Raubo: Czekałem na jakiś telefon z Polski

21.02.22Utworzono
/uploads/assets/4011/Michał Raubo.jpg
We Włoszech mieszka już od 20 lat, zaś od dwóch sezonów jest jedynym Polakiem w Serie A. Mimo regularnych występów tam, nie doczekał się jeszcze powołania do reprezentacji Polski. Jak się znalazł we Włoszech? Czy przyjąłby powołanie do kadry? Czy ktoś już się do niego odzywał w tej sprawie? I jak wyglądają zmiany w Serie A po blamażu włoskiej reprezentacji? O tym m.in. porozmawialiśmy z Michałem Raubo, graczem Ciampino Anienie.

Myślę, że nie będzie bardziej oczywistego pytania na początek, niż to jak to się stało, że znalazłeś się we Włoszech, bo zapewne jeszcze nie wszyscy w ogóle wiedzą kim jest Michał Raubo?

We Włoszech jestem już od dwudziestu lat. Razem z rodzicami przeprowadziliśmy się tu wtedy, gdy byli jeszcze młodzi, ponieważ tu mieli pracę.

Od początku, gdy tylko zacząłeś uprawiać sport stawiałeś na futsal, czy trenowałeś też na trawie?

Zacząłem gdy miałem sześć lat, więc od samego początku. Pierwsze mieszkanie, które mieliśmy w Rzymie znajdowało się obok hali, gdzie odbywały się właśnie treningi futsalu. Rodzice zatem mnie i brata tam zapisali, ponieważ mogliśmy tam sami chodzić na piechotę. Potem zaś już nic nie zmienialiśmy i cały czas trenowaliśmy futsal.

Można zatem powiedzieć, że poszedłeś trochę za starszym bratem?

Tak, mój brat Jakub jest starszy ode mnie o dwa lata, więc trochę tak było.

Twój brat w ogóle cały czas gra, czy może bardziej trenuje innych?

Dalej gra, choć nie robi tego już zawodowo, ponieważ ma też drugą pracę.

Pamiętasz to jego powołanie do reprezentacji Polski U21 w 2014 roku? Wydaje mi się, że to musiało być duże wyróżnienie nie tylko dla niego, ale i dla całej waszej rodziny, która była oddalona wtedy wiele kilometrów od Polski.

Tak, zdecydowanie pamiętam. Nawet nasi dziadkowie wtedy pojechali na jego mecz do Czech.

Nie mogę zatem nie zapytać czy ty nie chciałbyś pójść w jego ślady i również wystąpić w reprezentacji Polski, tylko że już tej seniorskiej?

Muszę powiedzieć szczerze, że czekałem na jakiś telefon, czy wiadomość z Polski. Nie ukrywam, że reprezentacja Włoch też by mnie chciała natychmiastowo w swojej reprezentacji, ale tu musiałbym zrobić włoski paszport, ponieważ obecnie mam tylko polski. I wszyscy mnie pytają: „Czemu Polska Cię nie woła, czemu Polska Cię nie woła?” Ja mówię, że nie wiem, bo nikt się nie odzywa.

Ale ktoś już się z tobą kontaktował z Polski w tej sprawie?

Nie, ty jesteś pierwszy, który się do mnie odezwał w tej kwestii.

Selekcjoner reprezentacji Polski, Błażej Korczyński w jednym z wywiadów mówił, że będzie chciał Ci się przyjrzeć teraz przed eliminacjami do mistrzostw świata, polecieć do Włoch na twój mecz, porozmawiać z Tobą. Czy gdybyś takie powołanie wtedy otrzymał, to byś je przyjął?

Na pewno byłoby mi bardzo miło i przyjąłbym je, ale oczywiście tak w stu procentach będę mógł to potwierdzić dopiero, gdy takie powołanie przyjdzie, bo też cały czas naciskają na mnie Włosi, którzy widzieliby mnie u siebie w kadrze.

Śledziłeś w ogóle mecze reprezentacji Polski na EURO?

No pewnie, że tak. Śledziłem wszystko, bo też grali przeciwko tym zawodnikom, z którymi ja grałem w Serie A. Bardzo podobała mi się ta bramka Chorwacji na 1:0, choć szkoda, że akurat przeciwko Polsce, której zawsze kibicuję. Jak jest mecz reprezentacji, np. w piłce nożnej, to też zawsze za Polską. Tradycje w domu zresztą też mamy polskie, wszystkie święta obchodzimy po polsku, no i naturalnie w domu też rozmawiamy po polsku.

