Opolskie demony przegonione

22.10.22Utworzono
/uploads/assets/4534/309812281_185803307287052_1974821811001234878_n.jpg
Rekord Bielsko-Biała w hicie 7. kolejki Futsal Ekstraklasy wygrał z Dremanem Opole Komprachcice 3:2. Rekordziści przegrywali już 0:2, ale po skutecznej końcówce udało im się przeważyć szalę na swoją korzyść.

W spotkaniu Rekordu Bielsko-Biała – Dreman Opole Komprachcice podtekstów nie brakowało. Jednym z nich była rywalizacja dwóch trenerów – Chusa Lopeza i Jarosława Patałucha, którzy swego czasu wspólnie prowadzili Acanę Orła Jelcz-Laskowice – Chus był pierwszym trenerem, zaś Patałuch jego asystentem. W dotychczasowych spotkaniach szkoleniowiec Rekordu górą był tylko raz, gdy Patatłuch prowadził jeszcze Fit-Morning Gredar Brzeg. Od czasu, gdy ten objął zaś Dreman, moneta całkowicie się odwróciła i w trzech rozegranych meczach górą był trener popularnych Tygrysów.

Dwa z tych spotkań miały miejsce w ubiegłym sezonie i z dużą dozą pewności można powiedzieć, że były one decydujące w późniejszym braku mistrzostwa w rękach Rekordu. Porażki bielszczan 2:3 oraz 5:7 były ogromną sensacją, a spotkania te wspomina się do dziś.

I podobnie mogło być tym razem, bowiem po czterech minutach na tablicy wyników było już 0:2! Najpierw kontratak Denysa Błanka wykończył Wadym Iwanow, uderzając płasko przy bliższym mu lewym słupku. Na 2:0 podwyższył natomiast… Artur Popławski, który po wstrzeleniu piłki z prawej strony niefortunnie skierował ją do własnej siatki.

Gracze z Opolszczyzny mogli prowadzić nawet wyżej, ale świetnej okazji nie wykorzystał Arkadiusz Szypczyński, na którego sztuczkę nie nabrał się Bartłomiej Nawrat. Zemściło się to niedługo potem, gdy znów obejrzeliśmy trafienie samobójcze. Tym razem pechowcem był Felipe Deyvisson, którego nabił Stefan Rakić.

Po zmianie stron goście znów powinni szybko rozpocząć swoje strzelanie. Czerwoną kartkę za uderzenie Deyvissona w twarz obejrzał Artur Popławski i Dreman przez dwie minuty grał w przewadze. Heroiczna momentami postawa defensywy oraz poświęcenie Nawrata spowodowały jednak, że wynik nie uległ zmianie, a niewiele brakowało, aby to Rekord doprowadził do wyrównania.

Dobra gra w obronie bielszczan została nagrodzona w 32. minucie. Przy rzucie rożnym wykonywanym przez Pawła Budniaka rywalom urwał się Michał Marek, aby zaraz po otrzymaniu podania uderzyć silnie pod poprzeczkę i pokonać bezradnego Dawida Lacha.

Prowadzenie Rekordzistom po raz pierwszy w tym spotkaniu mógł dać Sebastian Leszczak. Drugą żółtą, a konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Błank, a że było to jednocześnie szóste przewinienie sędzia wskazał na przedłużony rzut karny. Tu już jednak górą był Lach i przed graczami Dreamu stały dwie minuty ciężkiej gry w defensywie.

Tych nie udało się jednak przetrwać. Bielszczanie wyprowadzili szybki kontratak, futsalówkę do Janiego Korpeli zagrał Matheus Ferreira, a Fin, skierował ją wprost do bramki przy bliższym słupku.

Przyjezdni próbowali doprowadzić jeszcze do remisu wycofując z gry bramkarza, ale to im nie przyniosło korzyści w postaci bramki. Rekord wygrał 3:2, odzyskał fotel lidera i wciąż pozostaje jedynym zespołem z kompletem zwycięstw w lidze.


REKORD BIELSKO-BIAŁA – DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE 3:2 (1:2)

Bramki: Felipe Deyvisson 11 (s), Michał Marek 32, Jani Korpela 38 – Wadym Iwanow 2, Artur Popławski 4 (s).


Fot. Marek Łękawa