Rafał Franz: Chcę więcej i wierzę, że my wszyscy chcemy więcej

01.12.22Utworzono
/uploads/assets/4643/franz robert neumann.png
Tradycyjnie już po kolejnym etapie Ligi Mistrzów porozmawialiśmy z Rafałem Franzem, dyrektorem sportowym Piasta Gliwice. O meczu z Palma Futsal, o tym na co można być złym po tym spotkaniu i jak blisko Gliwice są organizacji Final Four. Zapraszamy.

Jakie nastroje panują już po zakończeniu Elite Round? Czy jest to radość z dobrze wykonanej pracy, czy jednak poczucie niedosytu?

Można tu tak naprawdę dać obie odpowiedzi. Możemy być zadowoleni z pracy, którą wykonaliśmy w Lidze Mistrzów, bo nasz bilans to siedem zwycięstw, jeden remis i jedna porażka, natomiast ta porażka, nie będę ukrywał, zmartwiła nas, bo celem był awans do Final Four. Czujemy niedosyt, bo przegraliśmy mecz z Palma Futsal po błędach, których popełnić nie powinniśmy i z tego powodu jesteśmy źli.

Do meczu z Hiszpanami jeszcze przejdę, ale zacznijmy od początku. Trzecia minuta spotkania z MNK Novo Vrijeme, stracona bramka, były myśli: Oho, zaczęło się, będzie ciężko?

Na tym poziomie, do którego już dotarliśmy, nie ma słabych zespołów. Drużyny w swoich składach mają reprezentantów kadr narodowych, silnych obcokrajowców i mecz z Chorwatami nie ułożył się dla nas najlepiej. Straciliśmy pierwsi bramkę, ale od samego początku mieliśmy też kontrolę nad tym spotkaniem. Narzuciliśmy swój styl gry, dominowaliśmy i byłem spokojny, że to jest kwestia czasu kiedy i my zdobędziemy bramkę.

Ostatecznie wygrana i jak się okazało, mecz z Palma Futsal o awans do Final Four. Przypomina pan sobie, aby pańska drużyna grała o coś większego? Bo jakbym miał poszukać, to chyba tylko spotkanie o awans na Mistrzostwa Europy można tu jakoś przyrównać.

Na pewno był to historyczny moment. Szkoda tylko, że nie wszyscy to unieśliśmy. To jest tylko sport, wiele się mogło zdarzyć, byliśmy do niego dobrze przygotowani, natomiast popełniliśmy trzy proste błędy – trzy stracone bramki po stałych fragmentach gry, na które trenerzy uczulali naszych zawodników, bo na tym poziomie takie błędy są niewybaczalne. Hiszpanie przez całe spotkanie mieli z nami problem, bo nie potrafili sobie stworzyć żadnej dogodnej sytuacji… Może tu przesadziłem, ale w pierwszej połowie mieli jedną, dwie sytuacje z ataku pozycyjnego, a i my mieliśmy dwie sytuacje sam na sam z bramkarzem. Czujemy zatem niedosyt, bo na takie wyniki się bardzo ciężko pracuje, a jak pokazała tegoroczna edycja, kilka niespodzianek wisiało w powietrzu, z czego jedna się nawet wydarzyła. Anderlecht mamy dziś w Final Four, Chrudim był bardzo blisko i tym bardziej żałuję, że nie jesteśmy jedną z tych niespodzianek. Oczywiście będziemy dalej pracować, mamy takie zapewnienie z zarządu klubu, że będziemy mogli się dalej rozwijać i wierzę, że w przyszłości sięgniemy po… Trzeba stawiać sobie wysoko marzenia, a moim jest wygranie Ligi Mistrzów.

Jaki był w ogóle pomysł na spotkanie z Palma Futsal? Bo akcje tworzone w ataku pozycyjnym udawało się powstrzymywać, ale Piast oddał tylko cztery celne strzały w całym meczu.

Plan był prosty, tak jak na każde spotkanie – mieliśmy narzucić swój styl gry. Wiedzieliśmy, że drużyna przeciwna będzie grać wysokim pressingiem i my też tak chcieliśmy grać. Mieliśmy ustrzegać się prostych błędów w defensywie i grać tak jak zawsze. Patrząc na statystyki strzałów, wie pan… Jeżeli mecz od początku nam się nie układa i w pierwszej połowie przegrywamy już 0:3, w drugiej połowie szybko wycofujemy bramkarza, to trudno patrzeć na statystyki strzałów. Można strzelać z połowy boiska, tylko po co? Po to, aby po meczu szukać alibi w korzystnych statystykach? To nie było tak, że przeciwnik nas kompletnie zdominował. Oczywiście ma on w swoim składzie świetnych zawodników, ma bardzo dobry zespół i ja nie jestem zły, że przegraliśmy, ale jestem zły w jaki sposób to zrobiliśmy. Popełniając bowiem takie błędy, to i w naszej lidze można przegrać, a co dopiero jeśli mówimy o poziomie międzynarodowym. Widocznie dla niektórych sukcesem było dojście do Elite Round, ale nie dla wszystkich. My chcieliśmy czegoś więcej i na pewno można było w tym meczu zrobić więcej.

W ostatnim spotkaniu Piast wygrał z FK Dobovec, dzięki czemu zapewnił sobie drugie miejsce w grupie. W naszej ostatniej rozmowie, ale także teraz zaznacza pan, że celem było zajęcie pierwszego miejsca. Patrząc jednak na to, że jest to najlepszy wynik polskiej drużyny w Europie od sezonu 2001/02 oraz najlepszy odkąd wprowadzono fazę Elite Round, czy pokusi się pan o niezgodzenie z samym sobą i powie, że to jednak jest sukces?

