Sobota19.04.2025, 14:00
Sobota19.04.2025, 15:00
Sobota19.04.2025, 16:00
Sobota19.04.2025, 16:00
Sobota19.04.2025, 17:00
Sobota19.04.2025, 18:00
Sobota19.04.2025, 18:00
Wyjazdowy mecz z Serbią otwierał niezwykle ważny tydzień w kontekście ewentualnego awansu na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata. W pierwszym meczu Elite Round rozgrywanym w Koszalinie ulegliśmy rywalom 1:2. Od początku dzisiejszego spotkania mocno na nasz zespół ruszyli Serbowie, którzy już w czwartej minucie wyszli na prowadzenie za sprawą Strahinja Petrova, który zdjął pajęczynę z bramki MIchała Kałuży.
To podrażniło Polaków, którzy próbowali swoich sił w ataku pozycyjnym. Z prób jednak niewiele wynikało, bowiem dobrze w obronie prezentowali się gospodarze. Z wartych zapamiętania strzałów mieliśmy uderzenie Mateusza Mrowca czy Piotra Skiepko.
Gdy nie udało się wykorzystać żadnej z naszych okazji, ponownie do siatki trafili Serbowie. Z autu strzelał zawodnik Anderlechtu Bruksela Dragan Tomić, a z jego uderzeniem nie poradził sobie Kałuża. Po czternastu minutach było 2:0 dla naszych rywali, a gra biało-czerwoni mieli problem, bowiem nie tyle wynik nie był korzystny, co brakowało klarownych sytuacji bramkowych.
Momentalnie próbował zareagować Błażej Korczyński, który wziął przerwę i po niej nieco śmielej ruszyliśmy do ataków. Aktywny był między innymi Sebastian Leszczak, który próbował z dystansu pokonać bramkarza rywali czy Tomasz Kriezel. Kapitan kadry próbował uderzać, podawać i czujnie spisywał się w obronie. by nie dopuścić do żadnej kontry.
Ataki Polaków w końcu przyniosły efekt na minutę przed końcem pierwszej połowy, kiedy to strzał po rzucie rożnym oddał Leszczak, a skuteczną dobitką popisał się Mateusz Madziąg. Zawodnik We-Metu FC Kamienica Królewska zdobył bramkę kontaktową. Do szatni schodziliśmy z jednobramkową stratą bramkową, a niezwykle blisko było doprowadzania do wyrównania, jednak po jednym ze strzałów piłka odbiła się od słupka.
Druga połowa zaczęła się fantastycznie dla naszego zespołu. Z lewej strony boiska piłkę zagrywał Mrowiec, a do siatki trafił… Madziąg. Zawodnik We-Metu ponownie znalazł się tam, gdzie powinien i doprowadził do remisu.
Taki wynik spowodował, że mecz się ożywił i oba zespoły atakowały w poszukiwaniu bramki dającej prowadzenie. Wyżej podeszli Serbowie, a piłka przenosiła się raz na jedną, a raz drugą połowę. My mierzyliśmy się z problemem fauli, bowiem po siedmiu minutach mieliśmy ich już cztery.
Polacy wyszli na prowadzenie po tym, jak fatalny błąd w rozegraniu popełnił Denis Ramić. Piłkę do siatki skierował Michał Marek i w końcu doszliśmy do tego stanu, na który pracowaliśmy po dwóch pierwszych trafieniach Serbów z pierwszej połowy.
Na sześć minut przed końcem spotkania gospodarze wzięli czas, a po nim zdecydowali się na grę z wycofanym bramkarzem, a w jego rolę wcielił się dobrze nam znany Stefan Rakic, zawodnik Rekordu Bielsko-Biała. By zachować jakiekolwiek szanse na awans, nasi rywale musieli wygrać dzisiejszy mecz.
Polacy radzili sobie bardzo dobrze w takiej grze, a dodatkowo dał o sobie znać MIkołaj Zastawnik, który przejął piłkę i instynktownym uderzeniem podwyższył prowadzenie Polaków. Na dwie minuty przed końcem było 4:2 dla naszej kadry.
Wynik już nie uległ zmianie i Polacy wrócili z piekła do nieba. Początek meczu był ciężki, ale z biegiem czasu przejmowaliśmy inicjatywę i pokonaliśmy Serbów rewanżując się za ostatnią porażkę w Koszalinie.
To zwycięstwo spowodowało, że pozostaliśmy liderem grupy C Elite Round. Mamy dwa punkty przewagi nad Ukrainą (która wygrała swoje spotkanie z Belgią). Do awansu na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata wystarczy remis w środowym starciu z Ukraińcami.
SERBIA - POLSKA 2:4 (2:1)
Bramki: Strahinja Petrov 4, Dragan Tomić 14 - Mateusz Madziąg 19, 23, Michał Marek 29, Mikołaj Zastawnik 38