Ciężko być świetnym trenerem i zawodnikiem

12.11.17Utworzono
/uploads/assets/562/DSC_4708.JPG
Jest ich pięciu, czyli występują niemal w co drugim klubie Futsal Ekstraklasy. Idzie im nieźle: jeden jest wiceliderem, reszta zajmuje miejsca w okolicach środka tabeli. Grający trenerzy – dziś podzielą się z nami swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi łączenia funkcji szkoleniowca i futsalisty.

Ta piątka to Marcin Stanisławski z Gatty Zduńska Wola, Łukasz Frajtag z Red Dragons Pniewy, Wojciech Pawicki z AZS UG Gdańsk, Adrian Citko ze Słonecznego Stoku Białystok oraz Oktawian Solecki z Pogoni’04 Szczecin.

 

I jak łączą zadania trenera i zawodnika?

 

- To specyficzna funkcja – mówi grający trener Pogoni’04 Szczecin, Oktawian Solecki. – Funkcja, w której ja jestem bardziej zawodnikiem, niż trenerem. Odpowiadam za drużynę, za skład, ostateczna decyzja należy do mnie, ale głos szatni jest dla mnie decydujący. To, co postanowimy wspólnie, jest najważniejsze.

 

Na pytanie, co jest najtrudniejsze w łączeniu funkcji szkoleniowca i futsalisty Solecki odpowiada: - Samokrytyka wobec siebie. Trzeba analizować grę także pod kątem własnych poczynań na parkiecie.

 

Bardziej zawodnikiem, niż trenerem, czuje się również Adrian Citko ze Słonecznego Stoku Białystok. – Łączenie funkcji szkoleniowca i zawodnika jest dla mnie bardzo przyjemne – mówi Citko. – Mamy fajny zespół i dogaduje się z chłopakami na stopie koleżeńskiej. Na treningach jestem trenerem, ale podczas meczu już bardziej kolegą-zawodnikiem. Mam asystenta, Michała Osypiuka, który bardzo mi pomaga. Będę starał się łączyć obie funkcje jak najdłużej. Selekcjoner reprezentacji Polski Błażej Korczyński pokazał, że to możliwe. Nie jestem pierwszym.

 

Citko zwraca uwagę, że trudność w łączeniu obu funkcji tkwi w postrzeganiu boiskowych wydarzeń. – To, co dzieje się na parkiecie, inaczej widzi się z ławki, a inaczej na boisku – podkreśla. – Jako grający trener muszę myśleć nie tylko o grze w danej chwili, ale także o tym, co będzie później. Na przykład: kogo zmienić. Dlatego asystent jest bardzo pomocny.

 

W przeciwieństwie do Soleckiego i Citki Łukasz Frajtag z Red Dragons Pniewy bardziej czuje się trenerem, niż zawodnikiem. – Może dlatego, że ja ten zespół budowałem od początku – mówi. – A futsalistą nadal jestem, bo taka jest potrzeba. W tej funkcji trzeba być przede wszystkim dobrze zorganizowanym. Łączenie grania z trenowaniem nie pomaga. Myślę, że super trener nie będzie super zawodnikiem i odwrotnie. Na pewno przy łączeniu trzeba odsunąć na bok indywidualne potrzeby.

 

Dla Frajtaga najtrudniejsze jest utrzymanie koncentracji w trakcie meczu. – Głowa musi pracować na odpowiednim poziomie – mówi. – Na przykład w drugiej połowie przychodzi moment, kiedy trzeba podjąć w kluczowym momencie kluczową decyzję. Na szczęście im dłużej jest się grającym szkoleniowcem, tym łatwiej to przychodzi.

 

Bardziej szkoleniowcem, niż trenerem czuje się także Marcin Stanisławski z Gatty Zduńska Wola (na zdjęciu siedzi na parkiecie). – To jest bardziej odpowiedzialna funkcja, niż zawodnika – wyjaśnia. – A ja czuje się najbardziej odpowiedzialny za zespół.

 

Jak dobrze łączyć obie funkcje? – Najprościej mówiąc: na boisku nie można odstawać umiejętnościami od reszty zespołu – twierdzi. – Zespół musi ufać trenerowi jako zawodnikowi. Na szczęście gra sprawia mi wciąż dużą radość i nie jestem od zapychania dziur. Jako trener muszę analitycznie myśleć, ale na ławce mam kogoś, kto czuwa, aby nie było bałaganu. Najważniejsze są rzeczy, które mogą umknąć mi, jako trenerowi, gdy gram. Dlatego trzeba tak przygotować drużynę, aby miała świadomość spraw, które w trakcie spotkania mogą umknąć. No i nie wolno być podczas meczu „nabuzowanym”. Trzeba grać na dużym spokoju, być świadomym decyzji.

 

Wojciech Pawicki z AZS UG Gdańsk ma podobne zdanie, co do trudności łączenia funkcji trenera i zawodnika, jak Łukasz Frajtag. - Najtrudniejsze jest podejmowanie decyzji w kluczowych momentach meczu - uważa. - Dużą rolę odgrywają emocje i ciężko jest będąc zawodnikiem podjąć trudną, trafną decyzję.

 

Pawicki bardziej czuje się futsalistą, niż szkoleniowcem. - Jestem dopiero na początku drogi trenerskiej - zwraca uwagę. - Czerpię głównie z własnych doświadczeń. Dla mnie nie ma złotego środka, jak łączyć bycie zawodnikiem i trenerem. Trzeba mieć sztab ludzi, a ja takiego sztabu do pomocy nie mam. No i nie pomaga mi fakt, że jestem bardzo związany z chłopakami. Bycie dla nich trenerem jest dla mnie bardzo trudne.

 

Tekst: Krzysztof Dziedzic

Zdj. Agnieszka Olejniczak „Dziennik Łódzki”