Do startu nowego sezonu pozostało

:::
DniGodzinMinutSekund
Start ligi

Nowi płacą „frycowe”, czyli ciężki jest żywot beniaminka

17.12.21Utworzono
/uploads/assets/3852/244509290_1064842171011379_4407752068117441910_n.jpg
Przeskok pomiędzy 1. ligą oraz STATSCORE Futsal Ekstraklasą jest bardzo wyraźny i nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Potwierdzają to jesienne wyniki osiągane przez tegorocznych beniaminków, z których tylko jeden na półmetku rozgrywek znajduje się „nad kreską”. Wiosna nie będzie jednak łatwa zarówno dla okupującej aktualnie 10. miejsce Legii Warszawa, jak i drużyn zajmujących dwie ostatnie lokaty – Górnika Polkowice oraz AZS-u UG Gdańsk. A jak beniaminkowie radzili sobie w ubiegłych latach? Czy słaba w ich wykonaniu jesień może oznaczać koniec marzeń o utrzymaniu?

Z trzech tegorocznych beniaminków zdecydowanie najlepiej radzi sobie Legia Warszawa, która z dorobkiem 17 punktów zajmuje w tabeli STATSCORE Futsal Ekstraklasy 10. miejsce. Podopieczni Pawła Juchniewicza byli prawdziwą rewelacją początku sezonu, zdobywając komplet punktów w pierwszych czterech meczach. Potem w drużynie ze stolicy coś się jednak zacięło, legioniści spośród 11 kolejnych meczów wygrali bowiem tylko jeden – na wyjeździe z Red Devils Chojnice (7:6). Nie zmienia to jednak faktu, że warszawianie na półmetku mają dość komfortową, 7-punktową przewagę nad strefą spadkową. A – jak podkreślali zgodnie wszyscy w klubie – celem nadrzędnym na sezon 2021/2022 jest spokojne utrzymanie.

 

Zdecydowanie gorzej wygląda natomiast sytuacja dwóch kolejnych „nowicjuszy” na tym poziomie – Górnika Polkowice oraz AZS-u UG Gdańsk. Zespół z Dolnego Śląska uzbierał zaledwie 7 punktów, a do tego legitymuje się najgorszą defensywą w całej lidze – w 15 spotkaniach polkowiczanie stracili bowiem równe 100 bramek. W jeszcze gorszym położeniu znajdują się futsaliści z Pomorza – choć strzelali więcej i jednocześnie tracili mniej goli niż Górnik, ich dorobek punktowy jest jeszcze bardziej mizerny i wynosi obecnie 6 „oczek”. „Akademicy” kilkukrotnie byli blisko zdobycia kompletu punktów, ale zwykle brakowało przysłowiowej kropki nad „i”, przez co tylko raz udało im się zgarnąć komplet punktów. Warto jednak zaznaczyć, że oba kluby wciąż nie są jednak na straconej pozycji – ich strata do pierwszego bezpiecznego miejsca wynosi aktualnie odpowiednio 7 i 8 punktów.

 

A jak wyglądało to przed rokiem? W sezonie 2020/2021 w STATSCORE Futsal Ekstraklasie grało czterech beniaminków i tak naprawdę każdy z nich w jakimś stopniu uwikłany był w walkę o utrzymanie. Z ligi spadały wówczas cztery zespoły, aczkolwiek już po jesieni wiadomo było, że jednym z nich będzie wycofana z rozgrywek Gatta Zduńska Wola. Na półmetku rozgrywek najlepszym z „nowicjuszy” był LSSS Team Lębork, który – podobnie jak obecnie Legia – uzbierał w swoim dorobku 17 punktów, co dawało mu wówczas 11. lokatę. Wszyscy beniaminkowie byli zresztą sąsiadami w ligowej tabeli – AZS UW Darkomp Wilanów zajmował 12. miejsce (16 pkt), Dreman Opole Komprachcice był 13. (14 pkt), a Futsal Team Brzeg z 9 „oczkami” zajmował 14. pozycję. Warto przy tym zaznaczyć, że finalnie żadna z tych drużyn nie spadła ze STATSCORE Futsal Ekstraklasy. Najbliżej „dokonania” tego byli brzeżanie, którzy zakończyli sezon w strefie spadkowej. Traf chciał, że wobec nieprzystąpienia do kolejnych rozgrywek Orła Futsal Jelcz-Laskowice i oni ostatecznie wywalczyli utrzymanie.

 

Zdecydowanie najłatwiejszy – przynajmniej pod kątem sportowym – był dla beniaminków sezon 2019/2020. Z powodu wybuchu pandemii koronawirusa rozegrano wówczas jedynie 18 z 26 kolejek, a ich wyniki potraktowano jako ostateczne. Co istotne, nikt też wtedy nie spadał z ligi. Rewelacyjnie spisał się wtedy szczególnie Constract Lubawa, który sensacyjnie wywalczył wicemistrzostwo kraju. „Konstruktorzy” wyczyn ten powtórzyli także w ubiegłym sezonie, a i w tym znajdują się w czołówce – potwierdzając swoje ogromne ambicje. Zdecydowanie słabiej od klubu z Lubawy spisali się natomiast dwaj pozostali beniaminkowie. O ile GSF Gliwice z 24 „oczkami” na koncie zakończył sezon na przyzwoitym, ósmym miejscu, o tyle szargana problemami finansowymi Gwiazda Ruda Śląska uzbierała łącznie tylko 8 punktów i – gdyby nie brak spadków – z hukiem zleciałaby z ligi, choć i tak ostatecznie do rozgrywek nie przystąpiła.

 

Nieco bardziej skomplikowana była sytuacja w sezonie 2018/2019, gdyż inna była wówczas formuła rozgrywek. Ekstraklasa liczyła wówczas 12 zespołów, a po rozegraniu 22 kolejek tabela dzielona była na grupę mistrzowską oraz spadkową. W lidze występowało wówczas dwóch beniaminków i obu udało się wywalczyć utrzymanie. Zdecydowanie lepiej radził sobie Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice, który już na półmetku fazy zasadniczej zajmował świetne trzecie miejsce. Futsalistom Orła finalnie nie udało się zdobyć medalu mistrzostw Polski, ale czwartą lokatę i tak mogą uznać za znakomitą. Nieco gorzej radził sobie drugi z beniaminków – Red Devils Chojnice – który także nie miał jednak najmniejszych problemów z utrzymaniem, kończąc sezon z 16-punktową przewagą nad grającą w barażach Pogonią 04 Szczecin.

 

Jak więc pokazuje przeszłość, jeśli chodzi o postawę beniaminków w STATSCORE Futsal Ekstraklasie to tak naprawdę nie ma reguły. Najczęściej nowe drużyny muszą nieco okrzepnąć na najwyższym poziomie, dlatego w pierwszym sezonie skazane są na walkę o utrzymanie. Przypadku Constractu Lubawa czy Orła Futsal Jelcz-Laskowice pokazują jednak, że można wejść do ekstraklasy „z drzwiami”, momentalnie stając się jedną z czołowych drużyn ligi. Warto jednak także wspomnieć, że w ostatnich latach żaden z beniaminków nie miał po rundzie jesiennej tak mało punktów, jak obecnie Górnik Polkowice oraz AZS UG Gdańsk. Ale choć historia nie przemawia za obiema drużynami, jesteśmy pewni, że na wiosnę dadzą one z siebie wszystko, aby w kolejnym sezonie także występować na parkietach STATSCORE Futsal Ekstraklasy.


Autor: Paweł Staniszewski

Fot. Legia Futsal