Rozkręcający się Piast

17.10.22Utworzono
/uploads/assets/4520/311501846_514145477389303_1664740646851974559_n.jpg
Z meczu na mecz Piast potwierdza mistrzowskie aspiracje i coraz bardziej zaczyna przypominać zespół, który w zeszłym sezonie zgarnął tytuł. W meczu z Red Dragons gliwiczanie wypunktowali rywali i pewnie zgarnęli komplet punktów.

Mecz kończący szóstą kolejkę Red Dragons Pniewy - Piast Gliwice był toczony na dużej intensywności. Oba zespoły były dobrze przygotowane do rywalizacji, a dobra organizacja w obronie była zauważalna w pierwszych minutach meczu. Drużyny kreowały sobie sytuacje, ale strzały oddawane były głównie z dystansu. 

 

Pierwsza połowa zakończyła się bramkowym remisem 1:1, a w drugiej odsłonie Piast, niczym doświadczony bokser, dał się wyszumieć pniewianom, a później sam odpowiedział. I właśnie kluczowe dla losów spotkania były minuty 27. i 28. Wtedy gliwiczanie wyszli na prowadzenie, a chwilę później podwyższyli stan gry, dzięki czemu do końca meczu mogli kontrolować boiskowe wydarzenia. 

 

Trudy spotkania podkreślił strzelec pierwszej bramki dla Piasta - Mateusz Mrowiec. Pivot mistrzów Polski z szacunkiem odnosił się do zespołu z Pniew:

 

- Mecze z Red Dragons zawsze emocjonują, bo obie drużyny walczą do końca i nie odkładają nogi. Tak też było tym razem. Przeciwnik postawił nam wysoko poprzeczkę, skutecznie się bronił, mimo że stwarzaliśmy mnóstwo sytuacji bramkowych w pierwszej połowie. Druga odsłona już lepsza w naszym wykonaniu. Mecz wprawdzie kończymy wynikiem 4:2, ale nie można rzec, że była to łatwa przeprawa. Trzeba oddać rywalom, że walczyli do końca i starali się utrudnić nam grę w każdej minucie - powiedział po spotkaniu kapitan Piasta. 

 

Zadowolony ze zwycięstwa jest też bramkarz gliwiczan, Michał Widuch. 

 

- Myślę, że to było dobre spotkanie z obu stron. Red Dragons byli niezwykle zmobilizowani i próbowali grać odważnie, co dało w efekcie otwarty mecz z walką o każdy centymetr boiska. Cieszy to, że fizycznie zaczynamy wyglądać dobrze, co pokazała druga połowa, w której nadal potrafiliśmy utrzymywać wysokie tempo gry - mówił zawodnik mistrzów Polski.

 

Piast już w czwartek rozegra mecz w ramach siódmej kolejki Futsal Ekstraklasy. Gliwiczanie podejmą MOKS Słoneczny Stok Jagiellonię Białystok. Będzie to też ostatni sprawdzian zespołu prowadzonego przez Orlando Duarte przed Main Round Ligi Mistrzów. Od 25 października mistrzowie Polski powalczą z mistrzami Danii (Gentofe), Białorusi (Stalitsa Mińsk) i Kosowa (Liqeni) o jedno miejsce dające awans do najlepszej szesnastki Ligi Mistrzów.

 

PO MECZU WYPOWIEDZI SIĘ TAKŻE TRENERZY ŁUKASZ FRAJTAG I ŁUKASZ GROSZAK ORAZ ZAWODNICY PIOTR BŁASZYK I MICHAŁ WIDUCH
 

 

Swój plan na spotkanie z Piastem mieli zawodnicy Red Dragons. Były król strzelców Futsal Ekstraklasy z sezonu 2020/21, Mateusz Kostecki podkreśla dobre spotkanie w wykonaniu zespołu. Na zdobycie punktów to nie wystarczyło, ale pniewianie postawili trudne warunki mistrzowi Polski.

 

- Nie mieliśmy w tym meczu nic do stracenia. Myślę, że dobrze realizowaliśmy założenia trenera. Piast był jednak skuteczniejszy. Zdobył dwa gole po stałych fragmentach gry i jeden po naszym błędzie w rozegraniu. Przy większym szczęściu mogliśmy urwać w tym meczu punkty - mówił Kostecki.

 

Sam zawodnik Czerwonych Smoków jeszcze nie wszedł na właściwe tory w obecnym sezonie, ale po niedawnym spotkaniu z Widzewem Łódź, po którym zdobył dwie bramki, stał się najskuteczniejszym zawodnikiem Red Dragons w historii klubu wyprzedzając tym samym Łukasza Frajtaga, obecnego trenera ekipy z Pniew. 


Fot. Bartosz Barański