Rafał Franz: Piast jest w najlepszej dyspozycji od początku sezonu

04.05.24Utworzono
/uploads/assets/5830/WhatsApp-Image-2023-12-29-at-12.19.48.jpeg
Po 24 latach Puchar Polski ponownie trafił do Gliwic. Świeżo upieczonym zdobywcą tego trofeum został Piast Gliwice, który w dwumeczu pokonał GI Malepszy Arth Soft Leszno. Co ciekawe, klub po raz pierwszy w swojej historii zdobył ten tytuł. Tuż po ceremonii spytaliśmy Rafała Franza, dyrektora sportowego klubu, o wrażenia i przygotowanie do fazy półfinałowej FOGO Futsal Ekstraklasy.

Gratulacje z okazji zwycięstwa w Pucharze Polski! Jakie są pierwsze refleksje po tym historycznym sukcesie dla Piasta Gliwice?

To jest na pewno dla mnie, jako dyrektora sportowego coś ważnego, bo pracując tutaj czwarty sezon nigdy nie wygraliśmy Pucharu, dlatego bardzo się cieszę, że w tym roku to trofeum osiągnęliśmy. Trochę się smucę, że przy tak małej ilości kibiców. Chciałbym, żeby ta radość kibiców, których mogliście zobaczyć, którzy nawet pojawili się na samym parkiecie po ceremonii była większa od zapotrzebowania. Na oglądanie tego meczu było sporo chętnych.

Czy w trakcie przygotowań do finału mieliście jakieś obawy lub wyzwania, z którymi musieliście się zmierzyć? Jak sobie z nimi poradziliście?

Jako dyrektor sportowy mogę powiedzieć, ze to jest tylko sport. Natomiast nie będę ukrywał kurtuazji. Byłbym zaskoczony, zdziwiony, gdybyśmy ten finał przegrali. Uważam, że na dziś oczywiście mamy lepszą drużynę, niż drużyna z Leszna. Chociaż muszę przyznać, że lubię ten zespół, lubię Leszno, lubię właściciela pana Rafała. Wiem, że mają też pasję i chcą budować tutaj duży klub. Tego im życzę. Im więcej silnych klubów, takich które są w lidze, jak oni też są dzisiaj, to jest tylko na plus dla rozwoju całej ekstraklasy i polskiego futsalu.

Pierwszy mecz finałowy był imponującym zwycięstwem 6:2 na wyjeździe. O ile pierwsza połowa była wyrównana, w drugiej podopieczni trenera Duarte nie dali szans rywalom. Czy pojedynek w Lesznie trochę nie ustawił wyników drugiego finału?

Dzisiaj mieliśmy proste zadanie. Tak naprawdę ciężko byłoby nam strzelić te cztery czy tam pięć bramek, żebyśmy ten finał przegrali. Oczywiście nie jesteśmy szczęśliwi, że przegraliśmy mecz, bo to trochę, że tak powiem osobiście mnie smuci. Mam duszę sportowca i lubię wygrywać, dlatego mówiąc wprost jestem zdenerwowany, że ten mecz przegraliśmy. Natomiast tak to spotkanie wyglądało. Liczy się wynik dwumeczu, a w nim wynik jest dla nas na plus i to się liczy.

Pierwszy tytuł w tym sezonie klub już ma. Czy to może pozytywnie wpłynąć na zespół w kontekście walki o Mistrzostwo Polski w lidze?

Dla nas ten tytuł na pewno ma dwa aspekty. Przede wszystkim widać, że jesteśmy drużyną dużo lepszą w ostatnim czasie. Jesteśmy bardzo silni na boisku, wielu zawodników nabrało pewności siebie i myślę, że to przyniesie nam pewną korzyść. Ta porażka dzisiejsza też nas trochę sprowadzi na ziemię, bo ktoś nam pokazał, że bez stuprocentowego zaangażowania nie da się meczu wygrać i to nam dzisiaj utarło nosa. Myślę, że dzisiaj właśnie tego zaangażowania nam zabrakło, bo jak się strzela jedną bramkę to ciężko taki mecz wygrać. Natomiast wierzę, że pomoże nam to na poziomie psychologicznym. W jaki sposób się prezentujemy na boisku, jaką pewność siebie czujemy przed tymi meczami półfinałowymi z Rekordem, który moim zdaniem przed tymi spotkaniami jest faworytem. Byli wyżej w tabeli, ale to my będziemy chcieli zakończyć to na swoją korzyść.

Co ze zmęczeniem? Wasz rywal w parze półfinałowej, Rekord Bielsko-Biała, jednak będzie miał o dwa mecze mniej w nogach.

My jesteśmy profesjonalnym zespołem, nie szukamy wytłumaczeń, że nie było jednego czy drugiego zawodnika. My też gramy bez Alana Gitahyego. Pół sezonu nie mamy jednego zawodnika spoza Unii. Jesteśmy zmęczeni, ale mamy trenerów od tego. Grają u nas wszyscy zawodnicy. Natomiast ja mam od tego trenera, ja się tym zajmuję, to on ma listę zawodników, których chciał i ma to wszystko pod kontrolą. Jak widać są play-offy, graliśmy tych meczów dużo, ale myślę, że Piast dzisiaj jest w najlepszej dyspozycji od początku sezonu i na to właśnie pracowaliśmy.