Ruch nie traci niedziei

10.02.24Utworzono
/uploads/assets/5625/Bez tytułu.png
Ruch Chorzów wygrał 4:1 z Jagiellonią Białystok w meczu na dnie tabeli. Dwie bramki dla Ruchu zdobył Sebastian Brocki, natomiast goście kończyli mecz z dwiema czerwonymi kartkami na koncie.

Mecz ostatniej szansy, mecz o przywrócenie jakiejkolwiek nadziei na utrzymanie. Dla Ruchu Chorzów i Jagiellonii Białystok bezpośrednie spotkanie było rywalizacją o coś więcej, niż o „sześć punktów”. Faworytem wydawali się być gospodarze, którzy już jedną nogą stali u progu I ligi. Jagiellonia nie chcąc skomplikować swojej sytuacji maksymalnie, musiała wygrać.

Lepiej spotkanie rozpoczęli goście. Atakowali Grzegorz Makal i Grzegorz Haraburda, ale Paweł Pstrusiński nie dawał się zaskoczyć. To spowodowało, że w końcu do głosu zaczęli dochodzić także gospodarze, którzy otworzyli wynik tej rywalizacji, a piłkę do siatki po asyście z rzutu wolnego Krzysztofa Salisza wbił Michał Tkacz.

Co gorsza dla przyjezdnych, ci szybko przekroczyli limit fauli, ale w tym wypadku skończyło się tylko na strachu, bo też przedłużony rzut karny Sebastiana Brockiego wybronił Szymon Danilewicz.

W odpowiedzi na to Jagiellonia ponownie zaatakowała. W słupek trafił nawet Adrian Citko, ale w międzyczasie na listę strzelców wpisał się Sebastian Brocki po rzucie rożnym Michała Grecza i mieliśmy już 2:0. A wynik ten nie musiał wcale się długo utrzymać, bo też poza wspomnianym trafieniem w słupek, rzutu karnego nie wykorzystał Grzegorz Makal, który… a jakże, trafił w słupek.

Po zmianie stron przyjezdni nie ułatwili sobie zadania. Czerwoną kartkę za staranowanie Sebastiana Brockiego na połowie boiska otrzymał Szymon Danilewicz, który zresztą sam ucierpiał w tej sytuacji, a to skończyło nie tylko grą Ruchu w przewadze, ale także dubletem Brockiego.

Szansę po kontrze na praktycznie zamknięcie spotkania miał Krzysztof Salisz, ale minimalnie przestrzelił. W podobnej sytuacji znalazł się Dominik Jankowski, ale jego z kolei powstrzymał Kamil Ulman, choć tu akurat najlepszym rozwiązaniem wydawało się być podanie do osamotnionego Brockiego.

W przypadku Ruchu można powiedzieć, że nie sprawdziło się nawet powiedzenie „do trzech razy sztuka”, bowiem miejscowi po czerwonej kartce Jacka Dzienisa nie wykorzystali nawet dwuminutowej gry w przewadze.

Swoich sił w tym wariancie gry spróbowali zatem białostoczanie, wycofując bramkarza. To efekt przyniosło bardzo szybko, a rzut karny za faul Krzystofa Salisza na Grzegorzu Makalu wykorzystał Kamil Ulman. Radość nie potrwała jednak długo, bo też niecałą minutę później piłkę do pustej siatki skierował Mariusz Seget i mieliśmy 4:1.

Więcej bramek nie zobaczyliśmy. Ruch wygrał, czym podłączył sobie jeszcze kroplówkę, która daje nadzieję na utrzymanie się w FOGO Futsal Ekstralasie. Jagiellonia natomiast, która jużd rugi raz w tym sezonie przegrała z chorzowianami, bardzo skomplikowała swoją już i tak słabą sytuację.


RUCH CHORZÓW – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 4:1 (2:0)

Bramki: Michał Tkacz 3, Sebastian Brocki 13, 24, Mariusz Seget 38 – Kamil Ulman 38.


Fot. Jakub Noskowiak