Jak zatem oceniłbyś grę naszej reprezentacji na mistrzostwach Europy?

Na pewno graliśmy przeciwko dobrym zespołom, ale trochę słabo radziliśmy sobie z nimi w ataku. Bo o ile w obronie wyglądaliśmy dobrze, tak w ofensywie można było to poprawić. Ale też nie chciałbym nic mówić szczegółowo, ponieważ nie jestem trenerem, to nie znam się aż tak, aby tu oceniać całość.

Coś ci się jeszcze podobało poza grą w obronie? Może jakiś zawodnik się bardziej wyróżnił?

Kurczę, możesz mi podpowiedzieć jakieś nazwiska, bo też nie pamiętam ich tak dokładnie?

Mikołaj Zastawnik, Sebastian Leszczak…

O, tak, Zastawnik. To też mój brat mi mówił: „Patrz Zastawnik jest dobry”  i abym jego oglądał, bo on też lepiej zna polskich zawodników, gdy jeszcze grał w reprezentacji.

A jak tłumaczono słaby wynik Włochów w kraju?

Szczerze, to tu jest teraz masakra z tą reprezentacją. W Serie A będą teraz zmieniać przepisy i jak do tej pory mogło grać ośmiu obcokrajowców, tak teraz będzie mogło tylko czterech. Wszystko przez to, że kadra źle gra i chcą też więcej Włochów w reprezentacji, a nie naturalizowanych Brazylijczyków. Mówią, że jak mamy 4. miejsce w grupie, to już lepiej mieć to samo miejsce, ale z samymi Włochami w składzie, którzy przy okazji będą się rozwijać.

Myślisz, że to jest dobry pomysł? Bo u nas też przewija się obecnie podobny temat, co do liczby obcokrajowców w składzie.

Myślę, że tak, ale czterech obcokrajowców w składzie, to zbyt duże zmiany. Jakieś ograniczenia muszą jednak być, bo też ci młodzi Włosi muszą mieć gdzie grać, gdzie łapać minuty, a gdy jest ośmiu Brazylijczyków w składzie, to jest to mało możliwe. Ja mam o tyle dobrze, ponieważ gram jako Włoch. Przepisy są bowiem tak skonstruowane, że gdy jesteś wychowankiem włoskiego klubu przed ukończeniem osiemnastego roku życia, to grasz jako Włoch, choć ja nawet nie mam włoskiego paszportu.

To dla Ciebie to jest bardzo dobre rozwiązanie.    

Tak, tym bardziej, że gram, robię bardzo dużo minut. Włoscy gracze tez więcej zarabiają, ponieważ są potrzebni klubom. Jeśli ktoś chce wygrywać, to kupuje siedmiu dobrych Brazylijczyków, do tego dwóch dobrych Włochów i grają głównie tymi dziewięcioma zawodnikami. Ale czasami jest też tak, że biorą tylko siedmiu Brazylijczyków i nimi muszą głównie grać, bo nie ma już dobrych włoskich graczy.

A polską ligę śledzisz? Nie mówię tu od razu o oglądaniu spotkań, ale skróty, bramki, sytuacja w tabeli…

Coś od czasu do czasu zobaczę, ale nie śledzę szczegółowo.

Czyli jak zapytam, którego klubu gra ci się podoba najbardziej, to nie będziesz w stanie odpowiedzieć?

Nie, ale na pewno znam Rekord Bielsko-Biała i wiem, że dobrze gra.

A Tomek Warszawski, który był w twoim klubie na testach, to już jest ten poziom, który pozwoliłby mu grać w Serie A?

Naprawdę się zdziwiłem, gdy przyszedł do nas, bo bronił bardzo dobrze. Myślę, że w tym roku nie miałby szans na grę, ale nie przez brak umiejętności, ale ze względu na brak doświadczenia. Może gdyby trenował w Serie A, to miałby szanse w kolejnym sezonie, ale na pewno ma ogromny potencjał.

Jesteś w ogóle jakoś zdziwiony, że takich przypadków jak Tomek Warszawski, który pojechał na zagraniczne testy jest tak mało, bo w ogóle mało Polaków wyjeżdża do innych lig?

