Ruch Chorzów wraca do FOGO Futsal Ekstraklasy – nowy rozdział, ta sama pasja

17.04.25Utworzono
/uploads/assets/6275/490537804_1065745192254487_1960417124529110744_n.jpg
Po roku przerwy futsalowy Ruch Chorzów wraca do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce – FOGO Futsal Ekstraklasy. Choć jeszcze niedawno klub funkcjonował pod szyldem Clearexu, dziś z dumą i determinacją buduje nową tożsamość jako Ruch Chorzów Futsal. Wywalczony awans to nie tylko sportowy sukces, ale i symbol odrodzenia futsalu w mieście z ogromnymi tradycjami.

Nowa nazwa, nowe życie

Przemianowanie Clearexu na Ruch w grudniu 2023 roku było decyzją przełomową. – Nowa historia już zaczęła się pisać. Jej pierwszy rozdział był naznaczony spadkiem, ale z tym liczyliśmy się, gdy dokonywaliśmy zmiany – mówi prezes klubu Wojciech Dobrzyński. Choć sytuacja sportowa nie napawała optymizmem, w Chorzowie postawiono na przemyślaną odbudowę. Nie było rewolucji kadrowej, lecz konkretne wzmocnienia – do zespołu dołączyli m.in. Daniel Jagodziński i Daniel Wojtyna, a w trakcie sezonu wypożyczeni zostali młodzi zawodnicy z klubów Ekstraklasy (Ziemek Król i Wiktor Skała). Sprowadziliśmy w sporej mierze zawodników, dla których gra w Ruchu to coś innego niż występy dla jakiegokolwiek innego klubu. Oni współtworzyli drużynę, która w tym roku wywalczyła awans.

 

Efekt? Awans po emocjonującym sezonie, który zakończył się sukcesem dopiero w ostatniej kolejce. – Mieliśmy świadomość swojej siły i stabilnej formy, ale byliśmy też świadomi siły Śląska, dlatego zachowywaliśmy pokorę i chłodną głowę. Mimo że pierwsze punkty straciliśmy dopiero w ostatniej kolejce pierwszej rundy, w której zremisowaliśmy 4:4 z Sośnicą, to nasza przewaga wynosiła tylko 4 „oczka”. Szliśmy łeb w łeb aż do naszego bezpośredniego meczu we Wrocławiu, który mógł zakończyć emocje, ale one rozgorzały na nowo. Zasłużenie przegraliśmy ze Śląskiem 2:3 i wydawało się, że pozbawiliśmy się marginesu błędu. Ale to sport, w którym wszystko jest możliwe. Gdy dwa tygodnie później w niewytłumaczalnych okolicznościach zremisowaliśmy w Tychach mecz, w którym do przerwy prowadziliśmy 3:0, wpadaliśmy w zasadzie w objęcia baraży. Schodząc z parkietu, dowiedzieliśmy się, że Śląsk przegrywa do przerwy w derbach Wrocławia z lokalnym rywalem Profi 0:2. Drugą połowę część zespołu oglądała do końca w szatni w Tychach, przy pizzy. Śląsk losów tego meczu nie odwrócił, Profi podało nam rękę i wtedy wielu z nas czuło, że w dwóch ostatnich kolejkach tego pierwszego miejsca już nie oddamy. Dziękujemy Śląskowi i wszystkim pozostałym ligowym przeciwnikom za rywalizację. Ten awans był trudniejszy do wywalczenia niż mogło się wydawać postronnym obserwatorom. – wspomina prezes.

 

Zespół z charakterem i polską tożsamością

To, co wyróżnia Ruch na tle wielu innych drużyn, to niemal całkowita rezygnacja ze wsparcia zagranicznych zawodników. – Zagraniczne akcenty były śladowe – trener Roman Wachuła i bramkarz Maksym Kisielow to Ukraińcy, którzy od lat są związani z naszym regionem – zaznacza prezes. W drużynie dominują Ślązacy, często kibice Ruchu, dla których gra z niebieską „eRką” na piersi to coś więcej niż tylko sport.

 

Dzięki temu udało się zbudować szatnię pełną pasji i zaangażowania, gdzie każdy wie, po co wychodzi na parkiet. Myślę, że niebieska eRka na piersi wielu naszym doświadczonym zawodnikom, którym – nie ma co ukrywać – już bliżej niż dalej do końca futsalowych karier, odjęła trochę lat i napędzała do codziennej pracy. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, jaką rolę na wyższym szczeblu odgrywają obcokrajowcy. Zresztą, weźmy nawet przykład naszego największego pierwszoligowego rywala, Śląska, w którym Christopher Moen został najlepszym strzelcem ligi. Dobry obcokrajowiec to jakość, za którą trzeba zapłacić, a trzeba zauważyć, że w naszej drużynie nikt nie żyje tylko z futsalu. Trudno, byśmy się na zagraniczne kierunki stanowczo zamykali, ale mamy świadomość realiów, w jakich funkcjonujemy, dlatego nasza filozofia po awansie się nie zmieni. – podkreśla.

 

Kluczowa rola trenera

Sukces Ruchu nie byłby możliwy bez Romana Wachuły – byłego zawodnika, który po przemianowaniu Clearexu na Ruch wrócił do Chorzowa, by najpierw grać, a później prowadzić drużynę jako szkoleniowiec. – Romek zrezygnował z łączenia ról i całkowicie poświęcił się prowadzeniu zespołu. To był strzał w dziesiątkę mówi prezes. Wachuła nie tylko ustabilizował zespół, ale też nadał mu profesjonalny sznyt i zbudował w szatni silną relację z zawodnikami.

 

Przyszłość z optymizmem i realizmem

Czy awans do Ekstraklasy to impuls, który tchnie nowe życie w futsal w Chorzowie? Wszystko na to wskazuje. Już teraz zainteresowanie meczami jest coraz większe, a hala wypełnia się kibicami. – Zmiana nazwy z Clearexu na Ruch miała ożywić chorzowski futsal i nie ma wątpliwości, że tak właśnie się stało, choć wciąż widzimy oczywiście duże rezerwy. Znamy swoje miejsce w szeregu i wiemy, który Ruch jest najważniejszy, ale futsal w Chorzowie dla wielu osób też zawsze będzie ważną dyscypliną – kojarzoną z sukcesami, prezesem Wolnym, pięcioma mistrzostwami Polski, meczami europejskich pucharów z ElPozo Murcia czy Action Charleroi, pełną halą przy Dąbrowskiego 113. Patrzymy w przyszłość realnie, ale z optymizmem. Głęboko wierzę, że krok po kroku będziemy budować coś, co będzie kolejnym tętniącym życiem niebieskim miejscem w mieście; w którym można przeżyć duże emocje – mówi prezes.

 

I choć dla większości Ruch to przede wszystkim piłka nożna, futsal ma szansę stać się integralną częścią niebieskiej tożsamości. – Widzimy coraz większe zainteresowanie, nasze social media rosną, a futsal coraz wyraźniej przebija się do świadomości kibiców Ruchu. Marzy mi się, by za kilka lat nikt nie wyobrażał sobie Ruchu bez futsalu – kończy z nadzieją prezes Dobrzyński.