Czwartkowe gradobicie goli

11.11.21Utworzono
/uploads/assets/3788/245504890_268836101666843_8356322863756491798_n.jpg
Aż 26 bramek padło w trzech spotkaniach 10. kolejki STATSCORE Futsal Ekstraklasy rozegranych o godzinie 18.00. Najwięcej z nich zdobyli gracze GI Malepszy Futsal Leszno, którzy rozbili Red Devils Chojnice aż 9:0. Poza tym do ostatnich sekund na emocje nie można było narzekać w Opolu w starciu Dremana Opole Komprachcice z Red Dragons Pniewy, podobnie zresztą jak w Lęborku, gdzie miejscowy LSSS Team wygrał z MOKS Słonecznym Stokiem Białystok i oddalił się od strefy spadkowej.

Spotkanie w Opolu zdecydowanie lepiej rozpoczęło się dla gospodarzy, którzy już po niespełna 120 sekundach objęli prowadzenie. Strzelcem pierwszej bramki w tym spotkaniu był Arkadiusz Szypczyński. Przez kolejnych 12 minut obie strony uparcie dążyły do strzelenia bramki, ale w zamian udało im się zdobyć jedynie… po żółtej kartce. „Herbatnikiem” ukarani zostali Andre Luiz po stronie gospodarzy oraz Michał Roj po stronie gości. Kibice zgromadzeni na hali w Opolu przed przerwą zobaczyli jeszcze jedną bramkę – w 14. minucie swoją drugą tego dnia bramkę zdobył Szypczyński, podwyższając prowadzenie Dremana.

 

Początek drugiej odsłony także należał do gospodarzy, którzy w 26. minucie za sprawą Tomasza Luteckiego objęli już trzybramkowe prowadzenie. Co prawda dwie minuty później pierwszą tego dnia bramkę dla pniewian zdobył Maksym Pautiak, ale w mgnieniu oka na jego trafienie odpowiedzieli Krzysztof Elsner oraz Andre Luiz i wydawało się, że jest pozamiatane. Nic bardziej mylnego. Ambitnie grający goście zaczęli mozolnie odrabiać straty i niewiele brakowało, aby odwrócili losy spotkania. Sygnał do odrabiania strat dał w 30. minucie Mykyta Storozhuk. Kiedy cztery minuty później gola na 5:3 zdobył Mateusz Kostecki, gospodarze musieli coraz mocniej drżeć o końcowy rezultat. Gdy na niespełna cztery minuty przed końcem Patryk Hoły zdobył kontaktową bramkę, emocje sięgnęły zenitu. Pomimo niezwykle ambitnych prób podopieczni Łukasza Frajtaga nie zdołali ostatecznie doprowadzić do wyrównania i trzy punkty pozostały na Opolszczyźnie.


DREMAN OPOLE KOMPRACHCICE – RED DRAGONS PNIEWY 5:4 (2:0)

 

Bramki: Arkadiusz Szypczyński (2, 14), Tomasz Lutecki (26), Krzysztof Elsner (29), Andre Luiz (30) – Maksym Pautiak (28), Mykyta Storozhuk (30 k.), Mateusz Kostecki (34), Patryk Hoły (37).


Po powrocie na zwycięską ścieżkę, a także sensacyjnym remisie z Rekordem, w Lesznie nie można było wskazać innego faworyta jak GI Malepszy. Zawodnicy Tomasza Trznadla mimo przewagi nie potrafili jednak przez dłuższy czas pokonać stojącego w bramce Piotra Kąkola.

Napór okazał się skuteczny dopiero w 11. minucie, kiedy to worek z bramkami otworzył Mateusz Lisowski. Najlepszy strzelec leszczynian nie poprzestał jednak tylko na jednej bramce. 25 sekund później ponownie wpisał się do sędziowskiego protokołu i na tablicy wyników mieliśmy 2:0.

Do osamotnionego na liście strzelców Lisowskiego przed przerwą postanowił się wpisać także Dominik Solecki, co zmusiło przyjezdnych do postawienia na grę w przewadze, jednak niewiele to pomogło.

Tym bardziej, że po przerwie gospodarze nie mieli zamiaru się zatrzymywać. Najpierw brak na posterunku bramkarza rywali wykorzystał Michał Długosz, przekopując całe boisko wprost do pustej siatki, a następnie, po 38 sekundach kompletując jednocześnie hat-tricka – trzeciego w tym sezonie – na 5:0 podwyższył ponownie Lisowski.

Nie był to jednak koniec leszczyńskiego gradobicia. Swoje zdobyli także Adrian Niedźwiedzki z Sebastianem Wojciechowskim, zaś wynik na 9:0 ustalił Kacper Konopacki, zdobywając w końcówce dublet.

Dzięki wygranej gracze Tomasza Trznadla awansowali na wysokie 5. miejsce i z każdą kolejką niwelują straty z początku sezonu do podium. Chojniczanie natomiast pozostają w strefie spadkowej, co nie wróży nic dobrego w obliczu kolejnych zwycięstw bezpośrednich rywali do utrzymania.  


GI MALEPSZY FUTSAL LESZNO – RED DEVILS CHOJNICE 9:0 (3:0)

Bramki: Mateusz Lisowski (11, 12, 22), Dominik Solecki (16), Michał Długosz (21), Adrian Niedźwiedzki (26), Sebastian Wojciechowski (26), Kacper Konopacki (37, 38).

 


Emocji nie zabrakło także w Lęborku, gdzie LSSS Team podejmował Słoneczny Stok Białystok. Od początku oba zespoły nastawione były na wymianę ciosów, a pierwszy z nich zadali gospodarze – w 2. minucie jako pierwszy do siatki trafił Yvaldo Gomes. Zespół z Podlasia nie zamierzał jednak pozostawać dłużny w ciągu kolejnych 6 minut odrobił straty z nawiązką. Najpierw do siatki lęborczan trafił Kamil Gryko, a chwilę później to samo uczynił Mateusz Łabieniec. Goście nie zeszli jednak na przerwę z prowadzeniem. Przeciwnie, to gospodarze zdobyli w pierwszej odsłonie jeszcze dwa gole. Do wyrównania doprowadził Giancarlo Sammut, a rezultat tej części gry na 3:2 ustalił Sergio Monteiro.

 

W drugiej połowie także nie zabrakło emocji. Jako pierwsi po zmianie stron z bramki mogli cieszyć się gospodarze, którzy za sprawą Davidsona podwyższyli prowadzenie. Ich radość nie trwała jednak długo, zaledwie kilkadziesiąt sekund później ponownie do siatki LSSS Teamu trafił Kamil Gryko i znów oba zespoły dzieliło zaledwie jedno trafienie. Przez resztę spotkania na parkiecie trwała zażarta walka o każdy jego centymetr, ale bardzo długo żadna z drużyn nie potrafiła po raz kolejny sforsować defensywy rywali. Udało się to dopiero Yvaldo Gomesowi, który w samej końcówce ustrzelił dublet, zapewniając tym samym swojemu zespołowi niezwykle cenny komplet punktów.


TEAM LĘBORK – MOKS SŁONECZY STOK BIAŁYSTOK 5:3 (3:2)

Bramki: Yvaaldo Gomes (2, 40), Giancarlo Sammut (10), Sergio Monteiro (13), Davidson (24) – Kamil Gryko (6, 24), Mateusz Łabieniec (8).


Autor: Paweł Staniszewski i Łukasz Leski

Fot. Daniel Nowak / leszczynskisport.pl