Czerwone derby dla Red Dragons Pniewy

13.11.18Utworzono
/uploads/assets/1409/redsi.jpg
Twierdza Pniewy nadal pozostaje niezdobyta w tym sezonie Futsal Ekstraklasa Sp. z o.o. Czerwone Smoki pokonały zasłużenie w meczu kończącym 7. kolejkę spotkań Czerwone Diabły z Chojnic i pną się w górę tabeli.

Komplet kibiców oglądał w pierwszej połowie jednostronne widowisko, które w 100-procentach mieli pod kontrolą gospodarze.

 

- Żałujemy bardzo, że nie rozstrzygnęliśmy tego pojedynku w pierwszej połowie, bo stworzyliśmy kilka dogodnych sytuacji - powiedział na gorąco po czerwonych derbach, Łukasz Frajtag, grający trener Red Dragons Pniewy. - Mieliśmy o to spore pretensje w szatni, bo czuliśmy się lepsi i silniejsi od rywala. Wiedzieliśmy, że jak nie popełnimy głupich błędów w drugiej odsłonie, to spokojnie zamkniemy to spotkanie. Szkoda, że udało się postawić „kropkę nad i” dopiero pod koniec.

 

Po raz kolejny świetne zawody rozegrał między słupkami Jakub Budych. Pniewski golkiper zachował czyste konto i kilkakrotnie uratował swój zespół przed utratą gola. Jego wsparcie czują w tym sezonie koledzy z drużyny.

 

- Znamy wartość Kuby, wiemy jakim dobrym jest bramkarzem. Najważniejsze jest to, że broni w każdym meczu na równym poziomie. Wcześniej bywało z tym różnie, ale teraz jest naprawdę w dobrej formie i to dodaje nam pewności siebie w tyłach – chwalił swojego kolegę z drużyny, Adrian Skrzypek.

 

Chojniczanie razili na boisku niedokładnością. Jeden ze szkolnych błędów popełnionych w pierwszej połowie kosztował ich utratę gola. Zdaniem grającego trenera, Jakub Mączkowski skuteczność jego zespołu również pozostawiała sporo do życzenia.

 

- My nie potrafiliśmy dzisiaj skierować piłki do bramki przez 40 minut. To bardzo boli - przyznał Mączkowski. - Zgoła odmiennie grał nasz rywal, który z zimną krwią wykorzystywał nasze błędy. To jednak nie czas na ciężkie żale. Musimy szybko wziąć się w garść, ostro trenować i zrehabilitować się kibicom we własnej hali.

 

Punktem zwrotnym spotkania mógł być moment wycofania golkipera przez przyjezdnych. Czerwone Diabły szybko rozegrały piłkę w futsalowym zamku, ale o ułamek sekundy spóźnił się z zamknięciem akcji na prawym skrzydle Mika Correira.

 

- To jest nasza największa bolączka w tym sezonie. Często jesteśmy spóźnieni, zbyt wolni w decydującym momencie. Dla nas ten mecz zaczął się tak naprawdę o wyniku 0:2 i przez całą drugą połowę byliśmy narażeni na kontrataki. Po wygranej w Katowicach kompletnie nie wychodzą nam mecze wyjazdowe – zdradził Witalij Kołesnyk, gracz Red Devils Chojnice

 

Z kolei Frajtag nie ukrywa, że Czerwone Smoki chcą się w tej kampanii włączyć do walki o medale i pokrzyżować szyki faworytom.

 

- Postawiliśmy sobie ambitne cele, ciężko pracujemy na treningach, żeby je zrealizować. Awans do grupy mistrzowskiej to dla nas plan minimum. Później postaramy się powalczyć o jak najwyższe miejsce w rundzie finałowej. Stać nas na wygrywanie z najlepszymi – zakończył Frajtag.

 

Tekst: Rafał Szlaga
Zdj. Red Dragons Pniewy