Spokojnie, bez huraoptymizmu

09.06.23Utworzono
/uploads/assets/5089/49168951312_a12bec8a5d_o.jpg
Po wczorajszym losowaniu Elite Round eliminacji Mistrzostw Świata poznaliśmy rywali, z którymi reprezentacja Polski zagra o awans na mundial. O komentarz po losowaniu poprosiliśmy Błażeja Korczyńskiego, selekcjonera naszej kadry.

Wczorajsze losowanie Elite Round eliminacji Mistrzostw Świata w szwajcarskim Nyonie z pewnością można ocenić jako dobre. Uniknęliśmy takich potęg jak Hiszpania oraz Portugalia, ale także oszczędzono nam dalekiego wyjazdu do silnego Kazachstanu. Nie trafiliśmy jednak też na, wydaje się najsłabszych w całej stawce, Niemców, ale to i tak tylko jedna reprezentacja. A przecież trzeba pokonać przynajmniej dwie, aby myśleć o awansie.

Ostatecznie los przydzielił nam Ukrainę, Serbię oraz Belgię. Będą to zatem reprezentacje, które znamy – trochę z własne podwórka, a częściowo z bezpośredniej rywalizacji w ostatnich latach.

- Wiadomym było, że nie będzie łatwych zespołów, ale też nie ma tragedii. Naszą grupę można porównać do tej, w której jest Chorwacja, Słowacja, Francja i Niemcy – ocenia Błażej Korczyński, selekcjoner reprezentacji Polski.

Po komentarzach kibiców po losowaniu można było zauważyć optymistyczne nastroje. Czy rzeczywiście można być jednak tak pewnym siebie?

- Kibic ma prawo do swojej opinii. Gdybyśmy mieli Hiszpanię, to byłoby to trudniejsze zadanie, więc jest dużo większa szansa, ale czy ją wykorzystamy, to już zależy w stu procentach od nas, od naszej dyspozycji, jak trafimy z formą i jak zespół będzie przygotowany. Można to porównać trochę do play-offów w naszej lidze – mówi Korczyński.

Szczególnie ciekawie może zapowiadać się nasza rywalizacja z Ukrainą, z którą niedawno przegraliśmy 1:4 w Kołobrzegu w meczu towarzyskim. Jej selekcjonerem jest bowiem Ołeksandr Kosenko, trener Legii Warszawa. Obserwacja naszych reprezentantów na co dzień będzie ułatwieniem dla naszych wschodnich sąsiadów?

- W dobie dzisiejszych mediów, to już każdy może się pod każdego przygotować. Naszym handicapem może być jeden mecz więcej w Polsce, bo Ukraina raczej będzie gospodarzem spotkań w naszym kraju – zapowiada selekcjoner reprezentacji Polski.

Dokładnych terminów oraz lokalizacji rozgrywania spotkań wciąż nie znamy. Ostateczną decyzję musi podjąć Zarząd PZPN, jednak można spodziewać się innych miast, niż miało to miejsce w Main Round, gdy graliśmy w Jastrzębiu-Zdrój i Koszalinie.

Wracając jednak do naszych rywali, to z pewnością nie można lekceważyć także Serbów ze Stefanem Rakiciem w składzie. W 2019 roku w ramach dwumeczu towarzyskiego wygraliśmy z nimi 4:1 oraz przegraliśmy 3:5. Czy trzeci koszyk oddaje jednak ich pozycje w Europie? Wydaje się, że nie.

- Na pewno nie oddaje. W Main Round były grupy trzyzespołowe i jeden mecz mógł decydować o tym kto będzie, w którym koszyku. Nie patrzę zatem na koszyki. Serbia była na ostatnich mistrzostwach świata, Ukraina jest czwartą drużyną Europy, więc nie można do tego podchodzić z huraoptymizmem. Nie trafiliśmy na słabe zespoły i nie można powiedzieć, że na pewno wyjdziemy z grupy – przestrzega Błażej Korczyński.

Na koniec została nam jeszcze Belgia, z którą ostatni raz mierzyliśmy się w 2018 roku. Wygrane 7:2 i 2:1 mogą napawać optymizmem. A czy obawiać się można Belgów na podstawie awansu Anderlechtu do Final Four Ligi Mistrzów? Zdecydowanie nie, co potwierdza selekcjoner. W końcu w kadrze tego zespołu znajdziemy tylko jednego zawodnika.

- Nie sugerowałbym się tym wynikiem, ale z pewnością nie lekceważyłbym tego zespołu. To będzie podobna drużyna do Holandii, która grała na EURO. Graliśmy z nimi i jest tam dużo zawodników z indywidualnymi umiejętnościami – kończy Błażej Korczyński.

Swoje mecze reprezentacja Polski rozgera w dniach 11-20 września, 2-11 października oraz 11-20 grudnia.


Fot. Jarosław Frąckowiak