Do startu nowego sezonu pozostało

:::
DniGodzinMinutSekund
Start ligi

Dwa miesiące temu marzył o pierwszej szóstce...

25.03.19Utworzono
/uploads/assets/1720/kocot75.JPG
Jeszcze pod koniec stycznia w klubie ze stolicy województwa śląskiego marzono o grze w grupie mistrzowskiej. AZS UŚ Katowice po 13. kolejkach zajmował niezłe 8. miejsce w tabeli i miał tyle samo punktów, co ekipa Red Devils Chojnice, która wówczas okupowała 6. pozycję.

Dzisiaj w Katowicach panują zupełnie inne, bardziej minorowe nastroje. Zawodnicy liżą ranny po wysokiej porażce w derbowym starciu z Clearexem Chorzów (4:10), natomiast sztab szkoleniowy pod wodzą Miłosza Kocota obmyśla plan działania na najbliższe tygodnie. Cel jest jeden – utrzymanie w Futsal Ekstraklasie.


- Dotkliwa porażka w prestiżowym, derbowym starciu z Clearexem pewnie boli. Początek mieliście całkiem obiecujący w Chorzowie. Stworzyliście kilka dobrych sytuacji, ale później wszystko się posypało jak domek z kart. Byliście w stanie nawiązać tego dnia walkę z Mikołajem Zastawnikiem i resztą?


- Wynik doskonale pokazuje, jaka jest obecnie różnica między nami i Clearexem. Szkoda, że spotkanie ułożyło się tak, a nie inaczej, ponieważ zbyt szybko musieliśmy podjąć ryzyko i zagrać va banque. Od 15. minuty nie byliśmy w stanie podjąć walki, bo przeciwnik nam odjechał i miał mecz pod pełną kontrolą. Chorzowianie wykorzystywali prawie każdą sytuację i chętnie korzystali z prezentów, które im dawaliśmy. Na początku byliśmy całkiem nieźle zorganizowani z tyłu i wyglądało to obiecująco, ale zostawialiśmy zbyt wiele miejsca pivotom. Tomasz Golly i Mariusz Seget bez problemu przyjmowali piłkę, patrzyli kto wychodzi na pozycję i dogrywali mu ją do praktycznie pustej bramki. Tak straciliśmy większość goli w pierwszej odsłonie. W drugiej połowie musieliśmy się odsłonić, pójść na wymianę ognia, bo tak naprawdę nic nie mieliśmy już do stracenia. To zaowocowało kolejnymi straconymi bramkami.


- W II rundzie rozgrywek wygraliście tylko jedno spotkanie i zdobyliście 5 punktów. Z drugiej strony wydajecie się mocni mentalnie, ponieważ udało Wam się zremisować chociażby u siebie 3:3 z mistrzem Polski. W dodatku przywieźliście punkt ze Szczecina, pomimo tego, że przegrywaliście w drugiej połowie 0:3. W czym tkwi siła AZS-u?


- My jesteśmy do drugiej rundy doskonale przygotowani pod względem fizycznym. Coraz lepiej wygląda także organizacja naszej gry, a jeżeli chodzi o mentalność, to tworzymy fajną grupę, która trzyma się razem i na boisku wskoczą za sobą w ogień. Nam ostatnio nie idzie, a wiadomo, że to wyniki budują atmosferę w zespole, jednak u nas pod tym względem jest więcej, niż lepiej. Nie powiem, że w kilku spotkaniach w tym sezonie zabrakło nam szczęścia, jednak mogliśmy spokojnie zdobyć kilka punktów więcej i bylibyśmy w zupełnie innej sytuacji. Na całe szczęście do zdrowia wrócili już Jędrzej Jasiński i Krzysztof Piskorz, więc liczę, że jakościowo, z przodu będziemy wyglądać w rundzie finałowej jeszcze lepiej. Piękny come back w Szczecinie, czy punkt zdobyty z Rekordem chętnie zamieniłbym na zwycięstwo w jednym z przegranych nieznacznie spotkań. Zbyt wiele punktów nam w II rundzie uciekło.


- Futsalową drużynę buduje się od tyłu. W Katowicach trio bramkarskie Kamil Lasik, Mateusz Bednarczyk i Bartosz Gruszczyński to mieszanka młodości i rutyny. O obsadę bramki możesz raczej być spokojny?


