Marcin Stanisławski: Dziewiąte miejsce i cieszy, i daje pewne sygnały, że jednak tak daleko nie jesteśmy

25.06.23Utworzono
/uploads/assets/5113/332210841_860951248469399_1210413615957348262_n.jpg
Były mistrz Polski z Clearexem Chorzów, Akademią FC Pniewy, Hurtapem Łęczyca i Gattą Active Zduńska Wola, 45-krotny reprezentant kraju, a także selekcjoner polskiej kadry w piłce plażowej Marcin Stanisławski aktualnie jest grającym trenerem Widzewa Łódź. Jego zespół w minionym zespole zajął dziewiąte miejsce w rozgrywkach FOGO Futsal Ekstraklasy. W poniższym wywiadzie Stanisławski ocenia sezon w wykonaniu swojego zespołu, a także zapowiada to, co czeka jego drużynę w następnym.

Czy po pierwszej bardzo dobrej rundzie w wykonaniu Widzewa przeszły myśli, że faza play-off jest w zasięgu i uda się ją osiągnąć w minionym sezonie?

Pierwsza runda nie była bardzo dobra w naszym wykonaniu, przynajmniej my wewnętrznie jej za taką nie uznaliśmy. Nie stawialiśmy sobie żadnych celów, dlatego najważniejsze dla nas, dla klubu, dla sztabu była nauka każdego obszaru funkcjonowania zespołu. Zdobyliśmy osiemnaście punktów, ale te wygrane w pierwszej rundzie były wymęczone i dość szczęśliwe. Natomiast ja, jeśli chodzi o aspekt sportowy oraz relacyjny wewnątrz nas, byłem rozczarowany, o czym cały czas głośno mówiłem, stąd zarówno w przerwie jak i teraz nastąpiły zmiany.

Ostatecznie skończyliście sezon na dziewiątym miejscu jednak z dużą stratą do czołowej ósemki. Wynik adekwatny do tego, co na przestrzeni całego sezonu prezentowaliście?

Adekwatny. Nie byliśmy lepsi od żadnego z zespołów, który awansował do fazy play-off na przestrzeni całego sezonu i to jest obiektywna ocena sportowo-organizacyjna. Dziewiąte miejsce i cieszy, i daje pewne sygnały, że jednak tak daleko nie jesteśmy. Natomiast bardzo chciałbym, aby wynik w Widzewie był adekwatny do tego, jak funkcjonuje cały nasz klub, a poziom gry zespołu odpowiadał standardom najlepszych ośmiu zespołów w kraju. Dużo pracy przed nami.

Końcowe rozstrzygnięcie i zwycięstwo Constractu 3:0 w finale z Rekordem należy uznać za małą niespodziankę?

Zależy dla kogo. Znam historie play-off w naszej lidze sprzed wielu lat, znam jako były trener reprezentacji Polski w piłce plażowej specyfikę „meczu o wszystko” i wiem co to znaczy „dyspozycja danego okresu” czy „danego dnia”. To jest tylko sport, a i Rekord, i Constract to dwa fantastyczne zespoły. Piast to ten sam poziom. Pomiędzy nimi dziś decydują detale. Trzeba docenić przygotowanie do całej fazy finałowej drużyny z Lubawy, bo mieli począwszy od ćwierćfinału najtrudniejszych rywali a wyglądali świetnie w każdym elemencie. Szczególnie doceniam ich kolektywną, zdyscyplinowaną grę. Kriezel i Kaniewski to zdecydowanie dwójka najlepszych zawodników w tym sezonie, co tylko potwierdzili w finałach.

Utarło się powiedzenie, że drugi sezon dla beniaminka jest o wiele trudniejszy. Drużyny już będą wiedziały, jak grać przeciwko Widzewowi i czy zgadza się Pan z tezą, że druga runda już poniekąd to pokazała, bo wypadliście w niej gorzej niż w pierwszej?

Nie, bo to tylko powiedzenie. Drugi sezon będzie dla nas na pewno trudny, bo znów budujemy zespół po części od nowa i znów musimy od nowa zbudować o wiele ważniejsze obszary. Druga runda to kolejna lekcja dla każdego członka naszego klubu. Tak musimy do tego dziś podchodzić.

Ruszyła już transferowa karuzela, a w nią mocno wplątany jest też Widzew. Póki co trzy nowe twarze w Widzewie (Jefferson Moreno Ortiz, Kristian Medon i Kamil Kucharski), ale i odejścia Viacheslava Kozhemiaki, Maksyma Pautiaka i Jana Dudka. Jak Pan ocenia dotychczasowe ruchy i czy należy spodziewać się jeszcze ruchów do klubu lub wychodzących z Widzewa?

Powolutku budujemy według określonego planu. Te trzy ruchy plus kolejny w zasadzie potwierdzony oraz zatrzymanie „naszych” miejscowych i bardzo doświadczonych zawodników jest priorytetowe i cieszę się, że po części nam się udało. Nie chcę rozmawiać o tych, co odeszli. Żałuję tylko, że nie ma z nami już Jasia Dudka, bo to postać w tym czasie trudna do zastąpienia, nie mając na myśli wyłącznie aspektu sportowego. Co do wartości graczy pozyskanych, to odpowiem na to pytanie za jakiś czas.

Czyli Daniel Krawczyk, Marcin Stanisławski, Dariusz Słowiński i Michał Marciniak - cała czwórka wciąż będzie występowała w rozgrywkach FOGO Futsal Ekstraklasy w następnym sezonie?

Bardzo mi na tym zależy. W najmniejszym stopniu na Stanisławskim na boisku, pozostali dziś są dla nas zawodnikami kluczowymi.

Długo siedzisz w polskim futsalu. Jak oceniasz ostatni rozwój dyscypliny i w którym kierunku jeszcze można pójść, by bardziej zachęcać ludzi do futsalu?

Nabierać małymi łyżeczkami. Naszym największym sukcesem jest mała współpraca z Akademią Widzewa, w której sam prowadzę zajęcia w bloku E, czyli kategoriach U-11/12 . Budowanie świadomości, pokazywanie możliwości, dodatkowo turnieje dla dzieci, które też organizujemy cyklicznie - w tym widzę duży potencjał.

Jak zapowiada się następny sezon FOGO Futsal Ekstraklasy? Patrząc na ruchy transferowe klubów, na nowe zespoły i zapowiedzi klubów należy spodziewać się ciekawszego sezonu niż miniony?

Każdy kolejny będzie ciekawszy. Liga się zmienia w tempie szalonym na przestrzeni ostatnich lat. Zmian na górze, czyli w pierwszej trójce się nie spodziewam, nie widzę zespołu, który tę granicę, względem tego sezonu zniweluje, ale dziś FOGO Futsal Ekstraklasa to fajny produkt, nawet na dole tabeli.

Jaki cel stawiacie sobie w następnym sezonie? Stać Was na walkę o fazę play-off?

Czym dziś jest cel pod tytułem „gramy o play-off”? Tym samym, co „gramy o tydzień dłużej” lub „gramy o dwa mecze więcej”? Po co tworzyć sztuczne cele? Chciałbym za rok po sezonie nie być tak rozczarowany jak po tym, w którym musieliśmy zmienić z różnych względów pół zespołu. Chciałbym się chwalić, że jesteśmy klubem stabilnym, poukładanym sportowo, optymalnie zbudowanym bez większych roszad kadrowych. To są moje marzenia. Wtedy i wynik sportowy przyjdzie taki, który będzie satysfakcjonował całe nasze widzewskie środowisko.