Szalone derby Warszawy! Decydujące ostatnie sekundy

03.03.24Utworzono
/uploads/assets/5671/R6__7460.jpg
Pojedynek stołecznych drużyn to ten, na który czekało wielu kibiców. Po pierwsze to derby, a te zawsze budzą więcej emocji. Po drugie drużyny dzieli tylko pięć punktów w ligowej tabeli. Po trzecie na trybunach zasieli kibice obu drużyn, którzy głośno dopingowali swoich ulubieńców.

Zawodnicy Legii z upływem czasu zaczęli coraz bardziej ostrzeliwać bramkę Akademików. Ci ile sił bronili się i blokowali strzały. W końcu w 9. minucie patent na rywali znalazł Andre Luiz w duecie z Davidsonem Silvą. Ten pierwszy zmieścił piłkę idealnie pomiędzy słupkiem, a interweniującym Mianowiczem i po odbiciu od spojenia prawdopodobnie dobił ją właśnie Silva. Mogło być już 2:0, ale goalkeeper gospodarzy nie dał się pokonać przez Rui Pinto.

 

Podopiecznym trenera Karczyńskiego trudno było kreować akcje przy nastawionych ofensywnie gościach. Decyzja o przerwie dla swojej drużyny była trafiona. Rozmowa zaowocowała zagrożeniem na bramkę przeciwników. Warszawski musiał się nagimnastykować po uderzeniu Franklina Neto. Na boisku robiło się coraz ciekawiej, a kibice zobaczyli wymianę ciosów w wykonaniu obu drużyn. Próbowali Akademicy, próbowali i przed przerwą wyrównali! Miguel Sarmento sprytnie dośrodkował z daleka. Poprawną interwencję Warszawskiemu utrudniał dobrze zbudowany i niezwykle silny pivot Moustapha Diakite. Radość nie trwała długo. Kapitalne kolejną akcję rozegrali legioniści, w której Nikita Storozhuk wypatrzył dobrze ustawionego Andre Luiza.

 

Po zmianie stron goście mogli szybko zdobyć bramkę na 3:1 dającą im podwyższenie prowadzenia. Bohater sprzed przerwy tym razem nie wykorzystał sytuacji tej z gatunku stuprocentowych. Tego samego nie zrobił Silva, posyłając piłkę wysoko nad poprzeczkę. Obaj zawodnicy mieli czego żałować. Dołóżmy do tego strzał w słupek, interwencje Mianowicza i mamy futsal w całej okazałości. Jak to najczęściej bywa ostatnim ogniwem do pokonania jest bramkarz, a to często nie jest taka prosta sprawa. Ten wielokrotnie w tym pojedynku ratował swój zespół.

 

Na trochę ponad sześć minut do końca, podopieczni trenera Oleksandra Kosenki uzbierali już pięć przewinień na swoim koncie. To dawało szanse dla rywali na wyrównanie wyniku i urwanie punktu. Wydawało się, że powinna nastąpić zmiana wyniku poprzez powiększenie prowadzenia. Aczkolwiek decyzją sędziów piłka nie przekroczyła linii bramkowej.

 

I stało się! Na minutę i dwadzieścia sekund przed gwizdkiem kończącym spotkanie, jeden z Legionistów popełnił faul numer sześć. W takiej sytuacji przepisy są jasne, przedłużony rzut karny. Franklin Neto najpierw został zablokowany przez Warszawskiego, a przy dobitce pomylił się i posłał piłkę obok słupka. W ostatniej akcji meczu goście popełnili… faul. Ponownie jego wykonawcą został Neto, który zrehabilitował się za poprzedni nieudany przedłużony rzut karny. Chwilę po tym nastąpił gwizdek sędziowski, a remis stał się faktem.


AZS UW DARKOMP WILANÓW – LEGIA WARSZAWA 2:2 (1:2)

Bramki: Miguel Sarmento 19, Franklin Neto 40 - Davidson Silva 9, Andre Luiz 20