Do startu nowego sezonu pozostało

:::
DniGodzinMinutSekund
Start ligi

Nie lubię przerw w rozgrywkach...

29.01.19Utworzono
/uploads/assets/1588/SKF_9062.jpg
Niektórzy twierdzą, że futsalem żyje 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu. Śledzi prawie wszystkie możliwe rozgrywki w naszym kraju. Łukasz Żebrowski na co dzień obowiązki trenera FC Toruń łączy z funkcją selekcjonera reprezentacji Polski do lat 19, z którą przebywa obecnie na konsultacji szkoleniowej w Pruszkowie. Nam udało mu się skraść kilkanaście minut, żeby porozmawiać o meczu pucharowym z Futsalem Oborniki, zbliżającym się starciu z Rekordem Bielsko-Biała oraz młodzieżowej kadrze narodowej.

- Panie trenerze, spodziewał się Pan tak trudnej przeprawy w meczu 1/16 Pucharu Polski z Futsalem Oborniki. Wynik 4:3 pokazuje, że sprawa awansu była otwarta aż do końcowej syreny. I-ligowcy czymś Was zaskoczyli?


- Z całym szacunkiem dla zespołu z Oborników, doceniam ich klasę, wydaje mi się, że cały problem leżał po naszej stronie w sferze mentalnej. Wiele przeżyłem meczów pucharowych jako trener i zawodnik i wiem, że we wcześniejszych rundach często pojawiają się problemy z koncentracją, jeżeli gra się z teoretycznie słabszym rywalem. Kilka zespołów miało z tym problem w tej rundzie. Gatta Active dopiero po dogrywce zapewniła sobie awans. My szybko wyszliśmy na prowadzenie 2:0, nic nie wskazywało na jakieś problemy i wydawało się, że spokojnie wygramy 5:0 czy 6:0, ale nagle przyszedł moment  rozluźnienia. Już ta gra nie wyglądała tak dobrze i Wicherki zdobyły dwa gole. Był remis, gdzieś podświadomie czułem, że to spotkanie wygramy. Jednak zdawałem sobie sprawę z tego, że do samego
końca będziemy drżeć o wynik. Gdybyśmy zachowali pełną koncentrację to ten mecz rozstrzygnęlibyśmy dużo wcześniej.


- Mentalność to na pewno jedna strona medalu... Jednak widać, gdzieś progres u tych pierwszoligowych zespołów. Jeszcze kilka lat temu sporo mówiło się o prawdziwej przepaści pomiędzy zespołami z Futsal Ekstraklasy, a tymi z I ligi.


- Nadal występuje różnica pomiędzy Futsal Ekstraklasą i I ligą, ale widać progres. W żadnym wypadku
nie chcę umniejszać dokonań zespołu z Wielkopolski, bo to bardzo ciekawa ekipa. Na bieżąco staram się obserwować poczynania I-ligowców. Coraz więcej pisze się o tym w mediach. Portale społecznościowe również żyją tymi rozgrywkami. Grają coraz lepsi zawodnicy, podnosi się poziom rozgrywek i sama liga jest coraz bardziej wyrównana. Z wypiekami na twarzy śledzę rywalizację Constractu Lubawa z Futsalem Leszno. Też w grupie południowej GSF Gliwice stara się odjeżdżać reszcie stawki, ale drużyny z Polkowic, Tychów czy Rudy Śląskiej nie odpuszczą do samego końca. Jednak w kontekście potyczki pucharowej, kiedy mierzymy się jako czołowa drużyna ekstraklasy z ekipą, która zajmuje czwarte czy piąte miejsce w I lidze, to powinniśmy pokazać na boisku jakość, być w pełni skoncentrowani i nie wygrać tego spotkania tylko jedną bramką. Z drugiej strony cieszę się, że mogłem dać szansę pograć nieco dłużej niż zwykle Kacprowi Zboralskiemu, który wypadł całkiem nieźle. Kolejne cenne minuty złapał Kamil Domański czy Dawid Wędołowski. Mógł się również pokazać Mateusz Iwański, broniący dostępu do naszej bramki w końcówce. Kilku podstawowym graczom daliśmy odpocząć, ale i tak to spotkanie powinniśmy wygrać wyżej.

