Ciężko było spać przed meczem

01.10.17Utworzono
/uploads/assets/454/firanczyk1.jpg
Niezależnie od tego, co wydarzy się w poniedziałkowym meczu Clearexu Chorzów z Rekordem Bielsko-Biała na miano bohatera kolejki zasłużył Marcin Firańczyk – strzelec trzech goli dla Słonecznego Stoku Białystok w starciu z wicemistrzem Polski, Gattą Active Zduńska Wola.

Mecz zakończył się remisem 5:5. – Nie, nie: na razie bohatera z siebie robić nie będę – zaśmiał się Marcin. – To dopiero pierwsza kolejka, trzeba ciężko pracować. Ale... nie ukrywam, że wszyscy w klubie są megazadowoleni po inauguracji. Zespół i zarząd. Nawet nie tyle z wyniku, co z postawy zespołu. Mówiliśmy, że się nie damy i to się udało.

 

Marcin nie ukrywa, że trema przed meczem była.

 

- Jak mecz zbliżał się z dnia na dzień, to adrenalina lekka była – przyznaje. – Ciężko było spać dzień przed meczem… Ale dwie godziny przed spotkaniem, jak wszedłem do szatni, to już było ok. Potem ta atmosfera, muzyczka i kibice na trybunach... Poczułem się dobrze.

 

W 58 sekundzie Firańczyk zdobył pierwszą bramkę. – Kurczę, no... niesamowita radość – opowiada o swych odczuciach. - Gol w ekstraklasie… Kiedyś marzyłem, aby zagrać w drugiej lidze na trawie, a teraz strzeliłem gola w ekstraklasie, coś podobnego... Podbudował mnie ten gol strasznie. Z każdym golem, z każdym zagraniem czułem się coraz pewniej.

 

Słoneczny Stok w starciu z Gattą stworzył bardzo wiele sytuacji bramkowych. – Takie są założenia: nie mamy się bronić, mamy atakować – przyznaje Marcin. - Grać wysokim presingiem, wykorzystywać sytuacje 2 na 2, czy 3 na 2. No i chcemy, by dochodziło do sytuacji jeden na jednego. Przyjmujemy strategię „cios za cios”, kibice tego oczekują, gramy dla nich. Taki mamy styl.

 

Można było odnieść wrażenie, że choć Gatta była futsalowo lepsza, to Słoneczny Stok dochodził do bramkowych sytuacji prostszymi środkami. - Gatta to mega doświadczony zespół – przyznaje Firańczyk. – Ograna drużyna. Zaskoczyło mnie, że bardzo dużo się ruszali, choć piłkarzy mieli starszych od nas. Ciężko było ich rozgryźć.

 

Słoneczny Stok przed sezonem jako cel deklarował walkę o utrzymanie się w Futsal Ekstraklasie. Po meczu z Gattą oczekiwania wzrosły? – Nie, spokojnie – uśmiecha się Marcin. – Teraz czeka nas ciężki wyjazd do Gliwic. Na razie chcemy coś pograć z Piastem, potem zobaczymy.

 

Nie ulega wątpliwości, że Słoneczny Stok wniósł świeży powiem do ekstraklasy. – Większość z nas, zawodników, związana była z trawą – wyjaśnia Marcin. - W futsalu jest dużo schematów, a my jesteśmy troszeczkę odsunięci od tych schematów. Chyba trochę zaskoczyliśmy Gattę niekonwencjonalnymi zagraniami.

 

Czym różni się Futsal Ekstraklasa od pierwszej ligi? – Tempem – mówi od razu Firańczyk. – W pierwszej lidze narzucaliśmy w pewnym momencie tempo i osiągaliśmy przewagę. Prowadziliśmy np. 7:2 i można było trochę się pobawić. W meczu z Gattą musieliśmy być skoncentrowani przez 40 minut. Nie przez 39, bo minuta dekoncentracji mogła nas drogo kosztować. To Gatta narzuciła ostre tempo. W ekstraklasie trzeba mocno uważać na stałe fragmenty gry, na schematy. Trener cały czas tłumaczył mi, jak się ustawiać. Na szczęście koncentracja była na maksa.

 

Tekst: Krzysztof Dziedzic

Zdj. Kamil Timoszuk

www.KamilTimoszuk.pl www.facebook.com/KamilTimoszukPL