Bez niespodzianek

14.04.18Utworzono
/uploads/assets/977/reddragons.jpg
Dwa sobotnie spotkania w Futsal Ekstraklasie dostarczyły wielu emocji, ale nie można napisać, że zakończyły się niespodziankami. Czerwone Smoki w końcówce sezonu zasadniczego złapały wysoką formę i potwierdziły to w Wieliczce, natomiast derby, jak to derby, rządzą się swoimi prawami, ale tym razem w nich górą był wyżej notowany team z Chorzowa.

 

Dla gości spotkania w Wieliczce stawka meczu była podwójna. Trzy punkty to jedna rzecz, ale podopieczni Łukasza Frajtaga mogli już definitywnie zamknąć jakiekolwiek dyskusje o udziale w najlepszej szóstce. I swoją grą potwierdzili, że na miejsce w grupie mistrzowskiej zasługują. Od początku zdominowali walczących o utrzymanie graczy Solnego Miasta. Pierwsze groźne sytuacje miał między innymi Mateusz Kostecki, próbował również szczęścia Dominik Solecki, ale ponownie bardzo dobre zawody między słupkami rozgrywał Jan Zachariasz, przy strzale reprezentanta Polski uratował gospodarzy słupek. Pniewianie mieli przewagę, ale jedyną bramkę zdobyli po zamieszaniu i po tym jak piłkę do własnej bramki skierował Volodymyr Danyliuk.

 

W drugiej połowie ze skutecznością gości było dużo lepiej. Wreszcie (bo wcześniej w drugiej połowie zmarnował co najmniej jedną dogodną okazję) wpisał się na listę strzelców Kostecki, tuż po nim poprawił Patryk Hoły. Jakub Budych w przeciągu całego spotkania nie miał zbyt wiele trudnych interwencji, a w końcówce mógł się przyglądać kolejnym popisom strzeleckim kolegów. Hat – tricka uzupełnił Kostecki, a jego dwie bramki przedzieliło trafienie Soleckiego, który wykorzystał fakt, że gospodarze grali z lotnym bramkarzem.

 

MKF Solne Miasto Wieliczka – Red Dragons Pniewy 0:6 (0:1)

Bramki: Daniluk (11 – samobójcza), Kostecki 3 (26, 37, 40), Hoły (28), Solecki (38)

 

W Chorzowie tak jednostronnego pojedynku jak w Wieliczce kibice nie oglądali – wręcz przeciwnie, losy meczu rozstrzygnęły się w ostatnich sekundach. Chorzowianie pierwsi zaatakowali, ale za sprawą Tomasza Szczurka, po jego indywidualnej akcji, cieszyli się goście. Gospodarze przez długie minuty nie potrafili zaskoczyć Kamila Lasika, a prób nie brakowało (Zastawnik, Leszczak). Wyrównał dopiero po sprytnie rozegranym rzucie wolnym Sebastian Leszczak. Goście ograniczający się natomiast głównie do kontr także kilkukrotnie „sprawdzili” Rafała Krzyśkę.

 

Dla chorzowian fantastycznie rozpoczęła się druga połowa. Po niespełna 30 sekundach gry Adam Wędzony wykorzystał fakt, że goście myślami byli jeszcze w szatni. W kolejnych minutach kibice oglądali otwarty mecz – zarówno pod jedną, jak i pod drugą bramką wiele się działo. Lasik z trudem wybronił między innymi strzał Zastawnika, a Tomasz Golly z najbliższej odległości przymierzył w słupek. W odpowiedzi uderzenie Daniela Wojtyny wylądowało na poprzeczce. Golly jednak swoją bramkę tego wieczoru zdobył, paradoksalnie w trudniejszej sytuacji. Katowiczanie do końca nie rezygnowali – bohaterem ich ekipy mógł być Szczurek, który przynajmniej dwukrotnie był bliski wpisania się na listę strzelców. Konsekwentna gra Akademików do przodu dała jednak efekt – bramki Jędrzeja Jasińskiego i Michała Tkacza spowodowały, że kibice w końcówce oglądali bardzo ciekawe spotkanie. Ostatnie słowo należało w nim jednak do chorzowian, a konkretnie do Roberta Świtonia.

 

Clearex Chorzów – AZS UŚ Katowice 4:3 (1:1)

Bramki: Leszczak (17), Wędzony (21), Golly (31), Świtoń (40) – Szczurek (6), Jasiński (36), Tkacz (38).

 

foto: pniewy24.pl/ Red Dragons Pniewy