Pedrinho: Moim największym marzeniem jest gra w reprezentacji Polski

08.03.24Utworzono
/uploads/assets/5689/Pedrinho_CST_1.jpg
Po wczorajszej analizie rekordów, jakie wkrótce może pobić Pedrinho, dziś zapraszamy na rozmowę z samym zawodnikiem. Czy to już jego najlepsza wersja? Kto pomógł stać mu się lepszym? Kogo uważa za najlepszych zawodników w naszej lidze? I o czym teraz najbardziej marzy? Zapraszamy!

Pod koniec zeszłego roku podpisałeś kontrakt z klubem, choć ten miałeś ważny do końca tego sezonu. Co zadecydowało o podjęciu przez ciebie tak szybkiej decyzji?

Miałem dobre, a nawet świetne oferty z innych klubów, ale podjąłem taką decyzję ponieważ w Lubawie jest teraz moje życie. Jestem tu już piąty sezon, czuję się tu naprawdę jak w domu i to był najlepszy wybór dla mnie. Wcześniej byłem w wielu krajach – grałem w Portugalii, Anglii czy Kuwejcie, ale nigdzie tam nie czułem się tak jak tutaj. Na początku każdego roku, po przerwie zimowej do Polski zawsze wracałem 9 stycznia lub dzień przed pierwszym meczem. Tym razem porozmawiałem z Dawidem [trenerem Gubalskim przyp. red.] i powiedziałem, że chcę grać w pierwszym meczu w Toruniu i nie jest dla mnie problemem przylecieć już 1 stycznia. Zrobiłem to, ponieważ chcę grać w każdym meczu, ale też pierwszy raz miałem w głowie myśl, że chcę szybciej wrócić do Polski. Mogłem zostać jeszcze na urlopie w Brazylii, ale po raz pierwszy zdarzyło mi się, że już tęskniłem za Polską.

Co zatem tak podoba ci się w Polsce, a czego brakowało ci w Brazylii?

W Polsce przede wszystkim tęskniłem za rodziną i przyjaciółmi w Brazylii. Oczywiście cały czas się widzieliśmy i rozmawialiśmy przez Internet, ale to nie to samo. Dlatego dwa razy do roku muszę być w Brazylii, żeby być bliżej rodziny. Tam natomiast tęskniłem właśnie za treningami, meczami, atmosferą na trybunach, tym momentem gdy strzelę bramkę i kibice krzyczą lub jak teraz śpiewają moje imię (śmiejąc się Pedrinho nuci przyśpiewkę ze swoim imieniem w rytm czołówki kreskówki Flinstonowie). Kocham to uczucie. Uwielbiam chodzić i się spotykać się tu z ludźmi, którzy zawsze mnie zagadają, wiele dzieci chcę robić sobie zdjęcia. Teraz tylko było trochę za zimno, co jest wadą, ale gdy już robi się nieco cieplej, to zawsze chodzimy z innymi zawodnikami nad jezioro, gramy tam w siatkówkę, pływamy… Naturalnie nie jest to to samo, co Copacabana, ale mogę w tym dostrzec małe podobieństwo.



Uczysz się teraz języka polskiego. Czy to oznacza, że chcesz zostać na dłużej w Polsce, nie tylko na kolejne dwa lata?

Bardzo możliwe i myślę o tym, aby zostać na dłużej, ale nie wiem też tego dokładnie. Trudno jest mi powiedzieć, co będzie w przyszłości, np. za dziesięć lat.

Pamiętasz, żebyś grał kiedyś lepszy sezon? Czy czujesz, że jesteś obecnie najlepszą wersją siebie?

Tak, to mój najlepszy sezon i myślę, że to jest najlepsza wersja mnie. Kiedy przyjechałem do Polski, wszystko było dla mnie nowe, ponieważ wywodzę się z piłki nożnej. Byłem dobry indywidualnie, ale nie wiedziałem wiele o futsalu. Jednak z roku na rok z pomocą Dawida, który mnie uczył i który we mnie wierzył, mogłem się nie tylko więcej dowiedzieć, ale też być coraz lepszym zawodnikiem. Stałem się również bardziej profesjonalny w czym pomogli mi Victor, Adriano oraz Nicolae. Zmieniłem dietę, zacząłem więcej trenować, chodzę częściej na siłownię, dzięki czemu stałem się silniejszy… Na boisku dużo mi pomaga natomiast Tomek Kriezel. Kiedy dostaję piłkę zachęca mnie do podejmowania pojedynków, kolejnych ataków, pokazując, że jeśli nawet stracę piłkę, on jest z tyłu i to naprawi.

Skoro teraz zmieniłeś swoje podejście do treningów, ale także dietę, myślisz, że z czasem możesz wejść na jeszcze wyższy poziom? Patrząc na liczby twoich zdobytych bramek i zanotowanych asyst, są one astronomiczne. Jesteś tym zaskoczony?

