Ogromne emocje, faworyci górą

07.01.18Utworzono
/uploads/assets/677/AZS_Gdansk.jpg
Kibice przybyli dzisiaj na hale w Cygańskim Lesie lub w Gliwicach – ewentualnie za pośrednictwem telewizji i internetu oglądający transmisje z tych spotkań – nie mogli się nudzić. W obu spotkaniach wiele się działo, faworyci byli w opałach,ale ostatecznie zgarnęli komplet punktów.

 

Fani Rekordu, może już trochę przyzwyczajeni do "łatwych" i wysokich zwycięstw mistrza Polski, w niedzielę mogli być mocno zaskoczeni. Clearex nic sobie bowiem nie robił z klasy rywala. Chorzowianie od początku szukali okazji bramkowych, między innymi Robert Gładczak i Vadym Ivanov, bielszczanie nie pozostawali jednak dłużni. Próbowali otworzyć wynik Michał Kubik i Rafał Franz. Gospodarze szybko również złapali pięć przewinień, natomiast w 12. minucie bramkę zdobył po rzucie wolnym Maciej Mizgajski. W odpowiedzi mieli okazje Łukasz Biel i Michał Marek, ale na miejscu był Rafał Krzyśka. Został pokonany dopiero tuż przed przerwą, a tym który go pokonał był Paweł Budniak. 

 

Ci, którzy spóźnili się na początek drugiej połowy mogli żałować. W ciągu niespełna 90 sekund dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Biel, w międzyczasie do remisu doprowadził Gładczak. Zwłaszcza trafienie tego drugiego mogło się podobać. Chorzowianie dążyli do wyrównania, miał okazję między innymi pozyskany niedawno Sebastian Leszczak, ale gospodarze również dążyli do podwyższenia wyniku. Franz, Michal Seidler – brakowało jednak bądź to precyzji, bądź też na drodze stawał Krzyśka. 

 

Chorzowianie doprowadzili do remisu w 35. minucie – wtedy trafił do siatki Ivanov. To był jednak już ostatni pozytywny akcent dla gości w tym spotkaniu, ostatnie minuty należały bowiem do Rekordu. Trafiający seryjnie jesienią obcokrajowcy: Oleksandr Bondar oraz Michal Seidler przesądzili o wygranej, dodatkowo piłkę do własnej siatki skierował Mizgajski. Dwa ostatnie trafienia miały miejsce już w momencie, gdy chorzowianie postawili wszystko na jedną kartę – a byłło to przy stanie 4:3 dla Rekordu - i wycofali bramkarza. Sensacja chociaż przez długie momenty była blisko, ostatecznie nie stała się faktem. 

 

Rekord Bielsko-Biała – Clearex Chorzów 6:3 (1:1)
Bramki: Biel 2 (24, 25), Budniak (20), Bondar (37), Mizgajski (samobójcza – 37), Seidler (39) – Mizgajski (12), Gładczak (25), Ivanov (35). 

 

Scenariusz meczu w Gliwicach był inny niż ten w Bielsku-Białej, co nie znaczy, że mniej ciekawy. Gospodarze rozpoczęli od mocnego uderzenia – dosłownie. Przemysław Dewucki w drugiej minucie zaskoczył Kacpra Sasiaka i gdańszczanie już od początku musieli odrabiać straty. Wojciech Pawicki w piątej minucie dał jednak sygnał, że gdańszczanie nie zamierzają się poddawać. Aktywny od początku był nowy gracz Piasta Marcin Czech, próbował także Sebastian Szadurski, po drugiej stronie Michał Widuch też nie mógł jednak bezczynnie odpoczywać. Najczęściej jednak brakowało graczom obu ekip precyzji. W 12. minucie bramkarz Piasta mógł jednak się radować wraz z kolegami – po trafieniu Michała Grecza. Goście wyrównali w przedostatniej minucie, a na listę strzelców wpisał się tym razem Mateusz Wesserling. 

 

Druga połowa nie obfitowała już w tyle bramek. Była tylko jedna, za to przedniej urody. Dewucki w trudnej sytuacji, przy linii końcowej, w ekwilibrystyczny sposób wpakował piłkę do siatki. To trafienie zdecydowało o zwycięstwie gliwiczan, chociaż akademicy też mieli swoje sytuacje. Najpierw chociażby Pawicki i Tomasz Poźniak, a w ostatnich minutach kolejni gracze próbowali pokonać Widucha. Gliwiczanie również starali się zmienić wynik, ale efektowne trafienie Dewuckiego okazało się być na wagę trzech punktów. 

 

Piast Gliwice – AZS UG Gdańsk 3:2 (2:2)
Bramki: Dewucki 2 (2, 28), Grecz (12) – Pawicki (5), Wesserling (19)

 

foto: Rekord Bielsko-Biała/ bts.rekord.com.pl