Nowy prezes będzie miał łatwiej, niż ja

03.05.22Utworzono
/uploads/assets/4204/maciekkkk.jpg
Rozmowa z Maciejem Karczyńskim, prezesem STATSCORE Futsal Ekstraklasy.

- Kilka kolejek do końca ligi i ciężko stwierdzić, kto będzie mistrzem Polski. Nie wiemy też, kto będzie ostatnim spadkowiczem. Emocje - czyli to, na co zawsze czekają kibice - będą do końca.

 

- Mistrzem będzie ta drużyna, która wytrzyma presję. Tak samo, jeśli chodzi o utrzymanie. Obecnie o mistrza walczą Piast Gliwice i Rekord Bielsko-Biała. Rekord to świetna drużyna, ale zapewne wielu kibiców chciałoby już innego mistrza. Co do trzeciej drużyny do spadku - również jest tutaj zagadka. Utrzyma się ten, kto w ostatnich meczach zdobędzie minimum 7 punktów. Mnie cieszy, że liga jest do końca niewiadomą. Wszyscy przeciwnicy 16-zespołowej ligi chyba mają teraz kaca moralnego. Futsal Ekstraklasa broni się emocjami i organizacją klubów. AZS UŚ Katowice pokazuje i udowadnia, że mimo spadku może szybko wrócić do ekstraklasy, bo chce grać w elicie. Życzę w tym miejscu spadkowiczom w obecnym sezonie szybkiego powrotu do Futsal Ekstraklasy.

 

- Czy Ekstraklasa Futsalu na przełomie ostatnich lat rozwinęła się - czy kibice mogą być zadowoleni?

 

- Dzień, w którym objąłem funkcję prezesa zarządu spółki, a dziś, to niebo a ziemia. Różnice widać gołym okiem. Udało mi się stworzyć całkowicie nowy produkt: prestiżowa telewizja, nowy wizerunek Futsal Ekstraklasy (np. strona internetowa, social media), sponsor tytularny, sprzedaż praw do meczów w Internecie, nowa szata graficzna całej ligi. Monetyzacja spółki to mój największy sukces, obok popularyzacji futsalu.

 

- No właśnie, spółka Futsal Ekstraklasa też ma się lepiej. To zapewne cieszy Pana szczególnie.

 

- Gdy przyszedłem do spółki, to nie było żadnej, dosłownie żadnej (!) umowy na „żywą” gotówkę. Na koncie było trochę ponad 60 tysięcy złotych. Mnie powołano, abym to odbudował: abym odbudował zadłużony kapitał spółki i wyprowadził ją na prostą drogę oraz wygenerował zyski. Proszę sobie wyobrazić, że na przykład wyniki dla zakładów bukmacherskich były oddawane za darmo. I to nie jest zarzut, tylko ówczesne miejsce Futsal Ekstraklasy na rynku. Od razu wprowadziłem zakaz dawania za darmo wyników i zacząłem negocjacje budując markę. Dziś bukmacherzy za wyniki płacą, co jest ważnym elementem składowym w budżecie spółki. Pozyskanie oficjalnego bukmachera i sponsora tytularnego jak również innych sponsorów na przełomie 6 lat, to ogromy wysiłek i sukces. Razem z ludźmi, na których postawiłem i są ze mną, udało się nam osiągnąć ogromny postęp. Nasze social media mamy na poziomie innych znaczących lig, niekiedy lepsze. Generują coraz większe zasięgi i przyciągają nowych sympatyków. Proszę spojrzeć, ile było futsalowych klubów w Polsce 6 lat temu, a ile jest dziś. Dziś mamy cztery poziomy lig w polskim futsalu, wtedy tylko dwa poziomy. Powstały takie futsalowe kluby, jak Piast Gliwice, Legia Warszawa, Widzew Łódź, Śląsk Wrocław, czy Wiara Lecha. Wszyscy chcą docelowo grać w ekstraklasie. To jest coś niemierzalnego, ale widocznego gołym okiem. Futsal Ekstraklasa stworzyła model biznesowy, choć wiem, że do ideału długa droga. Wielkim sukcesem była strategia wypracowania transmisji meczów w Internecie. Dzięki współpracy na początku z TVcom.pl zrobiliśmy olbrzymi krok przy pomocy klubów. Moja upartość przyniosła wymierne efekty. Sprzedaż praw medialnych meczów w Internecie to osiągnięcie, którego nikt nie zakładał.

 

- Znalazło się też kilka osób, które pomogły.