Nie wiem właśnie czemu tego nie robią, że nie jada jak Tomek, aby chociaż spróbować.

Najczęstszym powodem jest tu inna praca na miejscu, rodzina…

O, to właśnie o tym rozmawiałem z Tomkiem, że w polskiej lidze dużo zawodników musi jeszcze pracować dodatkowo, a tu tego nie ma. Mamy dwa razy dziennie treningi i to jest nasza praca.

Rozumiem zatem, że nie ma takich przypadków w Serie A, że poza grą ktoś jeszcze pracuje?

W Serie A wszyscy grają zawodowo. Są pojedyncze przypadki, może dziesięć takich znajdziesz, gdy ktoś dorabia, ale to raczej w klubach z dołu tabeli. U nas jest jeden taki zawodnik, ale on ma już 40 lat i jest naszym drugim bramkarzem.

A patrząc już na całą ligę włoską, to nadal jest ten poziom co był kiedyś, czy jednak się obniżył?

Myślę, że kiedyś ten poziom był wyższy, ale też zaczyna to trochę wracać, co widzę względem chociażby zeszłego sezonu, a tego obecnego.

Ale jest tak za sprawą zawodników zagranicznych, czy włoskich, patrząc już na zmiany, które w Serie A mają nastąpić?

Zdecydowanie dzięki zagranicznym. Też teraz wielu Brazylijczyków publikuje posty na Facebooku, czy Instagramie, że protestują przeciwko tym zmianom, ponieważ w lidze zostaną tylko ci najlepsi z nich. I nie pomoże im tu nawet włoski paszport, który wielu z nich posiada, ponieważ przez przepisy, o których wcześniej rozmawialiśmy, oni grają jako Brazylijczycy, a nie Włosi.

A jak ty w ogóle trafiłeś Ciampino Aniene? Bo byłeś już wcześniej w Serie A, jako nastolatek, ale później miałeś przerwę i dopiero w poprzednich rozgrywkach wróciłeś na ten najwyższy poziom.

Tak, najpierw grałem w Cioli Cogianco, a następnie w Axed Latina i to również była Serie A, ale potem mój menadżer nie dogadał się z klubem, abym tam został i musiałem zejść do Serie A2, gdzie grałem dwa lata. Po drugim roku zgłosiło się do mnie właśnie Anienie, bo też wcześniej to były dwie osobne drużyny – Aniene i Ciampino, które w tym roku się połączyły.

Ten poprzedni sezon był dla was bardzo trudny – utrzymaliście się dopiero po play-outach, ale dla ciebie indywidualnie też taki był?

Właśnie nie, bo po sezonie miałem dużo ofert z włoskich klubów. Grałem dużo i dobrze, więc indywidualnie było w porządku, ale zespołowo już gorzej.

To co się w takim razie stało, że nagle poszliście tak w górę. Gracie obecnie o play-offy i to nie o 8. miejsce, ale nawet pozycje 3-4.

To połączenie się klubów dużo nam dało. Nie popełniamy już tych błędów co wcześniej, jest lepsza organizacja gry, a do tego mamy też Wilde Gomesa, który grał w Barcelonie i reprezentacji Brazylii. Ogólnie stworzyła się fajna grupa zawodników, czego wcześniej nie było.

Jaki jest zatem wasz cel na ten sezon? Bo faza play-off na pewno będzie sukcesem, ale może celujecie w coś więcej?

Wszyscy zawodnicy, trenerzy mówimy sobie, że najpierw musimy zostać w Serie A, a potem dopiero zobaczymy co będzie. Też udało nam się teraz zakwalifikować do Pucharu Włoch (we Włoszech o Puchar gra najlepsze osiem zespołów Serie A po rundzie jesiennej przyp. red.), więc wszystko powoli, zawsze patrzymy na kolejny mecz.

A tak indywidualnie, bo jednak nie strzelasz już tylu bramek, co w zeszłym sezonie?

No nie, w zeszłym sezonie miałem czternaście, teraz cztery, ale może jeszcze strzelę (śmiech). A tak szczerze, to muszę powiedzieć, że choć mniej teraz strzelam, to gram lepiej.


Rozmawiał: Łukasz Leski

Fot. divisionecalcioa5.it