Cierpliwość popłaca

25.04.21Utworzono
/uploads/assets/3336/177301515_190048263013297_6248295019385119812_n.jpg
Red Dragons Pniewy długo kazali nam czekać na bramki w starciu z FC Reiter Toruń. Zawodnicy Łukasza Frajtaga strzelanie rozpoczęli dopiero w 34. minucie, a zakończyli w dokładnie ostatniej sekundzie spotkania.

Zarówno Red Dragons Pniewy oraz FC Reiter Toruń utrzymanie miały już dawno zapewnione, a patrząc na tabelę, celem dla obu zespołów mogło być miejsce w TOP5. I choć faworytem byli pniewianie, to przyjezdni mogli szukać swoich szans z dwóch powodów. Dla zawodników Łukasza Frajtaga najważniejsze spotkania dopiero nadejdą – dwumecz w finale Pucharu Polski, a i gospodarze byli osłabieni brakiem swojego najlepszego strzelca, Mateusza Kosteckiego.

W pierwszej połowie nie widzieliśmy jednak bramek po żadnej ze stron. Cieszyć mogła z pewnością bardzo płynna gra, ale brakowało tego, na co kibice czekali przede wszystkim. Szczególnie był to zły znak dla przyjezdnych, którzy w poprzedniej kolejce stracili aż trzy bramki po zmianie stron, a warto pamiętać, że Czerwone Smoki w ostatnim czasie większy bieg odpalają właśnie w drugich częściach spotkania. 

I tak też się stało, choć czekać musieliśmy na to aż do 34. minuty. Co więcej nie było to nawet trafienie całkowicie „czyste”, bo też po uderzeniu Piotra Błaszyka piłkę do własnej siatki skierował Marcin Mrówczyński i na sześć minut przed końcem torunianie byli zmuszeni, aby ruszyć do ataku.

Odrobienie strat gracze Łukasza Żebrowskiego wzięli sobie bardzo do serca. Szybko wycofali bramkarza i w hokejowym zamku zamknęli na dłuższy czas swoich rywali. Korzyści z tego nie było jednak żadnej, a wręcz przeciwnie, bo też w dokładnie ostatniej sekundzie, do pustej siatki, już samodzielnie, piłkę skierował Piotr Błaszyk.


RED DRAGONS PNIEWY – FC REITER TORUŃ 2:0 (0:0)

Bramki: Marcin Mrówczyński (34 s.), Piotr Błaszyk (40).


Autor: Łukasz Leski

Fot. Sławomir Kowalski