Już w 2 minucie goście niespodziewanie objęli prowadzenie. Paweł Kaniewski z Constractu zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym i sędzia podyktował rzut karny dla pniewian. Bramkarz Constractu Imanol Darias wyczuł kierunek strzału Patryka Hołego, ale piłka przeleciała mu między nogami.
A w 11 minucie zrobiło się 0:2. Nukri Tchumburidze zagrał do Gracjana Miałkasa - a Miałkas strzałem w długi róg zaskoczył Dariasa.
Wtedy trener Constractu Dawid Grubalski zdecydował się puścić do walki swego asa: Pedrinho, który wcześniej siedział na ławce (na zdjęciu w środku). I Pedrinho zrobił, co trzeba. W 16 minucie popisał się ładnym minięciem rywala na skrzydle, a potem między nogami drugiego podał do Vitinho, który strzelił kontaktowego gola.
W 18 minucie Pedrinho znów przedarł się skrzydłem i podał na drugą stronę do Pedro Pereiry, a ten mocnym uderzeniem wyrównał.
W 24 minucie Pedrinho z rzutu rożnego sprytnie podał piłkę przed bramkę Red Dragons - a tam nogę do piłki dostawił Pedro Pereira i Constract wyszedł na prowadzenie 3:2. Ale na minutę i 9 sekund przed końcem mocne zagranie Miałkasa wykorzystał Hoły - i skończyło się 3:3, choć w ostatniej minucie goście po czerwonej kartce dla Piotra Błaszyka musieli grać w trójkę w polu.
Constract Lubawa - Red Dragons Pniewy 3:3 (2:2)
Bramki: Vitinho (16), Pereira 2 (19, 24) - Hoły 2 (2-karny, 39), Miałkas (11)
Autor: Krzysztof Dziedzic
Fot. Dominik Radzimiński / Constract Lubawa