Sukcesem zawsze jest zwycięstwo i wzniesienie pucharu. Dla mnie nie jest to na pewno zajęcie drugiego miejsca. Sukcesem dla mnie jest to, że praca, którą wykonujemy systematycznie od kilku lat przynosi efekty. Bo jeśli coś jest powtarzalne, znaczy, że jest skuteczne. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski, zagraliśmy w europejskich pucharach – tak jak pan powiedział – przez dwadzieścia lat polskie zespoły praktycznie nie mogły się przebić. Dzisiaj ten poziom, zarówno w Europie jak i w Polsce jest dużo wyższy, niż wtedy, a to powoduje, że pracę, którą wykonaliśmy można dobrze ocenić. Pokazuje ona, że droga, którą idzie Piast jest dobrą drogą. I to nie jest tylko sukces Piasta, ale też FOGO Futsal Ekstraklasy. Jest kilka silnych ośrodków w Polsce, które zaangażowały bardzo duże środki finansowe w futsal. To napędza, nas też to motywuje, mamy sporo wyrównanych spotkań w lidze i to doprowadziło Piasta do miejsca, w którym jesteśmy. Mamy świetnego trenera, świetną organizację, nasi zawodnicy chcą pracować, wierzą w swoje marzenia, a my możemy być szczęśliwi z pracy, którą wykonaliśmy. To wszystko bowiem jest nagrodą za wybór właściwej drogi, mimo wielu cierpień po drodze, o których mało kto wie. A to, że jest to historyczny moment… Powiem tak: Pięknie, że znów wpisaliśmy się do historii, ale to nie jest koniec. Ja chcę więcej i wierzę, że my wszyscy chcemy więcej.

Po takich turniejach zawsze też pytam o kwestie organizacyjne, więc czy Hiszpania podołała wyzwaniu?

Tak. Trzeba powiedzieć, że wszystko było zorganizowane na bardzo wysokim poziomie i mieliśmy bardzo dobre warunki.

Z punkty widzenia kibica, sporym minusem był z pewnością brak transmisji, i to nie tylko w Polsce, ale również na Słowenii i w Chorwacji. Czy na takim etapie Ligi Mistrzów przeprowadzenie transmisji np. internetowej, już nie mówię o tych spotkaniach, które wykupiła hiszpańska telewizja, nie powinno być obowiązkiem?

Mogliśmy mieć transmisje i w telewizji, i w Internecie, ale koszt tego wynosił około stu tysięcy złotych, na co nie mogliśmy sobie pozwolić.

Jak najbardziej rozumiem, ale też nie chodziło mi o to, aby obligować do tego klub, ale organizatora, który starając się o miano gospodarza turnieju, powinien zapewnić transmitowanie wszystkich spotkań.

Myślę, że było to duże faux-pas, bo oczywiście lepiej promować takie wydarzenie, niż je zamykać, co na pewno działa na minus.

W jednej z naszych rozmów wspominał pan, że UEFA zamierza coraz bardziej stawiać na futsal. Czy może się to wiązać ze zmianą systemu rozgrywek? Jak pan to w ogóle ocenia – trzy małe turnieje w trzy miesiące, a potem pięć miesięcy oczekiwania na finał. Wydaje mi się to trochę absurdalne.

Oczywiście, że te rozgrywki wymagają reformy, ale za tym zawsze kryją się pieniądze. Jeśli UEFA przeznaczy większe pieniądze, a kluby będą mogły te pieniądze dostać, to trzeba je jak najszybciej zmienić, bo innej możliwości nie ma. Futsal jest coraz popularniejszy, coraz atrakcyjniejszy i trzeba wywierać coraz większą presję na UEFA, tak jak robią to federacje portugalska i hiszpańska. Im więcej takich federacji będzie, które będą wywierają presję, aby zaangażować większe środki w naszą dyscyplinę, tym szybciej będzie ona ciekawsza. Rozgrywki Ligi Mistrzów np. w systemie mecz i rewanż byłyby czymś wspaniałym.

To na koniec w takim razie trzeba jeszcze zapytać czy delegacja z Nyonu była zadowolona? Jak blisko Gliwice są organizacji Final Four, kiedy poznamy decyzję oraz kto jeszcze się o nią stara?

Wszyscy już wiedzą, więc nie ma co tego ukrywać. Obok naszej kandydatury do organizacji Final Four było jeszcze trzech chętnych. Wczoraj dostaliśmy oficjalną informację z UEFA, że z czwórki chętnych zostało tylko dwóch na polu bitwy. Na szczęście jesteśmy w tej dwójce, która jest rozpatrywana w roli gospodarza tego wielkiego wydarzenia. Jako Piast robimy wszystko, aby ten turniej odbył się w Polsce. Byłaby to taka wisienka na torcie. Ta organizacja jest bowiem bardzo ważna nie tylko dla Piasta. Jest ważna dla całego polskiego futsalu, żeby dyscyplinę dobrze to wypromować, żeby finały odbywały się u nas i coraz więcej osób usłyszało o futsalu. Z tego co wiem wypadliśmy bardzo dobrze i nie mamy żadnych minusów po stronie obiektu czy innych kwestii organizacyjnych, więc pozostało nam tylko czekać na ostateczny werdykt, który zapadnie w ciągu kilku najbliższych dni.


Fot. Robert Neumann