Pierwsze zwycięstwo Czerwonych Smoków

14.10.23Utworzono
/uploads/assets/5330/376914762_768866248583890_6116517804585328668_n.jpg
Na bardzo trudny teren do Przemyśla przyjechali podopieczni trenera Frajtaga. Drużyna z Wielkopolski nie może zaliczyć początku sezonu do udanych, dlatego pierwszy komplet punktów powinien cieszyć podwójnie.

Od początku aktywni byli przemyślanie i mowa tutaj zarówno o zawodnikach, jak i głośno dopingujących kibicach. Worek z bramkami szybko się rozwiązał, a wszystko za sprawą bramki gospodarzy. Yaroslav Lebed uderzył lewą nogą sprzed pola karnego, mijając formację defensywną Czerwonych Smoków.

 

Szczęście sprzyjało gospodarzom. Hubert Klatkiewicz nie zauważył Hołego, który był w doskonałej sytuacji do zmiany wyniku. Chwilę później uderzał Błaszyk, ale z interwencją zdążył Roman Koltok.

 

Znowu zagotowało się pod bramką Romana Koltoka, a aktorami co ciekawe byli ci sami zawodnicy. Klatkiewicz tym razem dojrzał swojego kolegę, a ten oddał strzał. Czujni byli jednak rywale.

 

Pniewianie zaczęli dochodzić do głosu i kreowali coraz więcej dogodnych sytuacji. Wyrównanie nastąpiło po bramce ze stałego fragmentu gry, kiedy to świetne podanie z rzutu rożnego wykorzystał Bartłomiej Gładyszewski. Na coraz wyższy, sportowy poziom zaczął wchodzić Łukasz Błaszczyk, który tym razem obronił strzał Kamila Bały.

 

O ile bramek w pierwszej połowie nie było za dużo, o tyle posypał się grad żółtych kartek. Sędziowie kartonik pokazali: Patrykowi Hołemu, Piotrowi Błaszykowi, Hubertowi Klatkiewiczowi, Mateuszowi Wanatowi i Vitinho.

 

Podopieczni trenera Łukasza Frajtaga w najlepszy możliwy sposób rozpoczęli drugą połówkę sobotniego pojedynku. Bramkarza gospodarzy zaskoczył z daleka German Romero.

 

O tym, że nie tak łatwo pokonać Błaszczyka przekonał się Eryk Kiełbasa, który pomimo dobrej pozycji musiał uznać wyższość bramkarza rywali. Kamil Bała z Przemyśla wyciągnął wnioski z wcześniejszych akcji i podciął piłkę. Wydawało się, że ta zmierza do pustej bramki, ale ostatecznie trafiła tylko w słupek.

 

W 28. minucie drugą żółtą kartką ukarany został Grygoriy Zanko, w konsekwencji oznaczało to oczywiście pokazanie przez sędziów czerwonego kartonika. Co ciekawe kara została nałożona w sytuacji, gdy futsalista siedział na ławce.

 

Szczęście odwróciło się od gospodarzy, a zdecydowanie zaczęło sprzyjać przyjezdnym. Z daleka uderzał Yvaaldo Gomes, a piłka odbiła się od pleców Romana Koltoka i wpadła do bramki. Goli dla pniewian byłoby więcej. Najpierw w słupek trafił Kostecki, później w poprzeczkę Gomes, ale jak to się mówi „do trzech razy sztuka”. Celnie piłkę pomiędzy słupkami umieścił Patryk Hoły.

 

Zawodnicy trenera Roberta Kurosza nie powiedzieli ostatniego słowa. Nadzieje w serca kibiców wlał Eryk Kiełbasa. Zastosowanie wariantu gry z lotnym bramkarzem miało zwiększyć szanse na gola kontaktowego, tymczasem błąd spowodował, że to goście mogli cieszyć się z bramki numer pięć. Równo z syreną wynik ustawnowił German Romero.


EUROBUS PRZEMYŚL – RED DRAGONS PNIEWY 2:6 (1:1)

Bramki: Yaroslav Lebed 5, Eryk Kiełbasa 33 - Bartłomiej Gładyszewski 16, German Romero 21, 40, Roman Koltok 29, Patryk Hoły 32, Hubert Klatkiewicz 37


Fot. B. Barański