Białostocka remontada

27.02.22Utworzono
/uploads/assets/4025/citko.png
Choć nic na to nie wskazywało MOKS Słoneczny Stok Białystok strzelił w drugiej połowie aż osiem bramek! Tym samym białostoczanie wygrali 9:3 z Gredarem Fit-Morning Brzeg i dali duży argument, aby liczyć się w grze o utrzymanie.

Spotkanie MOKS Słonecznego Stoku Białystok z Gredarem Fit-Morning Brzeg było zdecydowanie tym z gatunków „za sześć punktów”. Lepiej rozpoczęli je jednak ci, którzy znajdowali się w bardziej komfortowej sytuacji. W 2. minucie piłka trafiła do Dawida Witka, a ten uderzył od poprzeczki. Futsalówka co prawda wróciła jeszcze w pole gry, ale wcześniej przekroczyła linię bramkową i mieliśmy 0:1.

Gospodarze zdołali doprowadzić do remisu za sprawą Adriana Citki i jego piekielnie silnego uderzenia zza pola karnego. Grający trener perfekcyjnie użył swojego młotka w nodze i nie dał żadnych szans Maciejowi Foltynowi.

Białostoczanie nie zrobili jednak wiele, aby pójść za ciosem. Najpierw stracili bramkę po rzucie rożnym i strzale z ostrego konta Damiana Makowskiego, a następnie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Piotr Skiepko. Bolesnych konsekwencji na ich szczęście nie było, a brzeżanie nie zdołali wykorzystać gry w przewadze.

Jak się okazało, wyrok został jednak tylko odroczony, a gracze z Opolszczyzny kolejny raz wykorzystali stały fragment gry w pobliżu bramki rywali. Piłkę z rzutu rożnego otrzymał Michał Grochowski, jego strzał został jeszcze przecięty przez Helvera Tachacka, ale Kolumbijczyk zrobił to tak niefortunnie, że skierował futsalówkę do własnej siatki.

Po zmianie stron miejscowi dosyć szybko zdecydowali się na grę w przewadze. To udało się wykorzystać w 23. minucie, gdy po wielu próbach w końcu na listę strzelców wpisał się Cristian Neme. Dla Kolumbijczyka nie było jednak ostatnie trafienie w tym meczu, bowiem chwilę potem piłkę od Dariusa Nastaiego przejął Michał Osypiuk, świetnie ją wystawił koledze z zespołu i było już 3:3.

W tej sytuacji brzeżanie, a konkretnie Kamil Kucharski zrobił coś najgorszego, co tylko mógł. Podobnie jak Piotr Skiepko w pierwszej połowie otrzymał drugą żółtą kartkę i to gracze MOKS-u mogli zacząć rozdawać karty na parkiecie. A wyszło im to perfekcyjnie, bo też kolejny raz swoją siłę wykorzystał zza pola karnego Adrian Citko i po raz pierwszy w tym spotkaniu to gospodarze mogli cieszyć się z prowadzenia.

Co więcej, niecałe dwie minuty później było już 5:3, a hat-tricka w świetnym stylu, oszukując po drodze dwóch rywali, skompletował Cristian Neme. To do wycofania golkipera przyjezdnych jeszcze nie zmusiło, ale gdy na 6:3 podwyższył Tachack nie było już wyboru, brzeżanie musieli postawić wszystko na jedną kartę.

To skończyło się dla nich jednak fatalnie. Najpierw na listę strzelców wpisał się Mateusz Łabieniec, następnie to samo zrobił Osypiuk, zaś całość zwieńczył Tachack – 9:3 – to był nokaut.

Więcej bramek nie było. MOKS Słoneczny Stok wygrał, zbliżył się na jeden punkt do bezpiecznej strefy, a przy okazji zaliczył swoje najwyższe zwycięstwo w historii gry na parkietach STATSCORE Futsal Ekstraklasy.


MOKS SŁONECZNY STOK BIAŁYSTOK – GREDAR FIT-MORNING BRZEG 9:3 (1:3)

Bramki: Adran Citko (6, 25), Cristian Neme (23, 24, 27), Helver Tachack (32, 38), Mateusz Łabieniec (33), Michał Osypiuk (37) – Dawid Witek (2), Damian Makowski (11), Helver Tachack (18 s.).  


Autor: Łukasz Leski

Fot. Damian Przestrzelski