski. Jego akcje przy współpracy z kolegami z drużyny mogły się podobać. Wciąż do szczęścia brakowało niewiele. Mrowiec podał na prawą stronę do Kaniewskiego, a ten oddał strzał na bramkę. Piłka prawdopodobnie dotknęła jeszcze obrońcy lub bramkarza z Bochni i gol samobójczy stał się faktem. Dwubramkowe prowadzenie dało Mistrzom Polski więcej spokoju i przysłowiowego, sportowego luzu.

 

Pierwsza połowa rozpoczęła się w najlepszy możliwy sposób dla przyjezdnych. Kontrę piekielnym strzałem zakończył Pedrinho i gospodarze znaleźli się w trudnej sytuacji. Ta z upływem czasu stawała się coraz gorsza, ponieważ zawodnicy Constractu poszli za ciosem. Kaniewski świetnie podał na prawą stronę do nabiegającego Evertona i było już 0:4.

 

Na dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem ponownie zobaczyliśmy lotnego bramkarza. W jego rolę wcielił się Adam Wędzony. Gospodarze próbowali wykorzystać fakt dodatkowego zawodnika z pola i zmusili Huberta Zadrogę do interwencji.

 

Gdy już wydawało się, że mecz na spokojnie zmierza ku końcowi to Kevin Kollar dopuścił się przewinienia poza polem karnym. Bramkarz zobaczył czerwony kartonik i musiał opuścić parkiet. Pomiędzy słupkami zastąpił go Krystian Jaszczyński. Sposób na nowego goalkepeera znalazł Mateusz Mrowiec ustanawiając wynik meczu (0:5)


BSF ABJ BOCHNIA – KS CONSTRACT LUBAWA 0:5 (0:2)

Bramki: Paweł Kaniewski 10, Kevin Kollar 14 (s), Pedrinho 22,  Everton Ferreira 23, Mateusz Mrowiec 39,


Fot. Paweł Jakubowski