Bez względu na wynik, Słoneczny Stok i tak jest zwycięzcą

29.04.18Utworzono
/uploads/assets/1017/rekko.jpg
Rekord czy Słoneczny Stok? Kiedy na boisku spotykają się dwa zespoły, zwycięzca może być tylko jeden. Teoretycznie tak. Praktycznie? Wszystko wskazuje na to, że po końcowym gwizdku finału wciąż będziemy mieli dwóch zwycięzców.

Rekord Bielsko-Biała musi wygrać ten mecz, Słoneczny Stok może - to krótka, ale treściwa charakterystyka dzisiejszego finału.

 

W rundzie zasadniczej Futsal Ekstraklasy niespodzianki nie było. Najpierw białostoczanie przegrali u siebie 2:9, obie bramki strzelając w końcówce spotkania, by w rundzie rewanżowej przegrać 3:8. Obecnie siódmy zespół Futsal Ekstraklasy, drużyna która w sportowy sposób nie wygrała pięciu ostatnich ligowych spotkań, znów mierzy się z dominatorem rozgrywek. Zapytajmy w takim razie przekornie, dlaczego to Słoneczny Stok Białystok mimo śladowych szans na powodzenie, wygra Puchar Polski?

 

- Bo może dzisiaj będziemy mieli mnóstwo szczęścia, tzw. dzień konia, a Rekord nie będzie tak skuteczny? Nie mamy już nic do stracenia, dla nas to i tak jest ogromny sukces - mówi szkoleniowiec białostoczan, Adrian Citko.

 

W finale nikt nie patrzy na poprzednie mecze. O tym kto wzniesie puchar zadecyduje 40 minut futsalowej wojny. Citko przekonuje, że jego zespół i tak jest już zwycięzcą.

 

- Puchar rządzi się swoimi prawami, decyduje dyspozycja dnia. Wczoraj w meczu z Pniewami, byliśmy lepiej dysponowani i skuteczniejsi. Dlaczego nie powtórzyć tego z Rekordem? Sami jesteśmy ciekawi jak ten mecz będzie wyglądał, ale i tak już czujemy się zwycięzcami poprzez samą obecność w finale.

 

Dla białostoczan to historyczny sukces.

 

- Po raz pierwszy zaszliśmy tak daleko, bo wcześniej zawsze odpadaliśmy w pierwszych rundach - wspomina trener.

 

Kiedy zadzwoniliśmy do zespołu z Białegostoku, zawodnicy byli już po obiedzie i korzystali z leżaków. O godzinie 17 cała naprzód.

 

Tekst: Marcin Dworzyński

Zdj. Rekord Bielsko-Biała