Myślę, że tak. Nawet będąc w Brazylii, nie byłem wyłącznie na urlopie. Również tam trenowałem indywidualnie z trenerem, który pracuje z piłkarską reprezentacją Brazylii, ponieważ chciałem wrócić do Polski lepszy, niż byłem wcześniej. A liczbami nie jestem zaskoczony. Bardzo mnie cieszą, ale wiem, że gram dobry sezon, więc zaskoczenia nie ma.



Po ostatnim meczu z Red Dragons Pniewy pobiłeś wynik Alexa Viany w klasyfikacji kanadyjskiej z sezonu 2020/21, gdy ten uzbierał 64 punkty. Sam masz ich już 70, a przecież jesteśmy dopiero po 24. kolejce. Liczysz w ogóle swoje statystyki?

Nie wiedziałem o tym wcześniej. Bardzo mnie to cieszy. Oczywiście na swoje statystki już patrzę i sprawdzam czy ktoś jest np. blisko mnie, kto rywalizuje ze mną w klasyfikacji strzelców czy asystentów. Ale nie mam czegoś takiego, że chcę zdobyć konkretną liczbę bramek. Chcę być po prostu lepszy, niż w poprzednim sezonie. W zeszłym sezonie przegrałem w klasyfikacji kanadyjskiej o jeden punkt. Przed tym sezonem powiedziałem sobie zatem, że muszę to mieć. I choć teraz wiem o wyniku, który udało mi się przebić, to i tak nadal chcę więcej.

Tego zatem też pewnie nie wiesz, ale w sezonie 1994/95 – pierwszym historycznym, ustanowiony został rekord zdobytych bramek w jednym sezonie. Należy on do Andrzeja Filoska, który strzelił 50 goli. Ty masz ich teraz 39. Jak taka perspektywa ci się podoba?

Oczywiście, że tego nie wiedziałem! Zdobycie 39 bramek nie jest jeszcze bliskim wynikiem przy 50 trafieniach i będzie to dla mnie pewne wyzwanie, ale będę próbował!



Pamiętam, że będąc na Majorce rozmawialiśmy o tym kto jest najlepszym zawodnikiem w historii FOGO Futsal Ekstraklasy. I mamy tu wielu zawodników, którzy latami pracowali, aby można było ich wymieniać w takim gronie. Ale jak reagujesz, gdy ktoś mówi, że to ty jesteś najlepszym zawodnikiem, który grał w naszej lidze? Czy cię to jakoś zawstydza, zgodziłbyś się z takim określeniem? A może sam potrafiłbyś wskazać takiego zawodnika spośród tych, z którymi miałeś okazję grać i rywalizować.

Tak, pamiętam tę rozmowę i bardzo lubię to pytanie, ponieważ możemy wtedy dyskutować o czymś bardzo ciężkim do ustalenia. Trudno jest mi jednak mówić w tej sytuacji o sobie. Oczywiście, gdy ktoś tak mówi, jest mi bardzo miło, ale trzeba pamiętać, że gdy przyjechałem do Polski, po raz pierwszy mogłem grać na poważnie w futsal. W tamtym czasie niesamowitą drużyną był dla mnie Rekord Bielsko-Biała. Paweł Budniak, Artur Popławski, wtedy grał też Alex Viana – oni byli niemożliwi, to było dla mnie coś szalonego, co robili. Kiedy zadaje to pytanie innym zawodnikom, ci często wymieniają też Daniela Krawczyka, Błażeja Korczyńskiego, choć jak mówię jest to trudne, bo gry wielu zawodników nawet nie widzieliśmy. Ale bardzo zaimponował mi też Tomek Kriezel. Pamiętam, że gdy pierwszy raz grałem przeciwko niemu, od razu powiedziałem Dawidowi, że jest świetny i musi grać razem z nami.

Grasz obecnie swój najlepszy sezon. Jeśli nie stanie się nic złego, z dużym prawdopodobieństwem zdobędziesz wszystkie nagrody indywidualne, które możesz wygrać. Jakie zatem masz jeszcze marzenia sportowe? Zakładam, że będzie wśród nich Liga Mistrzów, ale czy coś jeszcze?

Tak, zdobycie Ligi Mistrzów to moje duże marzenie, ale czuję, że może się spełnić. Każdy widział nasze spotkanie z Palmą – było naprawdę blisko awansu. Moim największym marzeniem teraz jest jednak gra dla reprezentacji Polski. Nie wiem jak sprawy się potoczą, nie wiem czy będzie to możliwe, ale bardzo bym tego chciał. Codziennie uczę się języka polskiego, dużo pracuję, staram się z dnia na dzień być lepszym zawodnikiem, a wszystko właśnie po to, aby móc zagrać w reprezentacji i spełnić to marzenie.


Fot. Paweł Jakubowski


JAKIE REKORDY MOŻE JESZCZE POBIĆ PEDRINHO? O TYM PRZECZYTASZ TUTAJ.