Do startu nowego sezonu pozostało

:::
DniGodzinMinutSekund
Start ligi

Chorzowianie muszą poczekać na pierwsze punkty

01.10.23Utworzono
/uploads/assets/5312/375183344_797764962354291_7374086080194824275_n.jpg
Dzień bez futsalu dniem straconym, więc w niedzielne popołudnie kibice mogli oglądać pojedynek FC Reiter Toruń z Clearexem Chorzów. O ile początek meczu dawał nadzieję na wyrównaną rywalizację, o tyle z każdą minutą kontrolę przejmowali gospodarze, którzy pewnie wygrali 8:4.

Szybko rozkręcił się niedzielny mecz. Wysokie wyjście z bramki Naparło, w celu rozegrania akcji przyniosło zamierzony skutek. Do piłki dopadł Krystian Kraśniewski i uderzył lewą nogą. Mogło się zdawać, że prowadzenie wprowadzi spokój w szeregach torunian, jednak błąd popełnił jeden z bohaterów poprzedniej akcji, Kamil Naparło. Podanie spod własnej bramki posłał Maksym Kisielov. Po drugiej stronie piłkę głową zbił Łukasz Borkowski i nim się wszyscy obejrzeli był już remis 1 do 1.

 

Wyrównanie spowodowało, że goście z każdą minutą coraz bardziej się rozkręcali. Swoją okazję miał Mariusz Seget, ale piłka po jego strzale zatrzymała się na słupku. Na wzmożony atak zareagowali gospodarze i zrobili to w najlepszy możliwy sposób. Przysłowiową pajęczynę zerwał Patryk Szczepaniak.

 

Sytuacja na parkiecie w Toruniu zmieniała się dynamicznie. Chorzowianie po raz drugi zdołali błyskawicznie odpowiedzieć. Tym razem autorem gola został Marcin Grzywa. Co ciekawe, mecz miał podobny przebieg co w poprzednich minutach. Do ataku ruszyli przyjezdni, a próbował między innymi Sebastian Brocki. W tym przypadku na wysokości zadania stanął Naparło.

 

Krystian Kraśniewski świetnie wszedł w ten pojedynek. Zawodnik popisał się indywidualnymi umiejętnościami, gdy najpierw ograł Brockiego, przy linii bocznej, a następnie zszedł z piłką w stronę środka boiska. Kisielov nie przypilnował bliższego słupka, gdzie została posłana piłka.

 

Nie pierwszy raz w tym spotkaniu, Aleksander Harstein popełnił błąd przy wyprowadzaniu piłki będąc pod pressingiem. Futsalista podał piłkę prosto pod nogi rywala, a wykorzystał to Wojciechowski. Bramki na swoim koncie zapragnął również Remigiusz Spychalski. Jego potężny strzał był nie do obrony.

 

W drugiej partii, w bramce Clearexu zobaczyliśmy zmianę. Kisielova zastąpił Olivier Nadolski. Przerwa dobrze podziałała na gości. Zespołową akcję zakończył Borkowski.

 

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Chwilę wcześniej nie trafił z bliskiej odległości, Maciej Mizgajski, więc zrobił to po drugiej stronie Michał Wojciechowski i torunianie znów byli na trzybramkowym prowadzeniu. Nie trwało ono zbyt długo, bo za sprawą Mariusza Segeta przewaga została zmniejszona do dwóch goli.

 

Odegranie ze środka na prawą stronę, a następnie prostopadłe podanie do nadbiegającego Bartosza Przypisa. Podręcznikowy kontratak podopiecznych Dmytro Kameko, spowodował, że na niecałe dziesięć minut do końca na tablicy był już wynik 7:4.

 

Sytuacja Clearexu stawała się coraz trudniejsza. Bramka Diego Hernandeza dawała gospodarzom jeszcze większy komfort i kontrolę na parkiecie, co też przełożyło się na końcowy sukces. FC Reiter Toruń wygrał 8:4 i wskoczył do górnej ósemki.


FC REITER TORUŃ – CLEAREX CHORZÓW 8:4 (5:2)

Bramki: Krystian Kraśniewski 3, 14, Patryk Szczepaniak 7, Michał Wojciechowski 16, 23, Remigiusz Spychalski 17, Bartosz Przypis 29, Diego Hernandez 34 – Łukasz Borkowski 3, 22, Marcin Grzywa 9, Mariusz Seget 25.


Fot. szostekfoto.pl