Do startu nowego sezonu pozostało

:::
DniGodzinMinutSekund
Start ligi

Czas na przełamanie

04.11.17Utworzono
/uploads/assets/546/redr.jpg
Sobotnie spotkania w Futsal Ekstraklasie udane dla drużyn, które ostatnich występów ligowych nie mogą mile wspominać. Najdłużej oczekiwali na zwycięstwo kibice w Pniewach, nieudana natomiast była to sobota dla ekip akademickich. W trzech spotkaniach padło 20 bramek.

 

Bardzo dobrze na Górnym Śląsku czują się gracze beniaminka z Białegostoku. Po wygranej w Chorzowie, tym razem zwyciężyli w pobliskich Katowicach. Do przerwy już prowadzili 4:1, chociaż pierwsi powody do radości mieli gospodarze. W początkowych fragmentach meczu dogodne sytuacje stworzyli sobie Tomasz Szczurek i Jacek Hewlik, ten pierwszy w szóstej minucie otworzył wynik meczu. Bramka ta była ozdobą tego meczu. Goście jednak się nie załamali – po chwili bliski zdobycia bramki był Patryk Hryckiewicz. W końcu on swoją bramkę zdobył, wcześniej jednak w ciągu 30 sekund dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Mateusz Lisowski. Najpierw wykończył błyskawiczną kontrę, następnie pośpieszył do piłki, którą odbił Mateusz Bednarczyk. Przy bramce Hryckiewicza duża zasługa kolegów, którzy idealnie poradzili sobie z pressingiem rywali. Gospodarze po tych ciosach próbowali się rewanżować – bliski był zwłaszcza Szczurek, który przymierzył w słupek – ale z gola cieszyli się ponownie goście. Autorem tym razem był Damian Grabowski, a w końcówce Bednarczyk jeszcze w kilku innych sytuacjach uratował partnerów.

 

Gospodarze po przerwie zabrali się za odrabianie strat – sygnał do tego dał Jędrzej Jasiński plasowanym strzałem – ale goście nie dali już sobie wydrzeć prowadzenia. Szczurek co prawda dał jeszcze nadzieje Akademikom, ale białostocczanie po niespełna 80 sekundach odpowiedzieli. Huknął pod poprzeczkę Vitaliy Lisnychenko przywracając spokój w szeregi gości, a ustalił wynik Norbert Jędruczek. Katowiczanie w ostatnich minutach mieli kilka bardzo dogodnych okazji do zmiany wyniku, ale zabrakło przede wszystkim spokoju i precyzji.

 

 

AZS UŚ Katowice – MOKS Słoneczny Stok Białystok 3:6 (1:4)

Bramki: Szczurek 2 (6, 31), Jasiński (22) – Lisowski 2 (10, 11), Hryckiewicz (13), Grabowski (16), Lisnychenko (33), Jędruczek (39).

 

 

Nie było sensacji w Toruniu. Drużyna Łukasza Żebrowskiego podrażniona porażką z Rekordem na kolejną stratę punktów nie mogła sobie pozwolić. I od pierwszych minut gospodarze zaczęli realizować „swój” scenariusz. W drugiej minucie po kontrataku (!) miejscowych piłkę w siatce umieścił Marcin Mikołajewicz. Po golu obraz gry się nie zmienił. Bramkowe sytuacje stwarzali chociażby Michał Wojciechowski, Mykola Morozov i Dariusz Rychłowski, ale goście nie zamierzali poczynaniom rywala się jedynie przyglądać. Daniel Suchan, Piotr Myszor – tych graczy na pewno kibice w Toruniu zapamiętają z racji tego, że mogli wyrównać stan meczu. Goście nie wyrównali, tuz przed przerwą podwyższył natomiast Sylwester Kieper.

 

Druga odsłona wyglądała podobnie jak pierwsza. Remigiusz Spychalski wespół z Marcinem Mrówczyńskim byli bliscy pokonania Kamila Dworzeckiego, ale to co nie udało się gospodarzom, uczynili goście. W 27. minucie Wojciech Przybył zdobył bramkę kontaktową. To było jednak wszystko na co stać było gości w tym spotkaniu. W ostatnich minutach pod obiema bramkami wiele się działo, ale decydujący cios wyprowadził Wojciechowski. Goście mogli jeszcze wrócić do gry, ale przedłużony rzut karny Przybyły wybronił Nicolae Neagu.

 

FC Toruń – MKF Solne Miasto Wieliczka 3:1 (2:0)

Bramki: Mikołajewicz (2), Kieper (19), Wojciechowski (37) – Przybył (27)

 

 

Przerwali złą passę gracze Red Dragons Pniewy. Po czterech z rzędu przegranych udali się ponownie na północ Polski, czyli tam gdzie odnieśli jedyne wcześniejsze zwycięstwo. W ostatnim sobotnim spotkaniu emocji nie brakowało, pierwsze minuty jednak dramatycznego finiszu nie zwiastowały. W 13. minucie goście objęli prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Adrian Skrzypek, ale duża zasługa przy tym trafieniu Piotra Błaszyka, który niemal idealnie obsłużył partnera. Gospodarze doszli do głosu w drugiej połowie. W krótkim odstępie czasu najpierw Tomasz Poźniak, a następnie Mateusz Wesserling dali gospodarzom dwa trafienia i nadzieję na szczęśliwy finał. Czerwone Smoki do tej pory nie punktowały zbyt często, ale prezentowały dojrzały i konsekwentny futsal. Podobnie było tym razem. Podopieczni Łukasza Frajtaga najpierw, za sprawą Mateusza Kosteckiego wyrównali, a następnie wyszli na prowadzenie. Kolejne bramki zdobywali Skrzypek i grający trener. W międzyczasie pniewianie nie wykorzystali jeszcze przedłużonego rzutu karnego. Na szczęście dla pniewian obyło się bez konsekwencji. Wojciech Pawicki zmniejszył jedynie rozmiary porażki.

 

AZS UG Gdańsk – Red Dragons Pniewy 3:4 (0:1)

Bramki: Poźniak (26), Wesserling (27), Pawicki (39) – Skrzypek 2 (13, 35), Kostecki (32), Frajtag (37)

 

foto:facebook/ugfutsalpl