Constract dał mocny sygnał

10.02.21Utworzono
/uploads/assets/3108/lubawa.jpg
Z silnym postanowieniem poprawy po porażce w Chorzowie przystąpili do meczu domowego z FC Toruń gracze Constractu. Wicemistrz Polski na kolejną przegraną nie mógł sobie pozwolić i od pierwszych sekund dominował na parkiecie. Ostatecznie wbił rywalowi 11 bramek, jest to najwyższe zwycięstwo zespołu z Lubawy.

Spotkanie rozstrzygnęło się właściwie już w pierwszych minutach, kiedy to na bohatera wyrósł Tomasz Kriezel. Co prawda do siatki w środowym meczu nie trafił ani razu, ale w premierowych fragmentach zaliczył dwie efektowne asysty. Najpierw idealnie obsłużył Jakuba Raszkowskiego, który wyprzedził Krzysztofa Iwanka i już po niespełna minucie gry radował się wraz z kolegami z pierwszego gola. Po kolejnych kilkudziesięciu sekundach gry strzałem z powietrza popisał się Bartłomiej Piórkowski i na te szybkie straty zareagował trener gości. - Musimy wprowadzić się do gry – pokrzykiwał Łukasz Żebrowski do podopiecznych, ale na niewiele się to zdawało.

 

Co prawda po dziesięciu minutach gry groźnie uderzał po kontrze Patryk Szczepaniak, a chwilę później Maksymilian Lewandowski wypracował najlepszą okazję dla gości w tej części spotkania, ale na nic się to zdawało, gdy goście popełniali takie błędy przy wyprowadzaniu piłki, jak przy trzecim golu. Wykorzystał to Pedrinho, a popularny „Ique” na raty pokonał bramkarza z Torunia. Po chwili z rzutu wolnego przymierzył ponownie Ique, a minuty z przełomu pierwszej i drugiej połowy należały do Pedrinho.

 

W końcówce pierwszej połowy zdobył dwie bramki – zwłaszcza ta pierwsza, po akcji i strzale z dystansu mogła się podobać – a jeszcze w ostatnich sekundach miał kolejne sytuacje. Drugą odsłonę natomiast „rozpoczął” od trzech kolejnych trafień, które przedzielały jeszcze bramki Vitinho i Raszkowskiego. Ten ostatni popisał się płaskim strzałem w okienko toruńskiej bramki.

 

W ostatnich minutach na brawa zasłużył także zmiennik w bramce gospodarzy. Grzegorza Okuniewskiego próbował pokonać Mateusz Waszak, czy Patryk Szczepaniak, jednak bramkarz Constractu był do samego końca czujny. - Miałem kilka sytuacji, ale większy wkład w zwycięstwo mieli koledzy z pola. Na luz nie można sobie pozwalać, bo każdy błąd może być kluczowy w kontekście walki w całym sezonie. Staraliśmy się udowodnić naszą moc w lidze po przegranej w Chorzowie – mówił po spotkaniu bramkarz zwycięzców.

 

Constract Lubawa – FC Toruń 11:0 (6:0)

Bramki: Pedrinho x5, Ribeiro Carlos-Henrique x2, Raszkowski x2, Piórkowski, Vitinho

 

fot: Paweł Jakubowski