Rekord Rekordu, puchar Polski i ligowy klasyk, czyli luty 2020

17.12.20Utworzono
/uploads/assets/2884/Bez tytułu.png
Co się działo na ligowych parkietach, kto się wyróżnił w krajowym pucharze i jak radziła sobie nasza reprezentacja. Wraz z końcem roku chcielibyśmy podsumować dla Was to, co działo się przez te ostatnie dwanaście miesięcy.

Bo choć przez prawie pół roku byliśmy odcięci od futsalowych emocji, nie oznacza to, że nic w naszej dyscyplinie się nie działo. O tym co działo się w styczniu możecie przeczytać TUTAJ, zaś dziś zapraszamy na wspomnienie wydarzeń z lutego.

 

1 lutego

 

Miesiąc rozpoczął się tak samo, jak i zakończył poprzedni – od kadry. Polacy biorący udział w preeliminacjach do mistrzostw Europy w Holandii wygrali w ostatnim meczu z Maltą aż 11:0!

 

Tym samym do następnej rundy awansowali z kompletem punktów. Tam 32 drużyny zostaną podzielone na osiem grup po cztery zespoły, spośród których awans do ME uzyska 15 zespołów.

 

9 lutego   

 

Sporo działo się także w 1/16 finału pucharu Polski. Doszło do trzech starć ekstraklasowych drużyn, w tym do derbów Gliwic, które 2:0 wygrali zawodnicy GSF-u Gliwice (dzisiejsza P.A. Nova Gliwice). Poza tym niewiele brakowało, aby obecni wtedy wicemistrzowie Polski – FC Reiter Toruń, odpadł z I-ligowcem.

 

Grupa CRB Mrówka Mosina Futsal Team dosyć mocno postawiła się u siebie torunianom, przez co ci o swoim awansie przesądzili dopiero do dogrywce.

 

15 lutego

 

Na to co najlepsze na ekstraklasowych parkietach czekaliśmy do połowy lutego. Wtedy bowiem doszło do ligowego klasyka, który kolejny raz nie zawiódł.

 

Clearex Chorzów choć szanse na mistrzostwo Polski miał już tylko matematyczne, postawił się Rekordowi Bielsko-Biała i mimo porażki 5:7 pozostawił po sobie dobre wrażenie. Głównie za sprawą trafień Macieja Mizgajskiego i Mateusza Zastawnika, które stały się ozdobą całego spotkania.

 

- Mecz był szalony. Obydwie drużyny od początku nie kalkulowały, grały o komplet punktów i na pełnych obrotach. Clearex potrafił w pewnym momencie złapać drugi oddech i narzucić nam swój styl gry. Prowadziliśmy 4:2, wydawało się, że mamy mecz pod kontrolą, a wystarczyła chwila dekoncentracji i zrobiło się 4:5. Ani przez moment nie wątpiliśmy w końcowy sukces, ponieważ zawsze mówimy sobie przed spotkaniem, że bez względu na to, co będzie działo musimy grać swoje. Moim zdaniem, o naszej wygranej zdecydowało w końcówce większe doświadczenie – mówił wtedy Paweł Budniak, gracz Rekordu.

 

19 lutego

 

Niedługo musieliśmy też czekać, aby od 1/16 finały przejść do kolejnej rundy krajowego pucharu.

 

W niej doszło do jednej niespodzianki. Będący wtedy zupełnie poza formą gracze Red Devils Chojnice ulegli po dogrywce I-ligowemu Maxfarbex Busko-Zdrój 5:6. Niewiele brakowało, a przebić to mógł GSF Gliwice, który z II-ligowym Futbali Białystok wygrał dopiero po dogrywce 3:2.

 

Ostatecznie w ćwierćfinale znalazło się sześć ekstraklasowych zespołów oraz po jednym z drugiego i trzeciego poziomu rozgrywkowego.

 

24 lutego

 

Niewiele mniej emocji mogliśmy doświadczyć w rozgrywkach młodzieżowych, gdzie komplet mistrzostw Polski w czterech kategoriach wiekowych zgarnął Rekord Bielsko-Biała.

 

Tą ostatnią była kategoria U18, gdzie trener Andrea Bucciol wygrał swój szesnasty z rzędu mecz, którego stawką był medal. Warto zaznaczyć, że wcześniej żadnego nie przegrał.

 

29 lutego   

 

Luty najbardziej zapamiętamy jednak chyba znowu z tego, co działo się na koniec miesiąca.

 

W spotkaniu Rekordu Bielsko-Biała z AZS-em UŚ Katowice nikt się nie spodziewał takiego rezultatu końcowego. Tym bardziej, że to właśnie AZS był jedyną drużyną, która pokonała Rekordzistów w minionej kampanii ligowej. A jednak.

 

Powiedzieć, że bielszczanie rozwalcowali wtedy Akademików z Katowic, to nie powiedzieć nic. Wynik 18:1 był najwyższą wygraną zawodników Andrzeja Szłapy w historii, a jednocześnie najwyższą porażką katowiczan, która z pewnością przez długi czas będzie się ciągnąć przy okazji spotkań obu drużyn.  


Autor: Łukasz Leski

Fot. Rekord Bielsko-Biała