 

- To, co uważam też za wielki sukces, to praca wykonana przez takich ludzi jak Janusz Leyk (wcześniej Szymon Czeczko), Krzysztof Dziedzic (wcześniej Ewelina Kolanowska), Łukasz Leski (wcześniej Rafał Szlaga), Paweł Staniszewski (wcześniej Tadeusz Danisz), Marek Brażuk, Jakub Fornalik, Grzegorz Grabowiec, Kamil Sambora (wcześniej Karol Tajak), Beata Świątkowska (wcześniej Renata Bauer), Michał Tryniecki, którym w swoim imieniu i myślę kibiców bardzo dziękuję. W tym miejscu warto dodać, że gdy zaczynałem pracę w spółce, to zostałem sam z panią Renatą Bauer. Inni odeszli z prezesem Januszem Szymurą. Jednak od początku pomagali mi moi znajomi lub ludzie, których poznałem: Janusz Basałaj, Jan Bednarek, Tomasz Myalski, Marek Szkolnikowski, Sławomir Jastrzębowski, Marek Balawajder, Michał Kołodziejczyk, Marcin Malicki, Michał Oblizajek, Karol Kuśka, Jarosław Gewinner, Piotr Nisztor, Dawid Mazurkiewicz, Łukasz Stajuda, czy wielu innych dobrych, zaufanych, za co im w tym miejscu bardzo dziękuję.

 

- Niedługo nowe wybory prezesa spółki. Jak wyglądały te sprzed sześciu i trzech lat? To chyba też spore emocje, jak na parkiecie?

 

- Sześć lat temu wybory na prezesa spółki Futsal Ekstraklasa w formie konkursu odbyły się w Bielsku-Białej. Było wtedy trzech kandydatów. Prezesa zarządu spółki wybierała Rada Nadzorcza, na sali obecny był ustępujący prezes, Janusz Szymura. Teraz na konkurs mnie nie zaproszono, jako ustępującego prezesa. Szkoda. Trzy lata temu byliśmy w miejscu, gdzie był przełomowy moment dla pozyskania prestiżowej telewizji oraz sponsora tytularnego. Wtedy pozostawiono mnie na stanowisku bez konkursu, na co zezwalały przepisy. Myślę, że te ostatnie trzy lata były przełomowe dla rozwoju Futsal Ekstraklasy i w pełni wypełniłem wszystkie zobowiązania. Co do emocji, to każde wybory mają swoje emocje, nie tylko te sportowe. Mnie już to nie dotyczy.

 

- Dlaczego nie chciał Pan kandydować na prezesa Futsal Ekstraklasy w nowej kadencji?

 

- Przyczyniło się do tego wiele czynników. Jeden z nich przyczynił się już dwa lata temu, gdy zapadła decyzja wyboru mnie na drugą kadencję, po pierwszym roku działalności. Wówczas spotkały mnie pewne insynuacje i obraźliwe opinie. Ale najważniejszy powód jest osobisty, który zostawię dla siebie. Nie ukrywam też, że mam propozycję pracy daleko od sportu. Myślę, że sześć lat pracy w jednym miejscu wymaga zmian. Ponadto uważam, że wykonana praca jest idealnym momentem, abym mógł spokojnie odejść z podniesionym czołem. Zostawię spółkę w dobrym stanie i z dużo większym stanem pieniędzy na koncie, niż gdy ją obejmowałem. Nowy prezes już na starcie będzie miał lepiej, niż ja.

 

- Jakie wyzwanie stanie przed nowym sternikiem spółki?

 

- Przede wszystkim spełnienie oczekiwań wszystkich udziałowców. A to nie jest takie proste. Futsal to specyficzna dyscyplina, która przyciąga specyficznych ludzi. Oprócz biznesmenów są też osoby, które na co dzień pracują u kogoś i nie do końca rozumieją, co to biznes oraz jaka odpowiedzialność wiąże się z zarządzaniem spółkami. Prowadzenie klubu, a spółki zrzeszającej 16 zespołów, to dwie różne rzeczy. Trzeba także pamiętać, że spółka Futsal Ekstraklasa to nie korporacja. Nie działa jeszcze tak jak typowy biznes. Jest specyficzna i na razie ma przejściowy etap. To sport jeszcze na tyle niepopularny, że wymaga cierpliwości, konsekwencji i racjonalnego zarządzania. Chciałbym, aby nowy prezes miał zaufanie i pozwolono mu realizować jego koncepcje. Jeżeli nowy prezes zarządu będzie chciał skorzystać z mojej pomocy i mojego doświadczenia, to oczywiście mu nie odmówię.

 

Zdj. Michał Duśko