Druga połowa rozwiała marzenia

27.01.24Utworzono
/uploads/assets/5600/422822351_785974766899698_9004835428208543018_n.jpg
BSF ABJ Bochnia pewnie pokonał Ruch Chorzów 6:2 i zrównał się punktami z czwartym Dremanem. Bochnianie wygrali głównie dzięki świetnej drugiej połowie i hat-trickowi Pedro Pereiry.

Przy głośnym dopingu bocheńskich kibiców BSF ABJ w roli faworyta podejmował Ruch Chorzów. Gospodarze po udanym roku mocno zbliżyli się do czołowej czwórki ligi, a mecz z chorzowianami miał być potwierdzeniem tej tezy. Ruch z kolei w ostatnim spotkaniu ligowym uległ GI Malepszy Arth Soft Leszno 6:8 pozostawiając po sobie dobre wrażenie.

 

Od początku spotkania gospodarze przejęli inicjatywę, ale Ruch radził sobie w obronie, a gdy trzeba było, to w bramce świetnie spisywał się Paweł Pstrusiński. Najgroźniejsza w początkowym fragmencie była próba Minora Cabalcety. Chorzowianie odgryzali się kontrami, a jedna z nich mogła dać im prowadzenie. Strzał Mariusza Segeta zatrzymał się jednak na poprzeczce. 

 

Po ośmiu minutach Ruch miał już na swoim koncie pięć przewinień, a bochnianie śmielej radzili sobie w ataku. I w końcu intensywność prób spowodowała, że w czternastej minucie było 1:0. Pedro Pereira przejął piłkę i zza pola karnego pokonał Pstrusińskiego strzałem w okienko. 

 

Kolejne minuty to napór bochnian, ale pomimo wielu prób do przerwy nie mielismy już więcej trafień. Bliscy szczęścia byli chociażby Adam Wędzony czy Pereira, aktywny na prawym skrzydle był Wojciech Przybył. BSF ABJ prowadziło, ale tylko jedną bramką, co zwiastowało emocjami przed drugą połową. 

 

Już pierwsza akcja po zmianie stron mogła dać bochnianom dwubramkowe prowadzenie, ale ostatecznie pojedynek z Pstrusińskim przegrał Arkadiusz Budzyn. To był poważny sygnał, bowiem jeszcze w tej samej, pierwszej minucie BSF ABJ trafił do siatki. A zrobił to właściwie zawodnik Ruchu, bowiem niefortunnie interweniował Krzysztof Salisz. Ruch nie zamierzał się poddawać, bowiem chwilę później mieliśmy bramkę kontaktową autorstwa Segeta. Doświadczony zawodnik przejął bezpańską piłkę i precyzyjnym strzałem w długi róg pokonał Kevina Kollara. 

 

Mało emocji jak na początek drugiej połowy? No to w dwudziestej trzeciej minucie mieliśmy krótki rzut karny dla gospodarzy po zagraniu piłki ręką. Bramkę z tej sytuacji zdobył Pereira i BSF ponownie odzyskał dwubramkowe prowadzenie. 

 

Mecz w drugiej połowie rozkręcił się na dobre, a odzwierciedleniem tego była kolejna bramka, tym razem Cabalcety. Przy stanie 4:1 dla BSF-u ABJ  Ruch czekało niezwykle ciężkie zadanie, żeby wrócić do gry i powalczyć o choćby punkt z bardzo dobrze dysponowanym zespołem z Bochni. 

 

Tym bardziej, że podopieczni Antuna Bacicia grali jak z nut i zdobywali kolejne bramki. Na listę strzelców wpisał się Mateusz Prokop, a w kilku innych albo piłka mijała obramowanie albo bronił Pstrusiński. 

 

Chorzowianie zdecydowali się na grę z lotnym bramkarzem. Ten wariant przyniósł im bramkę numer dwa autorstwa Brockiego. Jednak chwilowa radość nie trwała długo, bowiem hat-tricka skompletował Pedro Pereira. W końcówce mieliśmy jeszcze przedłużony rzut karny, ale Pereira nie zdobył swojego czwartego gola. 


BSF ABJ BOCHNIA - RUCH CHORZÓW 6:2 (1:0)

Bramki: Pedro Pereira 14, 23, 37, Krzysztof Salisz 21 (s), Minor Cabalceta 26, Mateusz Prokop 30 - Mariusz Seget 22, Sebastian Brocki 36


fot. BSF ABJ Bochnia