Sendlewski: Początki zawsze mamy trudne

17.12.23Utworzono
/uploads/assets/5505/italy_v_poland_-_uefa_under-19_futsal_euro_20224_0.jpg
Spotkanie Polaków z Serbami za nami. Dzięki wygranej 4:2 nasi reprezentanci już teraz zapewnili sobie udział co najmniej w barażach o wyjazd na mistrzostwa świata. Do bezpośredniego awansu brakuje tylko jednego punktu, który wywalczyć trzeba będzie w meczu z Ukrainą.

Po wygranej z Serbią 4:2 reprezentacja Polski powróciła wczoraj wieczorem do kraju. Bezpośrednio z lotniska w Warszawie udała się do Pruszkowa na kolację, gdzie rozpoczęło się całe zgrupowanie, aby już po godzinie 22 zameldować się w Łodzi, w której odbędzie się prawdopodobnie najważniejszy mecz naszej reprezentacji ostatnich 30 lat.

Tak dużych nadziei co do nadchodzącego spotkania mogło jednak nie być, gdyby nie wygrana ze wspomnianą Serbią. A o tą wcale łatwo nie było. Choć nastroje można było mieć optymistyczne, patrząc na poprzednie mecze naszych zawodników, problemy kadrowe rywala oraz fakt, że to oni musieli za wszelką cenę wygrać to spotkanie, chcąc utrzymać się w walce o mundial, to nastroje w zespole były zdecydowanie bardziej stonowane.

- Nie wiem na jakiej podstawie mielibyśmy uważać, że z Serbami będzie tak łatwo. Historia naszych spotkań nie wskazywała, że będziemy faworytem, graliśmy z drużyną, która była na ostatnim mundialu, ja takim optymista nie byłem – mówi Błażej Korczyński, selekcjoner reprezentacji Polski.

I potwierdziło się to w pierwszej połowie, którą Serbowie wygrali 2:1.

- Taktycznie nie pracowaliśmy dobrze w pierwszych minutach. Byliśmy trochę bojaźliwi, do tego Serbowie też nas zaskoczyli swoim cofnięciem, wiedząc, że to oni musieli wygrać to spotkanie. Nie byliśmy do końca na to przygotowani i to nas trochę uśpiło – ocenie Korczyński.

- Nie graliśmy tak jak chcieliśmy. Byliśmy trochę bierni w obronie i to zaważyło na tym, że straciliśmy dwie bramki. Tak samo w ataku też nie robiliśmy tego co chcieliśmy, co przełożyło się na wynik po pierwszej połowie. Całe szczęście udało nam się trochę szybciej zdobyć bramkę na 2:1, aniżeli w pierwszym meczu z Serbami w Koszalinie. Wychodząc na drugą połowę mieliśmy wynik 2:1 i mogliśmy śmiało myśleć o strzeleniu tej pierwszej bramki, która będzie jednocześnie tą wyrównującą, co udało nam się zrobić i mogliśmy już kontrolować mecz – ocenia z kolei Kacper Sendlewski, zawodnik Constractu Lubawa.

Teraz przed naszą reprezentacją spotkanie z Ukrainą. Już 20 grudnia o godzinie 18:30 w Atlas Arenie w Łodzi Polacy podejmą Ukrainę. Wygrana lub remis da nam bezpośredni awans na mundial w Uzbekistanie. Porażka oznaczać będzie walkę w barażach.

- Trzeba będzie wyciągnąć teraz wnioski z tej pierwszej połowy z Serbią, bo z Ukrainą nie może nam się to powtórzyć, ponieważ będzie po prostu to trudniej odrobić – ocenia selekcjoner.

- Mamy coś takiego, że jak jest już źle, to wtedy zaczynamy dobrze grać. Początki zawsze mamy trudne, ale w spotkaniu z Ukrainą musimy wejść w mecz bardzo dobrze i cały czas atakować, cały czas zdobywać bramki, bo każda z nich może mieć znaczenie – kończy Sendlewski.


Fot. Łączy nas piłka