Emocje do końca. Rekord zwycięski z Pniewach

02.12.23Utworzono
/uploads/assets/5476/314465137_537278118409372_8725498233102570830_n.jpg
Fajne widowisko oglądali kibice zgromadzeni w pniewskiej hali. Rekord Bielsko-Biała ostatecznie pokonał Red Dragons Pniewy 5:4. Szczególnie ciekawa była końcówka pierwszej połowy, w której działo się najwięcej.

Spotkanie Red Dragons z Rekordem otwierało sobotnie granie z FOGO Futsal Ekstraklasą. W dotychczasowej historii oba zespoły mierzyły się ze sobą dwudziestokrotnie a aż siedemnaście z tych spotkań padło łupem Rekordu. Nie inaczej było i dziś, kiedy to wicemistrzowie Polski jechali do Pniew jako wyraźny faworyt do trzech punktów.

 

Pierwszy cios zadali gospodarze. W czwartek minucie do siatki trafił ten, który po kontuzji wrócił do kadry meczowej w ekipie Red Dragons - Yvaaldo Gomes. Brazylijczyk trafił bezpośrednio z rzutu wolnego. 

 

Odpowiedź Rekordu przyszła błyskawicznie. Silnym i precyzyjnym strzałem w samo okienko bramki strzeżonej przez Łukasza Błaszczyka popisał się Artur Popławski.

 

W kolejnych minutach Rekord podkręcił tempo i zamknął rywali na swojej połowie. Pniewianie odgryzali się pojedynczymi sytuacjami (między innymi słupek po strzale Oliwiera Siudy), ale dużo więcej pracy w obronie mieli zawodnicy Czerwonych Smoków. I na cztery minuty przed zakończeniem pierwszej połowy Mikołaj Zastawnik wyprowadził rekordzistów na prowadzenie. Reprezentant Polski przytomnie odnalazł się w polu karnym. 

 

Ale tak samo jak po wyjściu na prowadzenie Red Dragons odpowiedział Rekord, podobnie zrobiły to Czerwone Smoki. Do siatki trafił Adrian Skrzypek, a jego trafienie było o tyle ważne, że to setna bramka tego zawodnika w rozgrywkach FOGO Futsal Ekstraklasy.

 

Końcówka pierwszej połowy była niezwykle ciekawa i żywa. Najpierw świetny okres gospodarzy został spuentowany bramką na 3:2 dla ekipy z Pniew. Świetnie z roli pivota wywiązał się Mateusz Kostecki, który zmieścił piłkę obok interweniującego Krzysztofa Iwanka. Chwilę później z rzutu wolnego odpowiedział Rekord. Matheus Ferreira znalazł drogę do siatki po podaniu Popławskiego. 

 

Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, na pięć sekund przed końcową syreną do siatki trafił Stefan Rakic. Rekord prowadził 4:3 i miał większy komfort przed startem drugiej odsłony. 

 

Po zmianie stron obie drużyny szukały swoich szans do zmiany rezultatu. Uważniej jednak patrzyły na to, żeby nie dopuścić się żadnego głupiego błędu w rozegraniu i nie dać tym samym okazji rywalom. Po jednej klarownej sytuacji wytworzyli Yvaaldo Gomes i Paweł Budniak.

 

Na kolejną bramkę w meczu czekaliśmy do trzydziestej drugiej minuty. Pierwszy raz w spotkaniu byliśmy świadkami, że któryś z zespołów wyszedł na prowadzenie dwoma bramkami. Na listę strzelców wpisał się Tomasz Lutecki. 

 

Jak to w tym meczu już się zdarzało, ponownie odpowiedź przyszła bardzo szybko. Kontaktową bramkę dla Red Dragons zdobył Hubert Klatkiewicz strzałem na pustą bramkę. W Pniewach było 5:4 dla gości i duże, futsalowe emocje. 

 

Na cztery minuty przed końcem spotkania pniewianie wycofali bramkarza. Mecz zrobił się intensywny i z sytuacjami po obu stronach. Żadna z drużyn nie zdobyła jednak bramki, mimo tego, że Red Dragons za sprawą Siudy miał piłkę meczową na doprowadzenie do wyrównania. Rekord wygrał 5:4 po ciekawym spotkaniu trzymającym w napięciu do samego końca. 


RED DRAGONS PNIEWY - REKORD BIELSKO-BIAŁA 4:5 (3:4)

Bramki: Yvaaldo Gomes 4, Adrian Skrzypek 16, Mateusz Kostecki 18, Hubert Klatkiewicz 33 - Artur Popławski 5, Mikołaj Zastawnik 16, Matheus Ferreira 19, Stefan Rakic 20, Tomasz Lutecki 32


fot. Bartosz Barański