Czerwone Diabły znowu zaczarowały leszczyński Trapez

10.10.19Utworzono
/uploads/assets/2004/futsal-leszno-red-devils-chojnice-19-122-830x553.jpg
Prawdziwe futsalowe fajerwerki zobaczyli kibice, którzy w środowy wieczór odwiedzili halę Trapez lub zasiedli przed telewizorami. Grupa Inwestycyjna Malepszy przegrała 5:8 z ekipą Red Devils, dla której było to pierwsze ligowe zwycięstwo odniesione w tym sezonie. Beniaminek z Wielkopolski tylko raz wyszedł w tym spotkaniu na prowadzenie, a na domiar złego nie wykorzystał dwóch przedłużonych rzutów karnych. Jednak największą bolączką gospodarzy była nonszalancka gra w tyłach.

- 8 goli nie straciliśmy jeszcze nigdy. Co więcej, gdyby ktoś przed tym spotkaniem powiedział mi, że strzelimy Chojnicom 5 bramek to byłbym pewny zwycięstwa. Niestety bardzo nieodpowiedzialnie zagraliśmy w obronie. Indywidualnie oraz jako cały zespół. Rywal strzelał do nas jak do kaczek. W dwóch ostatnich spotkaniach zagraliśmy słabo w tyłach. W Toruniu udało się zremisować, ale dzisiaj już nie mieliśmy tyle szczęścia. Mamy nad czym pracować – powiedział na gorąco po przegranej potyczce Tomasz Trznadel, szkoleniowiec Futsalu Leszno.

 

Czerwone Diabły jeszcze nigdy nie przegrały w Lesznie meczu o stawkę. Dwukrotnie okazały się lepsze przed kilkoma laty w I lidze oraz triumfowały po karnych w Pucharze Polski. Teraz udało im się podtrzymać dobrą passę. Kolejny raz z bardzo dobrej strony pokazał się Jakub Kąkol, autor trzech bramek. Coraz większy wpływ na grę zespołu ma również gdański zaciąg, czyli Mikołaj Kreft i Mateusz Wesserling.

 

- Nareszcie nasza ciężka praca została nagrodzona. Pokazaliśmy w tym spotkaniu charakter i twardo walczyliśmy o każdy metr parkietu. W pierwszej odsłonie pomimo dwóch podyktowanych przeciwko nam przedłużonych rzutów karnych zeszliśmy do szatni prowadząc. To nas mocno podbudowało jako drużynę. Cieszę się z tej wygranej oraz faktu, że rośnie nasza skuteczność. W poprzednich meczach z trudem trafialiśmy do siatki, a teraz w dwóch ostatnich zdobyliśmy 12 goli – stwierdził Jakuba Mączkowski, trener Red Devils.

 

Leszczynianie prowadzili tylko raz. I to zaledwie przez ułamek minuty. Wyraźnie niepocieszony był po końcowej syrenie kapitan GI Malepszy, Adrian Niedźwiedzki. - Po przerwie mieliśmy wyjść wyżej i zaatakować przeciwnika. Niestety podczas wysokiego pressingu gubiliśmy krycie i popełnialiśmy proste błędy. W dodatku przeciwnik odpowiadał błyskawicznie na każde nasze trafienie. Po każdym takim ciosie grało nam się trudniej – zdradził Niedźwiedzki.

 

- Musimy jak najszybciej się pozbierać. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale tak grać w obronie nie można, ponieważ na tym poziomie każdy przeciwnik wykorzysta nasz błąd. Mecze wygrywa się dobrą organizacją, solidną grą, a nie statystykami. To, że jesteśmy dłużej przy piłce czy oddajemy więcej celnych strzałów nic nam tak naprawdę nie daje – dodał trener Trznadel.

 

Już 12 października Futsal Leszno czeka kolejny trudny pojedynek. Zespół z Wielkopolski zmierzy się na Górnym Śląsku z Gliwickim Stowarzyszeniem Futsalu. Tomasz Lutecki i spółka po dwóch ligowych porażkach z rzędu zrobią wszystko, żeby zgarnąć pełną pulę. Kto wyjdzie zwycięsko z bitwy beniaminków?

 

Tekst: Rafał Szlaga

Zdjęcia: Daniel Nowak / LeszczynskiSport.pl