Były żarty i ciężka praca

30.07.20Utworzono
/uploads/assets/2457/DSC07878.jpg
Cztery bramkarki i sześciu bramkarzy z Gdańska, Warszawy, Piły, Obornik, Białegostoku oraz Lubawy wzięło udział w campie bramkarskim, który odbył się w hali Constractu Lubawa.

- Zgłoszeń było o wiele więcej, jednak ze względów szkoleniowych 10 bramkarzy to optymalna liczba, jaką są w stanie ogarnąć trenerzy - mówi organizator campu Bartek Nawrat. - Mamy nadzieję, że osoby, które tym razem nie dostały na camp, nie zniechęcą się i w przyszłości pojawią się na naszych mini zgrupowaniach.

 

Nawrat zapewnia, że jako organizatorzy nie patrzą na ilość, ale na jakość.

 

- Chcemy zwracać uwagę na każdego uczestnika i dać mu jak najwięcej wskazówek do tego, aby poprawiał swój fach - mów bramkarz Rekordu Bielsko-Biała. - Oczywiście jesteśmy bardzo zadowoleni. W tym roku gościliśmy na obiektach na co dzień uczęszczanych przez zawodników wicemistrza Polski w futsalu, drużynę Constractu Lubawa. Uczestnicy campu mieli zapewnione warunki noclegowe, żywieniowe, dostęp do dwóch hal sportowych oraz możliwość rozmowy z trenerami praktycznie przez 24 godziny na dobę. Jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani poziomem bramkarek i bramkarzy oraz samą atmosferą, która wytworzyła się w całej grupie podczas mini zgrupowania. To również pomaga w pracy jak i w kontaktach międzyludzkich. Grupa była bardzo zdyscyplinowana. Wiedziała kiedy można żartować, a kiedy ciężko pracować.

 

Trenerzy a tym samym organizatorzy campu - Nawrat oraz Tomas Ulfik - podkreślają, że w przyszłym roku chcieliby zorganizować dwa takie campy.

 

Jeden na zakończenie rozgrywek, drugi przed rozpoczęciem rozgrywek. Dziękujemy wszystkim osobom i instytucjom, które pomogły w organizacji, min. Ośrodkowi Sportu i Rekreacji w Lubawie za udostępnienie hal, nocleg oraz wyżywienie, Dawidowi Grubalskiemu za udostępnienie sprzętu sportowego, Dawidowi Mederskiemu za pomoc w organizacji, Firmie Magic Sport za wsparcie techniczne oraz samym uczestnikom za ich udział i zaangażowanie podczas treningów. Do zobaczenia w halach.

 

Tekst: Krzysztof Dziedzic

Zdj. Archiwum prywatne