- Rywalizację o miejsce w bramce oceniam, jako coś bardzo pozytywnego. Od początku numerem 1 jest Kamil Lasik i jestem z niego zadowolony. Mateusz Bednarczyk dobrze spisywał się na treningach i wiedział, że też dostanie swoją szansę. Rozgrywki Pucharu Polski należą do niego, a i w lidze zaliczył ostatnio doskonały występ przeciwko Rekordowi. Kamil od meczu z Piastem zmaga się z lekkim urazem mięśnia dwugłowego i nie trenuje z nami, bo potrzebuje trochę odpoczynku. Z Clearexem miał jednak bronić Mateusz. Udało się też Bartkowi wejść do bramki i pokazał, że w trudnych momentach mogę również na niego liczyć. Jest doskonałą alternatywą dla naszej eksportowej dwójki, więc nawet na treningi, kiedy jeden wypadnie, nie muszę się przebierać i stawać między słupkami.


- Patrząc dzisiaj na grę AZS-u Katowice, wiele osób zastanawia się, jakby to wszystko wyglądało, gdyby kontuzji nie doznał Adam Jonczyk? Były zawodnik Gwiazdy Ruda Śląska i Pogoni Szczecin długo przewodził w waszym zespole klasyfikacji strzelców i dawał Wam sporo jakości z przodu.

 

- Adam to gracz, którego piłka szuka w polu karnym i prawie zawsze strzela kilkanaście bramek w sezonie. On potrafi doskonale się odnaleźć w polu karnym, dostawić nogę i przesądzić o losach spotkania. Na pewno nam go brakuje w II rundzie, ale o jego absencji wiedzieliśmy już na początku grudnia. Widoczny też był brak w ofensywie Jędrzeja Jasińskiego. Na całe szczęście doszedł do nas Piotr Łopuch, który z meczu na mecz wygląda coraz lepiej i podnosi naszą jakość. Bardzo często grę stara się brać na siebie i zdobywa już bramki w lidze i pucharze, więc ten transfer nam wypalił. Wierzę, że uda nam się to wszystko poukładać, a Adam wróci do nas już w nowym sezonie, bo rehabilitacja przebiega pomyślnie.


- Jeszcze kilka tygodni temu chyba nikt nie zastanawiał się, czy Uniwersytet Śląski utrzyma się w lidze? Jednak Pogoń 04 Szczecin rozpoczęła marsz w górę tabeli i wasza przewaga stopniała do zaledwie 3 oczek. A w rundzie finałowej do zdobycia będzie aż 15 punktów. Walka o ligowy byt może być zacięta.


- Dwa miesiące temu mówiłem i marzyłem o pierwszej szóstce, ale parkiet szybko zweryfikował te plany. Taki jest sport, taki jest futsal. Aktualnie musimy się skoncentrować na walce o utrzymanie i nie lekceważyć żadnego rywala. Znamy swoją wartość, wiemy jak potrafimy grać i wierzę, że zaczniemy regularnie punktować. Przed nami jeszcze dwie zaległe kolejki rundy zasadniczej. Chcemy w tych meczach zdobyć punkty i w lepszych humorach rozpocząć rywalizację w grupie spadkowej, gdzie walka będzie zacięta. Niestety gra o utrzymanie będzie sporym wyzwaniem logistycznym, bo czeka nas kilka spotkań na dalekiej północy.


- Gracie jeszcze w Pucharze Polski, gdzie dotarliście po raz pierwszy w historii do półfinału. Przed wami dwumecz z Rekordem. Zawodnicy wytrzymają takie tempo?


- O ich przygotowanie fizyczne jestem spokojny, a grę w półfinale Pucharu Polski traktujemy jako nagrodę za trud włożony w te rozgrywki. Los sparował nas z obrońcą pucharu oraz mistrzem kraju, ale nie składamy broni. Jest to pierwszy półfinał w historii Uniwersytetu Śląskiego, cieszymy się, że jeszcze dwukrotnie zagramy w tym sezonie z Rekordem. Dwumecz w lidze pokazał, że teoretycznie jesteśmy bez szans, ale nie mamy zupełnie nic do stracenia. Możemy jedynie zyskać, zaskoczyć wszystkich i sprawić niespodziankę. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że pokonać bielszczan będzie szalenie ciężko.

 

Rozmawiał: Rafał Szlaga

Zdj. Artur Szefer