 

- Teraz krótka przerwa na reprezentację i dwumecz kadry narodowej z Rosją. Jak spędzicie ten czas?


- Powiem szczerze, że nie lubię takich przerw, bo one wybijają z rytmu treningowego i dla trenera to
zawsze jakaś tam niewiadoma. Jednak sam jestem szkoleniowcem kadry młodzieżowej do lat 19, więc
doskonale wiem, że takie przerwy są potrzebne i wpisane w nasze DNA. Kadra narodowa potrzebuje
zgrupowań i konsultacji, żeby odpowiednio przygotować się do najważniejszych spotkań. Do tego wszystkiego dochodzą mecze towarzyskie, więc czasu na to wszystko nie jest zbyt wiele.


- Wszyscy zdrowi przed arcytrudną potyczką z Rekordem Bielsko-Biała, który powoli odjeżdża reszcie stawki? Bielszczanie u siebie jak na razie wgniatają większość rywali w parkiet.


- Na całe szczęście na zdrowie obecnie nie narzekamy. Były gdzieś tam po drodze urazy Marcina
Mikołajewicza czy Tomasza Kriezela, ale to już za nami. W Toruniu przed starciem z Rekordem panuje
spokój. Przed nami pojedynek w jaskini lwa, z liderem i aktualnym mistrzem kraju, więc doskonale
zdajemy sobie sprawy z tego, jak arcytrudny pojedynek nas czeka. Jednak my lubimy i potrafimy grać
takie spotkania. Wracając do naszej udanej potyczki w Jelczu-Laskowicach to widać było jak na dłoni, że
zawodnicy byli dodatkowo zmotywowani i skoncentrowani w 100-procentach. Do Bielska-Białej
pojedziemy z jasnym planem, poszukamy słabszych punktów przeciwnika i postaramy się je
wykorzystać.


- Trwają od grudnia finałowe turnieje Młodzieżowych Mistrzostw Polski w Futsalu. Udało się zapisać w notesie kilka nowych nazwisk? Widać na horyzoncie nowych graczy, którzy mogliby wnieść do kadry do lat 19 jeszcze więcej jakości?


- Patrząc na zespół, który obecnie prowadzę i przygotowuje się do eliminacji mistrzostw Europy to tutaj
na wielki eksperymenty nie ma już czasu. Oczywiście na mistrzostwach Polski do lat 20 w Bochni
pokazało się z bardzo dobrej strony dwóch zawodników TAF-u Toruń, Filip Mierzejewski i
Maksymilian Lewandowski, i oni zostali zaproszeni na konsultację, która właśnie odbywa się w
Pruszkowie. Obserwuję rozgrywki młodzieżowe, ale one nie przynoszą dużego plonu graczy, którzy z
miejsca wskoczyliby do pierwszej czy drugiej czwórki w reprezentacji do lat 19. Trzeba też jasno sobie
powiedzieć, że nie możemy w nieskończoność prowadzić selekcji, bo mamy też do wykonania ważną
pracę na zgrupowaniach. Musimy przećwiczyć warianty taktyczne oraz wykrystalizować czwórki.
Większość graczy, którzy występują na młodzieżowych mistrzostwach cały czas łączy grę na dużym
boisku z halą. Są oczywiście jednostki, jak Jakub Raszkowski, Jakub Konon, Bartosz Borowik czy
Krzysztof Iwanek, którzy stawiają tylko na parkiet. Czasu nie mamy już zbyt wiele, więc musimy
pracować na tej grupie zawodników, którą obecnie mamy. Etap selekcji właśnie się kończy.

 

Rozmawiał: Rafał Szlaga

Zdj. Sławomir Kowalski / FC Toruń